Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

III Świętokrzyski Zlot {7-8 lipca}


Recommended Posts

  • Replies 103
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Witam! Krótko i na temat żeby nie przesadzić ;-) :

1. Wielkie dzięki wszystkim(organizatorom i uczestnikom) za świetną i klimatyczną imprezę.

2. Co do spięć to wiadomo w ferworze walki krew szybciej krąży , głowa gorąca to i nerw czasem puści :uśmiech: ale jak się trochę ochłonie to wiele sytułacji można wyjaśnić , czasem człowiek nie czuje postrzału,nie słyszy jak kulki odbijają się od hełmu ;-) wystarczy potem podejść i pogadać to nic nie kosztuje a oszczędza animozji na przyszłość.

3. Z wielkim bólem wybylem wcześniej, bo choć serce do walki się rwało, to dupa stara i kęgosłup powiedział pas :poddanie: . Mam nadzieję że na przyszłość będzie lepiej

Pozdrawiam i do następnego razu!

Link to post
Share on other sites

To jeszcze ja ;) Dzięki wszystkim za wspólną zabawę:

PiS-owi za dzielną postawę w walkach

PAT-CK i chłopakom z Częstochowa za dzielne stawianie okopów, bunkrów itp. ;)

Generałowi Pablowi za premię sztabową :lol:

 

Gwardzistom za piękny pierwszy atak w celu odbicia złota (gdybyśmy strzelali z ostrej to bym tam lasu już nie było :D )

 

Listonoszowi za piękną akcje ze sprężynką :ok:

 

Oczywiście Colonel'owi za piękne przemowy o jedności Airsoftu :ok:

 

Całemu SLD za akcję, którą zapamiętam na bardzo, bardzo długo:

Mianowicie, kiedy odbiliście flagę, mapy itd. to ja wpadłem do Was do bazy już w rafinerii ;) Ten widok prawie wszystkich w jednym ciasnym kącie i Wasze miny, najpierw wielkie oburzenie, że strzelam do swoich, a potem zdziwienie i pogoń potężnym oddziałem za jednym biednym szeregowcem :mrgreen: to było genialne :-F

 

Czekam na dalszy równie burzliwy przebieg wydarzeń w Basrze :uśmiech:

 

Pozdrowienia dla wszystkich

Pegrin

Link to post
Share on other sites

Dexter125 zaszczycił nas streszczeniem akcji, spisanym ze strony SLD. Może osoby z PIS zrewanżują się podobnym opisem?

 

 

Start blackhawków wczesnym rankiem. Operatorzy zapakowani po uszy. Wyruszamy w trasę po drodze łącząc się z kolumną nadlatującą od strony Jaworzna. Wspólnie z Rainbow osiągamy po długim locie cel.

Szybkie zarejestrowanie, rozpakowanie i oznakowanie Teamów.

Otrzymujemy zielone opaski z naklejką „C” – czyli grupa COMO. Walczymy jako ekstremiści koranowi – SLD.

Zbieramy sprzęt niezbędny do przetrwania i przemieszczamy się w kierunku wyznaczonej bazy. Z niej będziemy prowadzili akcje wypadowe na tereny Kalifatu oraz znienawidzonego PIS.

Po dotarciu do bazy zastajemy przygotowane w okręgu stanowiska ogniowe z worków z piaskiem, gałęzi i zamaskowane mchem i jedliną. Jakież było moje zdziwienie gdy ujrzałem jedlinę tak rzadko spotykaną w Iraku…. Nie ważne. Naszym głównodowodzącym został Colonel. Szybko otrzymaliśmy pierwsze rozkazy. Kermit jako dowódca grupy szturmowej COMO przekazał nam, że mamy zablokować przejście w pobliskim lesie, tak by odciąć drogę ucieczki grupie gwardii transportującej skrzynie z cennym ładunkiem. Inna grupa miała założyć zasadzkę i ładunek przejąć. Po dotarciu na pozycje zostaliśmy ostrzelani przez niewiernych! Zgodnie z rozkazami nie nawiązywaliśmy długotrwałej walki. Ostrzeliwując wroga wycofaliśmy się na skraj lasu.

