poldeck Posted March 13, 2008 Report Share Posted March 13, 2008 Siemka! Niedawno byłem świadkiem jak na jednej strzelance pewien kolega po niefortunnym poślizgu na schodach rozpruł sobie ciutke skórę na piszczeli. Dużo krwi i takie tam. Drugi z kolei wyjął z ładownicy ładnie spakowane szpeje typu ampułka z p.bólami, strzykawka, igła i nić chirurgiczna, po czym kolegę zszył i zabandażował. I tu pojawia się pytanie: czy często w światku airsoftu zdarzają się osoby wykształcone medycznie? A jesli już ktoś taki jest to nosi ze soba to wyposażenie przydatne do łatania kolegów? Ciekawi mnie po prostu podejście osób wykwalifikowanych do udzielania pomocy właśnie takiej jak na przykład to zszycie kolegi do kupy. Pozdrawiam, poldeck. Quote Link to post Share on other sites
Karczownik ZW Posted March 13, 2008 Report Share Posted March 13, 2008 (edited) Mam za sobą ukończony kurs PCK (doświadczenie z pokojowego patrolu na przystanku Woodstock) i moim zdaniem jeśli nie ma bezpośredniego zagrożenia życia i istnieje możliwość udzielenia pomocy w miejscu do tego przeznaczonym (szpital, pogotowie), to wszelkie działania poza opatrzeniem rany, zatamowaniem krwawienia itp. są niewskazane a wręcz niebezpieczne. To od razu jeszcze może tracheotomia długopisem. :-F Tu mówię za siebie: Ja bym się nie podjął szycia kogoś "w polu" Ale każdy ma swój rozum i w przypadku osób pełnoletnich odpowiada sam za siebie. Edited March 13, 2008 by Karczownik ZW Quote Link to post Share on other sites
Foka Posted March 13, 2008 Report Share Posted March 13, 2008 Karczownik będąc osobąpo przeszkoleniu, nawet nie ratownikiem medycznym, nie masz ani umiejętności (domyślam się), a ni uprawnień do takich zabiegów. Nie znam dokładnie przepisów ale osoba szyjąca musiała chyba być minimum rat. med. albo lekarzem. Jasne, znam ludzi bez żadnego wykształcenia med. którzy potrafią zszyć ranę, ale to już nieciekawie wygląda z punktu widzenia prawnego. Zresztą dziwię się, że we wspomnianej sytuacji ten ktoś zdecydował się szyć (kim był? lekarzem?) i szytemu, że się na to zgodził. Nogę rozcią na jakimś syfie - drut, szkło, gruz, gałąź. Wypadałoby tą ranę porządnie oczyścić i odkazić, a nie "przetrzeć szmatką" i zaszyć. Jak to nie był John Rambo 500 km od najbliższego szpitala to moim zdaniem takie działanie było błędem. A co do meritum: u nas jest kilku ludzi z takim czy innym wykształceniem med., a jeszcze więcej po szkoleniach PP. W naszej ekipie każdy ma przy sobie apteczkę osobistą i w miarę możliwości mamy przy sobie lub przy samochodzie zespołową. Już mieliśmy przypadki zwichnięć i złamań, które się usztywniało i do szpitala. Quote Link to post Share on other sites
Karczownik ZW Posted March 13, 2008 Report Share Posted March 13, 2008 (edited) Uściślę: nie podjął bym się szycia ani innego zabiegu (w ww. sytuacji) nawet jak bym był lekarzem i miał uprawnienia. Strzelanka to nie wojna, a nawet na wojnie zawsze jest gdzieś jakiś MASH ;-) Edited March 13, 2008 by Karczownik ZW Quote Link to post Share on other sites
