Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

V Zlot ASG TOMASZOWO 2009


Recommended Posts

W związku z powyższym najlepiej będzie zrobić ankietę pośród uczestników czego oczekują od części "strzelankowej" - to propozycja dla Team Delta. Będzie jasność.

 

Jako element większej całości, w tym roku 800 osób, doskonale rozumiałem, że mogę sobie nie postrzelać i źle mi z tym nie było. Rozumiem, że ktoś pali się do strzelania, ale na takiej dużej imprezie warto wybiec poza czubek własnego nosa. Ktoś siedzi na dupie, albo idzie do pustego sektora, ktoś wie, że na plecy mu nikt nie wejdzie. Inna kwestia, że racją jest przejmowanie inicjatywy - byle mieć na uwadze, żeby nie poprawić sobie zabawy kosztem zabawy innych.

 

NIGDY nie będzie tak, żeby wszyscy sobie w sprawiedliwym i równym stopniu postrzelali. No chyba, że walka będzie w całości moderowana, co w moim pojęciu psuje klimat, bo nie lubię, gdy mi ktoś pociąga za sznurki.

 

Z kolei zabawne jest ocenianie otrzymywanych rozkazów przez, nie mających oglądu całości sytuacji, dowódców TF. Nie usprawiedliwiam tu dowódców, ale zachodzi tu zgrzyt kompetencji.

 

Tyle komentarzem zarzutów odnośnie, że ktoś sobie nie poSZCZelał. Więcej pewnie napiszę jak odeśpię ;)

Link to post
Share on other sites
  • Replies 300
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Zabawa super,

Jedzenie super,

 

Tylko na Boga co za drogi za rok przyjedziemy terenówką (dzięki Dingo, że pozwoliłeś wjechać prawie cywilizowaną bramą ;) )

 

Pozdrawiam wszystkich a w szczególności 6TF naszej słusznej strony :P.

Link to post
Share on other sites

Witam.

Jestem pod wrażeniem tegorocznego zlotu, atmosfera była wyśmienita, organizacja i logistyka- bez zastrzeżeń.

 

Z mojej strony szczególne podziękowania dla Dziedzica, który z niespotykaną cierpliwością tłumaczył słabo łapiącym żółtkom zasady gry przeciwko cywilom.

 

Cywile stanowiły ciekawy dodatek do całego scenariusza i w przyszłym roku chętnie wcieliłbym się w te rolę. Nasza obecność wymuszała ciągłą gotowość u rozleniwionych i znudzonych oddziałów pokitranych po bunkrach i rowach. Pewnie dla niektórych stanowiliśmy jedyną atrakcję i okazję do postrzelania.

 

Zakapior ma trochę racji, nasze giwery powinny być przewieszone ewidentnie z tyłu, nie z boku/ przodu/ pod pachą, aby nie dochodziło w przyszłości do spotkań rodem z westernów- kto szybciej wymierzy i strzeli.

 

Tym niemniej miałem ogromną satysfakcję z podnoszenia ciśnienia w szeregach wroga.

 

Pozdrawiam serdecznie wszystkich uczestników.

Link to post
Share on other sites

W imieniu paru osób z Kostrzyna chcę podziękować:

- organizatorom za organizacje.

- TF-owi Medycznemu pod światłym przywództwem Madoga za przygarnięcie i zabranie na zlot,

- wszystkim którzy mnie wysłali do respa że nie mieli 700 FPS

- wszystkim których ja "wyeliminowałem" za to że się dali "wyeliminować"

 

Z super obozowiska nie miałem okazji korzystać ale słyszałem narzekania ze internetu bezprzewodowego nie było :-)

 

Piter

Edited by Piotru26
Link to post
Share on other sites

"Łącznościowiec TF'2, melduje się."

 

Uff, jeszcze mam kiepsko mówię... Zlocik pierwsza klasa. Stopień zabezpieczenia logistycznego przerósł zdecydowanie moje oczekiwania, masa czynnych Toi-Toi, bar który chyba był 24h/3;] i wiele wiele innych. Doceniam ogromny wkład pracy i zapisuję się na przyszły rok.