Grupa „A” naszych dzielnych wojaków przejęła transport od Gwardii Kalifa. My czesaliśmy teren leśny szukając wrogich oddziałów które mogły by zagrozić bezpiecznemu dostarczeniu cennych skrzyń do naszej Bazy.

W trakcie patroli głęboko na terytorium wroga często dochodziło do ostrej wymiany ognia. Nasi dzielni medycy leczyli nas narażając się na śmierć. Niechaj im Allach będzie łaskaw!

Kolejny rozkaz otrzymaliśmy przebywając tuż obok zabudowań centrum miasta. Mieliśmy wesprzeć grupy atakujące budynki i kierujące się w kierunku banku. Niestety siły PIS wróciły i z furią zaatakowały nasze oddziały szturmowe. Zadaniem COMO było odcięcie linii lasu by wróg nie przeszedł. Następnie zostaliśmy wycofani do bazy celem przegrupowania się i uzupełnienia amunicji. Nasze oddziały ciągle uzupełniały stan osobowy atakujących miasto i broniących zdobytej rafinerii. Padło polecenie przeniesienia do niej głównego sztabu. Teren wokoło został zabezpieczony i kilka wejść od strony północnej zaminowanych.

Dostaliśmy informację że gwardia Kalifa uderzy na wojska lądowe a my mamy odciąć im transport powietrzny. W tym celu musieliśmy zlokalizować bazy rakietowe w okolicznych lasach, dostarczyć do nich rozłożone rakiety, zmontować je na miejscu i utrzymać wszystkie stanowiska przez okres trzech godzin. Jedynie mechanik potrafił zmontować rakiety i odpalić je. Trzeba było zatem pilnować Fausta który pełnił w grupie COMO tę funkcję. Jego śmierć wiązała się z nie wykonaniem powierzonej misji. Rozstawiliśmy jedną rakietę, zabezpieczyli teren zostawiając kilku operatorów do obstawy. W trakcie transportowania na pozycje drugiej rakiety wpadliśmy na patrol wroga wielokrotnie przewyższający nas liczebnie. Rakieta została stracona. W trakcie walk o wyrzutnie wielokrotnie było ciężko i poszczególne grupy musiały wzywać pomoc z bazy. Wsparcie nadchodziło błyskawicznie. Niestety w lasach roiło się od wroga. Co rusz następowały huraganowe wymiany ognia. W trakcie obejścia terenu napotkaliśmy jedną osobę ze strony PIS leżącą obok własnej wyrzutni rakiet. Po postrzale Gorzki aresztował wroga i biegiem przetransportowaliśmy go do bazy. Okazało się, że był to dowódca jednego z oddziałów szturmowych PISaków. Został przesłuchany a gotówkę odebrał Gorzki w momencie pojmania. W tym samym czasie Faust z Webim wybili obstawę PISowskiej rakiety i wysadzili ją uniemożliwiając odpalenie. Po chwili odpoczynku w bazie dostaliśmy rozkaz rozłożenia kolejnej rakiety. Po chwili negocjacji przekupna gwardia została wynajęta do naszej obstawy. Poszli na rzeź za „biały proszek”. Sformowaliśmy kolumnę i wyszli ze sztabu. Tuż obok głównego wejścia za krzakiem natknąłem się na... strzelca z karabinem celującego w nas, był jakieś 0,5 metra od mojej lufy. Nie strzeliłem. Kermit odstawił go do sztabu na tortury i przesłuchanie. Niestety tuż za linią lasu napotkaliśmy duże siły wroga szykujące się do ataku na nasz sztab. Postanowiliśmy mimo ostrzału kontynuować misję. W tym czasie Wasz wyruszył w przebraniu kuriera do bazy wroga a jedna z grup szturmowych podeszła bardzo blisko bazy wroga gotowa do ataku. Wasz bez trudu wszedł do sztabu PIS i z torby zamiast przesyłki wyłoniła się broń. Zaskoczeni sztabowcy nie mieli czasu na reakcję. W tym samym czasie przygotowana wcześniej grupa szturmowa uderzyła na sztab PIS-u. Zdobyliśmy flagę przeciwnika, a także wszelkie ważne dokumenty. PIS nie był już w stanie prowadzić do walki własnych ludzi. Poddali się. Zapanowała radość w naszym sztabie. W porywie litości nie rozstrzelaliśmy nawet jeńców.