kulkago Posted March 13, 2008 Report Share Posted March 13, 2008 Ja, bez wzgledu na to że mam wykształcenie z zakresu traumatologii(urazy wszelakie) i noszę ze soba apteczkę nie bawiłbym się w medycynę wojenną. Tak jak napisał Foka rana musi być zrewidowana , oczyszczona i to dokładnia. Pozostaje jeszcze problem na "polu walki" profilaktyki p/w tężcowej i antybiotykoterapii. Jeśli jestem daleko od cywilizacji(najbiższa miejscowość 20 km, transport to moje nogi, rana bardzo krwawi, zanm się na szyciu ran) i mam do tego środki to można ranę zaopatrzeć na miejscu, a potem na spokojnie dotrzeć do szpitala, pogotowia. Quote Link to post Share on other sites
Dante666 Posted March 15, 2008 Report Share Posted March 15, 2008 Jestem ratownikiem z ramienia HSR i szycie na miejscu nie jest wskazane pod żadnym względem! Tutaj zgadzam się z Foką i dziwię się poszkodowanemu, że dał się szyć. Jakby ktoś na strzelance wyskoczył z pomysłem szycia nogi/ręki/inne to bym mu pewnie wybił to z głowy dość tępym narzędziem by poczuł bezmiar swojej nieodpowiedzialności. Powinno się oczyścić, opatrzyć i skierować do lekarza w trybie natychmiastowym. Quote Link to post Share on other sites
fidell Posted March 23, 2008 Report Share Posted March 23, 2008 Jeżeli chodzi o rany, to wszystko zależy od jej rodzaju. Jak wszyscy wiemy w airsofcie zdarzają najczęściej te "brudne" (oczywiście chodzi o rany wymagające szycia), czyli wymagające oczyszczenia w warunkach szpitalnych. Szycie czegoś takiego byłoby co najmniej nieodpowiedzialne. I tu pojawia się problem, bo o ile nie jest wymagane ratowanie życia, o tyle osoby posiadające "uprawnienia medyczne" (czytaj lekarze, ratownicy, pielęgniarze) zwykle nie mogą tych uprawnień przekroczyć... zaś zwykła "goździkowa" jak to mi na zajęciach powtarzano, w wielu wypadkach szyć może bez konsekwencji... Ograniczmy się więc głównie do pierwszej pomocy, bo nie wierze, że na większości spotkań nie jesteśmy w stanie dotrzeć w ciągu 20-30 minut do najbliższego szpitala. Quote Link to post Share on other sites
javelin Posted March 23, 2008 Report Share Posted March 23, 2008 Historia z życia - kolega poślizgnął się w zimę 2 lata temu i wyrżnął czołem w metalowy hak wystający ze ściany (była strzelnica, haki z metalowych płaskowników do zawieszania tarcz). Inny kolega był lekarzem, na codzień pracującym w szpitalu (nie kojarzę akurat jaka specjalizacja). Kolega jednak pojechał do szpitala, lekarzowi nawet przez myśl nie przeszło nic poza użyciem opatrunku osobistego. Quote Link to post Share on other sites
Patryck Posted March 23, 2008 Report Share Posted March 23, 2008 Co do szycia powinno się ono odbywać w warunkach sterylnych :| Nie wyobrażam sobie szycia czegokolwiek na brudno i bez wyposażenia odpowiedniego. Opatrunek jałowy i do szpitala na szycie. Kolega przypuszczam nie miał rękawic chirurgicznych jałowych pewnie tylko zwykłe. Ogólnie ciekawy temat :) Quote Link to post Share on other sites
arend Posted March 25, 2008 Report Share Posted March 25, 2008 człowiek z jakimś obyciem medycznym nigdy by czegoś takiego nie zrobił zresztą chciałbym zobaczyć tego szytego gościa powiedzmy tydzień po "zabiegu" Quote Link to post Share on other sites
thorbjorn Posted March 30, 2008 Report Share Posted March 30, 2008 (edited) Ja mam kursy PCK, prace w szpitalu_(izba przyjec) gdzie praktycznie napatrzylem sie na wszystko oraz pratkyki_(taki dziwny wymog na studiach fizykoterapii_:P) I nie widze akcji w stylu,_rozciĄles sie to ja Ci to zszyje. Takie rzeczy mozna tylko zabandażować,[/color]zadzwonic po karetke lub zaiwesc delikWenta do szpitala. ZSZYWAC MOŻE TYLKO I WYŁĄCZNIE CHIRURG I TO W WARUNKACH STERYLNYCH. P.S Prosze wybaczyc capsa.. [Pisz poprawnie.] Edited March 31, 2008 by Foka Quote Link to post Share on other sites