 

Pozdrowienia dla Niemców z którymi współpracowaliśmy, jak i dla całego naszego TF-2, niema co gadać, utrzymywaliśmy niemal do końca i z małymi wyjątkami sprawność bojową(TF tylko raz poszedł na tyle w rozsypkę że zebranie go wymagało postoju).

Tak samo pozdrawiam Razwedkę, TF3, SGO i TF9 z którymi zostaliśmy otoczeni i niewiele nam brakło by to otoczenie przerwać;](rejon hangaru 1, godziny popołudniowe), i wszystkie pozostałe teamu z obu stron.

 

Jadąc z nastawieniem na "zlot" jestem w pełni usatysfakcjonowany, wszystkie aspekty wraz ze strzelanką otrzymałem;] Jednak jest kilka rzeczy które mocno zwróciły moją uwagę:

-Z jednej strony Redgorn ma rację że z naszego punktu widzenia nie możemy oceniać sposobu dowodzenia. Jednak nasz TF praktycznie przerzucano z jednego sektora w drugi "z boju do boju". Nie przeszkadzało mi to tak długo jak udawało nam się utrzymać jako taki poziom zorganizowania. Jednak w pewnym momencie (walki w okolicy obozu) liczba rozkazów w ciągu kilku minut, oraz stopień różnic między nimi spowodował naprawdę spory chaos i konieczność odmowy wykonania rozkazów. Po prostu gdy część TF'a już dostała nowe rozkazy i rozpoczynała ruch przychodziły kolejne zupełnie inne od pozostałych i TF stawał się niekontrolowaną masą pozbawioną łączności - tracił zdolność bojową...

-Druga o wiele ważniejsza sprawa, cywile. Pisano tu już wcześniej o tej niewidocznej broni. Nas jednak najbardziej denerwowała konstrukcja zasad. Pozornie niegroźna banda zazwyczaj strzelała nam w plecy, koczowała pod respem wybijając nowo wchodzących wojaków, ogólnie denerwowała jak to miała robić w założeniu(przeszkadzać?) i tu pojawia się problem. Po kilku godzinach zmęczenie zrobiło swoje i część traciła panowanie nad sobą tylko widząc cywili. Od samego sztabu dostałem pozwolenie na strzelanie do cywili wchodzących w nasze linie, jak się później okazało, rozkaz którego dostać nie mogłem... Doszło nawet do jawnej niesubordynacji gdzie część TF'u po prostu zdecydowała się na pacyfikację wioski(niestety niedoszli). Pomysł dobry w założeniu, ale wykonywanie tych założeń doprowadzało do wielu bardzo nerwowych incydentów, których dało by się uniknąć.

 

uff, ogólnie wracam zmęczony i zadowolony, czekam na kolejne odsłony z niecierpliwością.

 

Aha i na koniec, jeszcze raz dziękuję miłemu człowiekowi który zwrócił mnie i Borkowi uwagę że nasz właśnie rozstawiony namiot, podobnie jak zalany pierwszy niema dachu i też zapewne z tego powodu będzie przeciekał:D oszczędził nam bardzo niemiłej pobudki...

Link to post
Share on other sites

"Mało miłe Panie od depilacji" bardzo dziękują za pozdrowienia :lol: .

A tak na marginesie; to pierwsze 30 osób, które nie wiedziały po której stronie konfliktu walczą nas śmieszyły.

Natomiast kolejne 150 osób to już było wkurzające.

Skoro od pół roku było wiadomo, że są co najmniej dwie strony konfliktu to wypadało chociaż to zapamiętać.

 

Ze swej strony dziękujemy wszystkim uczestnikom za wyrozumiałość przy dość długiej rejestracji i było nam strasznie przykro że tak zmokliście stojąc w mega długiej kolejce. Całość rejestracji byłaby na pewno szybsza, gdyby nie zagubione owieczki.