Kolejna misja, kolejny dzień…

Nad pustynią zestrzelono samolot przenoszący rakietę chyba atomową. Jej części są rozrzucone po całej pustyni. Obie frakcje chcą ją zebrać, złożyć i odpalić we wrogie pozycje.

Rozpoczyna się walka na pustyni. Wśród niejednolitego ukształtowania terenu, posiadającego liczne doły, wzgórza, rowy i skarpy rozpoczyna się zażarta walka o części rakiety. W użycie idą granaty wszelakiego typu w dużych ilościach, pole walki co chwilę pokrywa gęsty dym świec maskujących ruchy wojsk. Serie świstając zbierają koszmarne żniwo po obu walczących stronach. Niekiedy oddziały walczą w odległości kilku metrów. Wszystkie części rakiety wpadają w ręce SLD, za wyjątkiem głowicy. Zostaje podjęta decyzja o frontalnym ataku lecz nagle jeden z gwardzistów przynosi skradzioną PIS głowicę i sprzedaje ją nam. Niech żyje handel! Rakieta musi zostać zmontowana i przetransportowana na miejsce odpalenia. Część oddziałów SLD oddala się na bezpieczną odległość by przygotować rakietę a druga część wycofuje się nieznacznie zaciągając kontratak wroga na wzgórze gdzie wcześniej przygotowaliśmy obronę. Wróg nie był w stanie podejść bliżej czy też zaatakować dowództwa składającego rakietę. Po chwili druga grupa z gotową rakietą dołączyła do obrońców wzgórza. Razem przebiliśmy się na pustynię, rozłożyli rakietę i przy zaciekłych atakach PIS odpalili ją kończąc tym czynem scenariusz zwycięstwem SLD.

ALLAH’u AKBAR!

Link to post
Share on other sites
Ten widok prawie wszystkich w jednym ciasnym kącie i Wasze miny, najpierw wielkie oburzenie, że strzelam do swoich, a potem zdziwienie i pogoń potężnym oddziałem za jednym biednym szeregowcem icon_mrgreen.gif to było genialne teeth.gif

 

Oburzenie było spowodowane tym, że strzelałeś do trupów - czekaliśmy na respawn który miał być za kilkanaście sekund i nie wszyscy mieli czerwone szmatki :).

Link to post
Share on other sites

Oburzenie było spowodowane tym, że strzelałeś do trupów - czekaliśmy na respawn który miał być za kilkanaście sekund i nie wszyscy mieli czerwone szmatki :).

Właśnie dlatego, że scenariusz zakładał noszenie czerwonych szmat cały czas nawet w respie, a część z was ich nie miała otworzyłem ogień do tych bez szmat, w wierze, że strzelam do "żywych". Mam nadzieję, że nic nikomu się nie stało, bo odległość była duża, a ja wystrzeliłem tylko kilka kulek, po czym zaprzestałem ostrzału, bo stwierdziłem, że coś jest nie tak, skoro tak żywiołowo reagujecie. :roll:

Link to post
Share on other sites

No to coś z mojej strony.

Trochę przydługie ale bardzo wczułem się w klimat :)

 

1.07.07 - Otrzymałem telefon:

"-Spajder, mamy informację, że wróg szykuje zmasowany atak na Basrę...

...siły Gwardii nie są w stanie odeprzeć ich ataku... zresztą to przekupne szumowiny - sprzedaliby własną matkę za skrzynię rakiet i tuzin karabinów...... Musisz przygotować lądowanie naszych sił - rozpoznać teren, wykryć potencjalne zagrożenia, zrobić dokumentację fotograficzną.... Nie możemy być zaskoczeni....Liczę na ciebie!!..."