jeme Posted April 3, 2008 Report Share Posted April 3, 2008 (edited) Jakoś mi się ta cała sytuacja nie widzi... Parę razy w życiu byłem szyty i coś takiego wydaje mi się nie do przeprowadzenia ze strony osoby szytej nawet. Jakie znieczulenie dostał - acetaminophen kurde w czopkach? Abstrahując od tematu JAKI KUR#$% LEKARZ coś takiego by zrobił??? Edited April 3, 2008 by jeme Quote Link to post Share on other sites
Papuga Posted April 6, 2008 Report Share Posted April 6, 2008 Ja zaś, piąty palec lewej ręki miałem szyty w szpitalu, co trwało ok. 20 min. Widziałem co mi tam podawali i nie wyobrażam sobie, że na miejscu (w lesie) można wykonać taki zabieg... Ja bym się na pewno nie zgodził. Wracając do tematu... wg mnie na każdej strzelance powinien być tzw. medyk, który ma podstawowy zestaw, czyli opatrunki, itp. Quote Link to post Share on other sites
SebaSoltys Posted April 6, 2008 Report Share Posted April 6, 2008 Posty w tym temacie pełne są bardzo skrajnych opinii i określeń "zawsze", "nigdy" itp. Zgadzam się z tym w całej rozciągłości jeśli ma być to jakieś jasno wyrażone stanowisko odnośnie zakresu postępowania przy pierwszej pomocy przez osoby nieprzeszkolone (lub przeszkolone w stopniu podstawowym), ale bałbym się uogólnień odnośnie konkretnych sytuacji. Zakładam że każdy nosi w apteczce to ,czym potrafi się posługiwać, a także - co ważniejsze - ma wiedzę kiedy należy tego użyć. Jeśli dodamy do tego pewne doświadczenie i wyobraźnię odnośnie konsekwencji pewnych działań lub ich zaniechania na miejscu zdarzenia to możemy by świadkami działań nie zawsze zgodnych z normami, zaleceniami itp. Bo życie weryfikuje różne teorie - a do każdego przypadku trzeba podejść indywidualnie. Możemy debatować o tym że czegoś nigdy nie należy robić na miejscu zdarzenia ale osobiście nie będę stał i czekał na pomoc jeśli konsekwencją mojego braku zaangażowania może być jakaś tragedia. Konikotomia przy użyciu scyzoryka i oprawki od długopisu - oczywiście (użądlenie w podniebienie miękkie po połknięciu owada, pełna niedrożność dróg oddechowych, czas przyjazdu zespołu R większy niż 10 minut); opaska uciskowa (nawet przy użyciu paska od spodni ) - a jakże (masywne krwawienie po przecięciu tętnicy , duża utrata krwi lub objawy rozwijającego się wstrząsu hipowolemicznego, brak możliwości zatamowania krwawienia innymi środkami); transport poszkodowanego z podejrzeniem urazu kręgosłupa szyjnego BEZ użycia jakichkolwiek innych metod stabilizacyjnych poza rękami ratowników - jak najbardziej (niebezpieczne otoczenie poszkodowanego - pożar, zadymienie, ryzyko wybuchu lub narażenia na zatrucie -np. wziewnymi truciznami). To wszystko tylko przykłady jak książkowo nie należy postępować a jednocześnie jak stosunkowo proste działania mogą uratować komuś życie. Noszę w apteczce jałowe rękawiczki, nici chirurgiczne, parę narzędzi (imadło, pęsetę, dwa małe kochery) paczkę z quickclotem , a na dłuższe wypady też laryngoskop z rurkami). Nie zabiera to dużo miejsca i będę ostatnim który pali sie do ich użycia (w końcu w ASG mam odpocząć od pracy 8) ), ale ...zawsze lepiej to mieć, tak na wszelki wypadek. Pewnie nigdy tego nie użyję ale przeraża mnie myśl że wiedziałbym jak coś zrobić ale nie miałbym czym. Czy to oznacza że zachęcam WAS do szycia ran w lesie - absolutnie NIE (będąc przekonanym że w pierwszej pomocy trzeba skupić się na działaniach podstawowych) . Ale nie podejmuje się tak kategorycznej oceny działań innej osoby w konkretnej sytuacji nie mając wystarczających informacji. Układając pewne schematy postępowania w pierwszej pomocy radziłbym częściej używać słowa "należy" niż "zawsze"nie mówiąc już o "nigdy" (zwłaszcza w stosunku do działań ludzi kształconych w tej dziedzinie) zostawiając pewien margines na nieprzewidywalność zdarzenia - jako że dobra pomoc to taka ,której celem jest uratowanie komuś życia/zdrowia a nie zrealizowanie wszystkich punktów z zaleceń. Quote Link to post Share on other sites
Foka Posted April 6, 2008 Report Share Posted April 6, 2008 jeśli ma być to jakieś jasno wyrażone stanowisko odnośnie zakresu postępowania przy pierwszej pomocy przez osoby nieprzeszkolone Tego dotyczy to forum. Nie rozmawiamy tu o procedurach pogotowia ratunkowego, szpitali polowych w czasie klęsk żywiołowoych, czy wojskowych medykach pola walki. Rozmawiamy o sytuacjach i sposobach użytacznych i możliwych do zastosowania w warunkach strzelanki airsoftowej przez osobę nie przeszkoloną lub po kursie BLS/ALS i nie więcej. To wszystko tylko przykłady jak książkowo nie należy postępować a jednocześnie jak stosunkowo proste działania mogą uratować komuś życie.To już ocena i gradacja zagrożeń, którą się poznaje na kursie BLS. Quote Link to post Share on other sites
poldeck Posted April 7, 2008 Author Report Share Posted April 7, 2008 (edited) To teraz sie przyznam szczerze, że cały ten temat to była czysta podpucha ;-) . Niemniej rozwinęła się bodaj najciekawsza dyskusja na tym podforum. Pojawiło sie parę mocnych stwierdzeń, że nikt przeszkolony nie wykonywałby takiego czegoś w warunkach polowych i jest w tym czysta racja. Tak samo też stwierdził mój kolega (własnie przeszkolony odpowiednio) zapytany o zdanie na taki temat. Opisane w pierwszym poście zdarzenie miejsca nie miało (w kazdym razie na pewno nie u nas) i miejmy nadzieję nigdy mieć nie będzie. Prawdziwe było jeno rozprucie nogi. Po nim nastąpiło nakrycie rany jałowym opatrunkiem, zbandażowanie i odwiezienie rannego do szpitala. Wprawdzie dopiero 2 godziny później, bo piernik chciał dalej walczyć i nie dawał sobie tego wyperswadować, ale nastąpiło. Inna rzecz, ze takiemu "polowemu Rambo" nigdy w życiu nie pozwoliłbym ruszyć żadnej rany na sobie ;-) . Rozmawiamy o sytuacjach i sposobach użytacznych i możliwych do zastosowania w warunkach strzelanki airsoftowej przez osobę nie przeszkoloną lub po kursie BLS/ALS i nie więcej. Akurat zakładając temat wybitnie chodziło mi o osoby WYKSZTAŁCONE do opatrywania ran/ratowania życia. :-P Edited April 7, 2008 by poldeck Quote Link to post Share on other sites
arend Posted April 8, 2008 Report Share Posted April 8, 2008 to że to baja widać było już w twoim poście reszta wypowiedzi miała wybić z głowy takie zabiegi innym narwańcom Quote Link to post Share on other sites
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.