Link to post
Share on other sites

W sumie na cywili denerwowali się ludzie, którzy nie mieli przy sobie pałek. Jeśli pałki mieli to nie mogliśmy przejść na tyły respa, nie mogliśmy się panoszyć. Więc generalnie sporo ludzi najskuteczniejszą broń na cywili po prostu sobie olała, więc pretensje mogą mieć tylko do siebie.

Link to post
Share on other sites

Witam

 

Wszystko co pragnął bym napisać, zrobił już Brytan w poście 98.

Część integracyjna imprezy bardzo mi się podobał, część 'strzelankowa' była do dupy.

 

Podziękowania dla mjrPatona za dowództwo, całej Formacji Śląsk wspólne działania, pozostałym członkom TF5O za wsparcie w boju i wszystkim uczestnikom Zlotu za to, że byli.

 

A.

 

PS. jak się ogarnę wrzucę linka do galerii zdjęć i linka do paczki ze zdjęciami z 'olimpiady'.

Link to post
Share on other sites

W imieniu 22 SAS dziękuję za udaną piątkową integrację i takiesobie sobotnie strzelanie. Do plusów można zaliczyć doskonale zorganizowane zaplecze logistyczne w postaci osobowo-sprzętowej. Było gdzie zjeść i wypić, ciekawe wózki zobaczyć a ogarnięcie 'naintegrowanej' bandy przebiegło bez zakłuceń.

 

Lipa zaczęła się rano gdy staliśmy prawie godzinę na odprawie (sztab po spotkaniu piątkowym wiedział gdzie kogo wysyła więc po co to czekanie?). Później męczące było czekanie 2h na rubieży ale czasem tak jest więc tu jako takich pretensji nie mam - ot zwykła szpejowska robota. Jak już ruszyliśmy w pole to coś tam powojowaliśmy.

 

Następnie grochówka; mogła być przed działaniami rano albo po. Zaczęło się ok. 14-tej i trwało do 16-tej - 2h w plecy... Takie przerwy zawsze rozwalają cały scenariusz :poddanie:

 

O ile przy odprawie można było zobaczyć te 800 ludzi to podczas walki wrażenie to prysło niczym bańka mydlana... Trudno jest mi wyobrazić sobie dowodzenie stroną liczącą blisko 400 luda ale nie mnie to oceniać - Foka jako naczelny Andurii napewno zrobił wszystko aby było dobrze.

 

Zakapior ja ze swojej strony żałuję, że z chłopakami wpadliśmy na tak krótko ale kawalerskie Gargulca to rzecz ważniejsza i musieliśmy Was opuścić. Dzięki całemu TF1 Andurii za wspólną walkę i zabawę a wrogowi za zachowanie w większości fear :uśmiech:

Link to post
Share on other sites

Wielkie podziękowania dla organizatorów było rewelacyjnie, jak zdrowie pozwoli za rok zamelduje się ponownie.

 

Czytając wypowiedzi typu:

 

Lipa zaczęła się rano gdy staliśmy prawie godzinę na odprawie... Później męczące było czekanie 2h na rubieży

 

to myślę sobie, że niektórzy powinni zostać w domu przed telewizorem albo kompem żeby się nie męczyć tak bardzo ;-)

Link to post
Share on other sites

Ogromne podziękowania dla organizatorów za cały zlot. Jak dla mnie to z ich strony było całkiem nieźle - minusy i tak nie przysłonią plusów. Bawiłem się dobrze i jeśli nic się nie wydarzy, to za rok pojawię się na 100%.

 

Osobne podziękowania dla sztabu Orilii: Niki, Pyry, Johana, Prezesa i Bobka. Współpraca z wami była przyjemnością.

 

I na koniec podziękowania dla wszystkich, z którymi współpracowałem i z którymi przyszło mi walczyć. DZIĘKI WIELKIE!!

Link to post
Share on other sites

Przede wszystkim dziękuję organizatorom za zorganizowanie imprezy. Wiem ile to było wysiłku i pracy. Gratulacje!