"- tak jest panie Pułkowniku! ruszam w drogę"

 

3.07.07 - Znalezienie opuszczonego miasta nie było trudne. Pomogły mi informacje od lokalnych handlarzy bronią. Nadal mnie zastanawia co takiego ludzie widzą w dolarach amerykańskich, że nagle stają się gadatliwi :)

Dotarłem na miejsce jakąś dobę przed przybyciem sił Gwardii. Zrobiłem pełne rozpoznanie terenu oraz wymyśliłem kilka forteli... Za pomocą szyfrowanego łącza satelitarnego umieściłem zdjęcia wraz z raportem na serwerze naszej organizacji.

http://rainbow.abtech.pl/foty/2007_07_03.ZIP

Nie spodziewałem się przybycia sił nieprzyjaciela tak szybko - na szczęście to tylko zwiadowcy. Po ich gestykulacji domyśliłem się co takiego planują - okopy, umocnienia, karabiny, rakiety, gotówka.... Byłem sam więc postanowiłem wrócić do bazy po resztę moich rzeczy oraz wrócić tu za 3 dni z małym oddziałem by ubezpieczyć lądowanie naszych wojsk....

 

6.07.07 - Został mi przydzielony mały oddział ludzi. To świeżaki - w oddziałach specjalnych rok, może dwa... To byli ludzie Klonu i SFOD-u. Większość z okolic Chrzanowa na południu Polski. Polubiłem ich, bo mieszkałem kiedyś niedaleko...

Jechaliśmy cywilnymi wozami przebrani za ekipę medyków z "Fundacji Pomocy Miastu Basra". Jechaliśmy przez nikomu nieznany teren. Trochę wyboisty, ale nie mogliśmy ryzykować wykrycia. Powoli zbliżaliśmy się do miasta co chwilę sprawdzając czy ktoś nas nie śledzi. Spodziewałem się, że Gwardziści to brutalni ludzie, jednak to co zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania... Ci brutale zarżnęli krowę, a jej głowa - jeszcze okrwawiona - spoczywała na tablicy miasta Basra...Przeleciały nam ciarki po plecach, a dłonie mocniej zacisnęły się na rękojeściach broni. Musimy być gotowi na wszystko.

Około 23:00 natrafiliśmy na blokadę zbudowaną z worków i drutu kolczastego. Widok umundurowanych gwardzistów trochę podgrzał naszą krew w żyłach, ale doskonale sfabrykowane dokumenty pozwoliły nam jechać dalej w spokoju. Po lewej stronie widziałem obozowisko - to gwardziści urządzają hulanki.

Zaparkowaliśmy daleko za miejscem przeznaczonym jako miejsce zrzutu naszych głównych sił. Szybko zamaskowaliśmy pojazdy i ruszyliśmy na miejsce lądowania.

Teren był zróżnicowany. Nic się nie zmieniło od czasu mojego rekonesansu. To właśnie kilka dni temu zaplanowałem miejsce lądowania. Rozkazałem chłopakom przygotować go po cichu i w ukryciu przeczekać chłodną noc. Miałem na tę noc niecny plan....

 

00:00 - Główna kwatera Gwardii. Nasz oddziałowy fałszerz jest mistrzem. Jako negocjator pokojowy sił ONZ [ :) ] dotarłem do najwyższej rangi oficerów. Zobaczyłem, że przybył do Basry także Pavulon - generał PISu - by pewnie przeciągać gwardzistów na swoją stronę oferując im wysokie stawki... Pewnie przywiózł ze sobą także broń - namioty były silnie obstawione.

Zacząłem działać.

Ustaliłem z dowódcą Gwardii - strażnika tego miasta - pewne rozwiązania pokojowe. Za pomocą kilku butelek alkoholu wkupiłem się w łaski generała PISu. Moim zadaniem była ogólnopojęta propaganda - wyolbrzymianie siły SLD, sianie pogłosek, plotek oraz bajek o sytuacji na świecie. Ale przede wszystkim - za pomocą alkoholu - przytępienie zmysłów Generała PISu - Abd Mustafa Ibn Pavulona.

 

7.07.07 - 9:00 Niestety moje oręże to miecz obusieczny - bolała mnie głowa. Dobrze, że przez 5 lat ćwiczyłem twardą szkołę walki i odporności na trucizny w Krakowskich akademikach - przydała się ta umiejętność. Jak mawiał pewien profesor: "Ból szybko minie po alka-primie" :) Mój oddział świetnie przygotował miejsce lądowania naszych oraz polową kwaterę główną.

Kilka chwil później nasi przybyli. Szybko i bez szemrania kilka śmigłowców wypluwało opięte w sprzęt oddziały. Dostrzegłem oddział medyków, inżynierów, saperów, oddział łączności. Piękny widok.

Nasz generał - COLONEL. Zdecydowanie wyskoczył ze śmigłowca. Miał ze sobą zieloną kopertę - rozkazy. Zameldowałem mu o całej sytuacji opisując wszystkie szczegóły. Na osobności przekazał mi tajne rozkazy:

- wprowadzić naszą walutę do obrotu

- wprowadzić narkotyki do użycia

- maksymalnie inwigilować posunięcia przeciwnika.

 

Generał wyszedł do zebranych żołnierzy, którzy dopinali paski w swoim oporządzeniu. Zgodnie ze specyfikacją zadań - rozdzielił wśród oddziałów medyków, inżynierów oraz karabiny wsparcia tworząc kilka samodzielnych, niezależnych oddziałów bojowych. Byłem pod wrażeniem jego aparycji i pewności siebie. Do każdego oddziału przydzielił radiooperatora by mieć ze wszystkimi oddziałami łączność. Na mapie objaśnił dokładnie zadania i grupa 50 osób w kilka chwil zniknęła w lesie...

 

Moje zadanie było proste - miałem kontynuować moją misję. Wziąłem fałszywą walutę by umieścić ją w banku. Szef gwardii z którym wypiłem wcześniej kilka kolejek z radością mnie przywitał i zgodził się na umieszczenie naszej waluty w banku. Przy okazji zobaczyłem jakie mają zabezpieczenia oraz stan gotówki w sejfie - jakieś 2-3 tys. Eurosoftów. Dowódca się ostro targował lecz udało mi się wynegocjować dobry procent. Pierwsza część była wykonana. Teraz należało podpuścić PISiaków by obrabowali bank.

wykupiłem od Dowódcy trochę informacji o transporcie Złota. Zakontraktowałem jednego gwardzistę, także dostarczył kilka pożytecznych informacji.

Poprzez radio słyszałem ostre rozkazy Colonela: zdobyć złoto....przysłać posiłki....przejąć skrzynie... To pewnie kompania "C" i "A" bawiła się z PISiakami :) - wszystko idzie zgodnie z planem...

Meldując w bazie wykonanie rozkazu widziałem mojego kolegę z oddziału przebierającego się za listonosza - to Qasz. Przypomniały mi się słowa mojego brata - starego weterana wojennego: "Zabij ich braci gradem pocisków - powiedzą że to przypadek. Zabij ich braci jednym strzałem, z bliska, gdy się nie spodziewają - będzie ich to bolało przez pokolenia..". Gdy zabierał torbę listonosza - domyślałem się co nastąpi :)

Po serii komunikatów na radiu wiedziałem już wszystko: "LISTY W BASRZE DOTARŁY NA MIEJSCE"....

Na efekty nie musieliśmy długo czekać. Rozwścieczeni PISowcy przypuścili atak na Bank.

Zrabowali kilka Eurosoftów i grube tysiące naszej waluty - Coloneli.

Walki trwały cały czas. Idąc przez miasto można było potykać się o zużyte naboje. Część naszego oddziału inwigilowała Kasyno. Ja kupowałem coraz więcej informacji od Dowódcy Gwardii. Zmęczony bieganiem postanowiłem odpocząć.

Nagle inżynierowie wyciągnęli rakiety ziemia-powietrze. AHA - pomyślałem - pewnie będzie leciał samolot :)

3 wyrzutnie w mig zniknęły w ciemnym lesie. Pewnie szukają dobrej pozycji na wzgórzach.

 

W międzyczasie padła decyzja o zmianie lokalizacji bazy wypadowej - meldowano o częstych podchodach wroga.

Przy okazji zmiany lokalizacji bazy Colonel dostał rozkaz o sianiu propagandy wśród ludności Basry. Nasi technicy przygotowali sprzęt audio - trzeba było go tylko chronić przed niewiernymi, którzy nie mogli znieść naszej propagandy....

Tuż po przeniesieniu całego sprzętu do Rafinerii, skąd można było pociągnąć prąd do odtwarzaczy - całe miasto wypełniły dźwięki propagandy SLD... Słowo Allaha wypełniało uszy każdego w mieście !! Może dlatego PISowcy nie wytrzymali i przypuścili ostry atak na urządzenia audio próbując je zniszczyć ! Nasi żołnierze byli dobrze przeszkoleni - pomimo strat obronili sprzęt przed zniszczeniem!

 

16:00 Siedziałem w sztabie pijąc ciepłą herbatę. Colonel był wściekły. Wynajęci Gwardziści zaczęli strzelać naszym po plecach! ZDRADA ! To szumowiny - nieważne kto, byleby płacił.... sytuacja wymykała się spod kontroli. Czas na plan "B" a raczej "N" jak narkotyki :) Już przy negocjacjach z Gwardzistami nie używaliśmy dużo gotówki. Propaganda radiowa udała się - okazało się, że chłopcy mają słabość do proszków - to właśnie w ten sposób uzależnimy ich od siebie !!!

Przychodzili coraz częściej i po coraz więcej. Narkomani zawsze są tacy sami :P

 

17:00 Oddział, z którym zabezpieczałem teren przed lądowaniem zameldował mi, że znajduje się w pobliżu bazy wroga. Musiałem działać.

Lekko uzbrojony udałem się w pobliże bazy wroga by dać się pojmać. Cóż za wspaniałomyślność Allaha - wpadłem w ręce samego Generała Pavulona :) Miałem tylko 100 Eurosoftów - oddałem bez szemrania - taka cena za informację była bardzo dobra.

Jako jeniec zrobiłem rozpoznanie ich bazy. DOkumenty, amunicja, pieniądze, flaga, broń, alkohol, zapasy żywności i wody... wszystko jak na dłoni. Generał rozpoznał mnie - domyślił się już dawno, że nie jestem negocjatorem pokojowym. Ale polubił mnie - za twardą głowę do ognistej wody :) Dzięki temu puścił mnie wolno - mogłem przekazać tajne informacje naszemu dowódcy oraz oddziałowi czekającemu w pobliżu bazy wroga.

 

Pół godziny później było po sprawie. Dokładne zlokalizowanie dokumentów pozwoliło naszemu oddziałowi zawinąć najważniejsze informacje - rozkazy, kody, częstotliwości łączności, koordynaty, a przede wszystkim FLAGĘ wroga !!

Rozwścieczeni PISowcy przypuścili ostry szturm na naszą bazę przeniesioną do Rafinerii.

Nasze oddziały wykonywały jeszcze zadania związane z wystrzeleniem rakiety ziemia-powietrze. Było nas niewielu w bazie... Zdobyta flaga i dokumenty mogły zostać odebrane....spojrzałem w oczy naszemu dowódcy - był opanowany. powiedział, że damy radę. Poprzez radio skoordynował powrót posiłków. To był majstersztyk !! Nagle z tyłu naszej bazy przybyły 4 oddziały które skończyły zadanie zestrzelenia samolotu i przybyli nam z odsieczą. Jakiż to widok jak 20 chłopa z dziką furią, wyrazem nienawiści na twarzy, podbudowani wykonaniem zadania strzelało w uciekającego wroga.....

Ten widok na długo zapadnie w moich wspomnieniach....

Chwilę później słyszymy słowa kapitulacji generała PISu. Wrócił do bazy...

Nie zastał flagi....rozkazów...kodów....

Na otwartym kanale poddał się w ręce Gwardi i SLD.

Basra była zdobyta....

 

Jeszcze słońce nie zaszło a cała nasza grupa SLD świętowała zdobycie miasta przy jednym ognisku.

Nawet sam Generał pił z nami z jednej butelki - świetny z niego kompan - nie tylko na polu walki. Strzelały petardy, lał się alkohol... W nocy Allah przecież nie widzi :)

 

Śpiewy i tańce przerwał o świcie komunikat ekipy zwiadowczej - zestrzelony wczoraj samolot nie był naszym celem ! Zwiadowcy zameldowali wysoki poziom promieniowania - prawdopodobnie to samolot cywilny przenoszący nieuzbrojoną rakietę z głowicą nuklearną dalekiego zasięgu. Wśród szczątków odnaleziono czarną skrzynkę. Z niej wyciągnięto cel podróży - lotnisko naszego wroga.

To oznaczało jedno: PIS nie poddał się w całości. Istniała jeszcze jedna baza wojskowa z lotniskiem, do którego miała dotrzeć rakieta. Dowiedzieliśmy się, że miała być wystrzelona w kierunku BASTRY po jej zajęciu przez nas - SLD. Allah nam sprzyja - znamy koordynaty ich bazy więc nasz Generał dostaje rozkazy od głównodowodzącego by odnaleźć rakietę i wystrzelić ją w kierunku bazy PIS by raz na zawsze zmieść niewiernych z powierzchni ziemi. Nastąpiła ogólna mobilizacja.

 

8.07.07 - Nasze oddziały wyruszyły o 10:00. Amunicja uzupełniona, woda i żywność również. Podbudowani wczorajszym zwycięstwem pomimo kaca szliśmy żwawo podśpiewując pieśni bojowe. Zwiad wykrył wroga. Drugi ścięte drzewa przez awionetkę.

Rozpoczął się wyścig z czasem. Powietrze wokoło nas wypełniły różne rzeczy:

- krzyki dowódców oddziałów

- gęste jak smoła fale radiowe przenoszące komunikaty o pozycji wroga

- niezliczone ilości amunicji

- jęki postrzelonych do których biegali medycy opatrując ich pośpiesznie.

 

Przeciwnik znał te tereny doskonale. Szarpał nas ostro. Mimo tego udało nam się zebrać kilka części rakiety. Brakowało tylko głowicy....

Tutaj ujawniła się słabość Gwardzistów. Pomimo iż po zdobyciu Basry zostali wcieleni zarówno do PISu jak i do SLD - pieniążki oraz narkotyki pozwoliły nam wykupić od nich brakującą głowicę. Jednak pieniądze mają w Basrze potężną władzę....

Gdy PISowcy zorientowali się że gwardziści przehandlowali najważniejszą dla nich część składową rakiety - byli rozwścieczeni!

Nigdy nie widziałem tyle nienawiści w drugim człowieku. Oczy, krzyki, wyraz twarzy - obserwowany przez moją lunetę - przestraszył mnie do szpiku kości.

Zapewne reszta naszych chłopaków poczuła to samo - każdy krzyczał : "ODWRÓT, ODWRÓT !!!. Jedynym schronieniem były wzgórza.

Nasi padali jeden po drugim. SZYBCIEJ! wycofaliśmy się spod morderczego ataku przeciwnika....

 

Zebrani w lesie potrzebowaliśmy nowego planu. Colonel szybko zmobilizował oddziały:

"-Panowie - Allah nam sprzyja. Mamy kompletną rakietę. Jeśli ją odpalimy - nikt już nie odważy się stanąć przeciwko nam! "

Odpowiedź była niesamowita! Wszyscy z nadzieją w głosie wiwatowali - ALLAH !! ALLAH !!

 

Przegrupowanie pomogło. Sukcesywnie zdobywaliśmy metr po metrze zarośli, drzew, pustyni oraz koryto rzeki. Używaliśmy granatów by wykurzyć z krzaków niewiernych.

Znów w powietrzu zrobiło się gęsto od fruwającej amunicji...

Po dotarciu na wzgórze przy skraju pustyni - miejscu idealnym do odpalenia rakiety - oddział inżynierów pod osłoną ognia karabinów oraz gęstego dymu uzbroili rakietę.

Niestety podczas lądowania zestrzelonej awionetki rakieta uległa lekkiemu uszkodzeniu. Inżynierów było tam 3 albo 4 - uwijali się szybko. Motali w kablach, lutowali, programowali...A wróg na nas nacierał...

Trwało to wieki zanim usłyszeliśmy świst odpalonej rakiety.... Udało się !!!

Zmobilizowani tym dźwiękiem ruszyliśmy z impetem w szturmujących PISowców. Już nie było ważne czy przeżyjemy - ONI na pewno nie.....

 

 

Kilka godzin później wezwaliśmy śmigłowce by odwiozły rannych i zabitych do domu.

Generał Colonel był zadowolony - zadanie postawione przed nim i jego żołnierzami zostało wykonane. Możemy wracać do domu.......

 

Jako pomoc sztabu Generała Colonela zabezpieczyłem wrogie dokumenty oraz całą gotówkę zdobytą przez nas w Basrze. Było tego sporo:

68 900 pieniążków, w tym 48 900 Eurosoftów, 20 000 Coloneli. W bazie mieliśmy maszynę do drukowania naszej waluty - Coloneli, więc zyski z wprowadzenia naszej waluty do obrotu na rynek lokalny były nieocenione. Poza tym wprowadzone narkotyki pozwoliły nam opanować Basrę - byliśmy jedynym dostawcą narkotyków oraz broni którą zostawił PIS. Dzięki uzależnieniu Gwardii od narkotyków możemy kontrolować lokalny rynek broni. Nasz głównodowodzący był bardzo zadowolony z naszych działań. ALLAH AKBAR !!

 

--------------------

 

 

Podsumowując:

- przegrali WSZYSCY którzy wiedzieli i chcieli - ale się nie zjawili

- wygrali WSZYSCY którzy przyjechali, ponieważ bawili się znakomicie.

 

Pozdrawiam,

 

Spajd.

 

P.S. Wojtass - z jakim powołaniem się minąłem ??

Edited by Spajda
Link to post
Share on other sites

No kurde... Narkomanem to ja jeszcze nie byłem.

----------------------------------------------------------

 

Dziękuję wszystkim w imieniu swoim i całej grupy ALCO za przewspaniałą zabawę. Byliście świetni. To dzięki takim ludziom jak Wy ten sport jest tak piękny i ma sens.

 

ALLAH AKBAR

Link to post
Share on other sites

Gratulacje Dla Spajdera i Arca za wspaniałe opisy akcji, normalnie zapierały dech... :D

 

Gwoli ścisłości, wywód sygnowany moją kreaturką... avatarkiem, chciałem powiedzieć. Jest autorstwa Dextera125, ja niestety Aniu nie bardzo mam z czego wyssać tylu szczegułów, zresztą po zdradzeniu naszych tajemnic musiałbym się sam zabić ;-D. Lepiej nie wiedzieć, jak to naprawdę wyglądało ;-).

Link to post
Share on other sites

Mój w sumie pierwszy zlot :)

Nalatałem się po lesie przy organizacji ..natłukłem drzew i w ogóle...ale..nie żałuje.. warto było się pomęczyć..żeby powalczyć chociaż chwile z TAKIMI jak WY :) ..

 

Respect for SLD

 

PIS GÓRĄ..

 

a...znajomi gwardziści SuX ;F

 

Mam nadzieję, że się z WAMI WSZYSTKIMI jeszcze zobaczę.. po którejś stronie lufy :)

 

Pozdrwaiam wszystkich uczestników .. Bez Was tego zlotu by nie było

Tak 3maj cie

 

Pozdro :)

ps ( jakby ktos nie kojarzył ..to ja mam to coś dziwnego ..zbudowane na kałachu ..ale zupełnie go nie przypominające :wink: ;F )

Edited by buła ck
Link to post
Share on other sites

żzeby zbyt dużo nie powtarzać:

 

PANOWIE - REWEALCJA!!! DLA ORGANIZATOROW WIELKIE, SOCZYSTE BUZIAKI Z JĘZYCZKIEM :-F

 

bawiłem się wspaniale :) takiej oraganizacji nigdy bym się nie spodziewał - perfekcja w każdym calu

 

pozdro dla termosów :killer:

 

specjalne pozdrowienia dla Colonela - ciekawe co sobie myślał jak zobaczył poł ekipy idącej rowem i patrzącej pod nogi :wink: a do tego jeden koleś twardo wmawia, że WSZYSCY szukają jednego magazynka :lol: no ale tak czy siak tak właśnie było, nawet nie skumaliśmy, że skończyła się przerwa i rozpoczęła druga faza :)

 

NAJWIĘKSZE DZIĘKI I BUZIAKI DLA KOLEGI W NIEMIECKIM PUSTYNNYM UBRANKU I OPORZĄDZENIU FLECKTARN - STARY JESTEŚ KOCHANY, BEZ CIEBIE NIE ZNALAZŁBYM TEGO MAGAZYNKA :uśmiech: i popłynął na prawie setke złociszy - uratowałeś moj dobry humor na tej imprezie

 

no i dla wszystkich obecnych wielkie dzięki za wspaniałą zabawę 8)

Link to post
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

Loading...
×
×
  • Create New...