 

Dziękuję i gratuluję uczestnikom i zwycięzcom piątkowych zawodów sportowych. Następnym razem będą sprawniej zorganizowane ;)

 

Część obozowa zlotu była świetna jak zawsze, ja nie mam się do czego przyczepić, a w końcu latająca latarnia nie była winą orgów ;) Prawdziwym przebojem i części obozowej, i gry był czołg, choć w trakcie gry jedynie go słyszałem.

 

Poślizg czasowy na porannej odprawie jest standardem właściwie na każdej masowej imprezie, więc nie widzę powodu do narzekań, wystarczyło mieć tego świadomość i przyjąć to ze stoickim spokojem. Jak ktoś pojawiał się pół godziny przed zapowiedzianym terminem (a tacy byli) i stał 1,5h to nie dziwie się, że się zdenerwował, ale przynajmniej zdobył pewne doświadczenie w tej kwestii. Szkoda natomiast, że organizatorom nie udało się zebrać wszystkich informacji i rekwizytów w jednym miejscu i czasie. Co 15-20 minut musiałem odszukiwać swoich dowódców, żeby poinformować, że mają odebrać taśmy, pójść się oklejać obrazkami, odebrać pały, rozdać woreczki przeciwpancerne, poinformować o punktach, których mamy bronić. Lepiej by było gdybym wszystkie informacje i rekwizyty otrzymał na raz.

 

Złym rozwiązaniem była organizacja łączności na 5 komórkach. O tym, że mam mieć 5 telefonów działających w Orange dowiedziałem się w sobotę rano. Zdobyłem 3, z czego w dwóch padły baterie już po kilku godzinach. Rozmowy między sztabem a TFami są na tyle, krótkie, że można było sobie darować oszczędności i sztabowi dać jeden numer telefonu. Z tego powodu od początku były problemy z łącznością ze wszystkimi TFami i raz ona była raz nie.

 

No i najważniejsze - strzelanie.

 

Pierwszy raz miałem okazję dowodzić tak dużą ilością osób. Jakby nie liczyć był to batalion, którym zwykle dowodzi oficer z wieloletnim doświadczeniem i rozbudowanym sztabem :) Zdaję sobie sprawę, że dowodzenie mogło by być lepsze, o szczegółach za chwilę, ale naprawdę robiliśmy co mogliśmy :)

 

Zdecydowanie następnym razem jaśniej trzeba ustalić zasady dla cywili. Kiedy 30 "nieuzbrojonych" cywili trzyma na muszce nisko trzymanej broni moich ludzi, a oni nie mogą strzelać to coś jest nie tak.

 

Z niesmakiem czytam uwagi w stylu "było nudno, więc sobie poszliśmy". Jadąc na tak duży zlot trzeba mieć świadomość, że jest się trybikiem w machinie wojennej i czasem trzeba odstać kilka godzin tylko po to, żeby zapewnić możliwość wykonania zadania komuś innemu. Szczytem było to, że w sytuacji kiedy w drugiej połowie gry nasz sztab był regularnie atakowany jedna z drużyn stwierdziła, że się nudzi i idą "tam gdzie strzelają" zostawiając jedną flankę sztabu nie chronioną.

 

W sprawie sprzecznych rozkazów - nie wiem jak u Pyry ale u mnie po prostu były sytuacje kiedy te rozkazy miały sens. Jest to coś co się nazywa dynamicznie zmieniającą się sytuacją. Raz org odebrał mi czasowo dowodzenie nad TFem, który pełnił wartę wokół sztabu i wysłał go na drugą stronę mapy - musiałem cofnąć dopiero co wysłany TF, żebym nie został odsłonięty. Innym razem meldunki i ruchach przeciwnika na naszym zapleczu też zmuszały do nagłych zmian rozkazów. Tak wygląda fog of war. Moim zdaniem dla osób, które postępują na zasadzie "idę gdzie strzelają, olewam rozkazy" nie ma miejsca na grach powyżej 100 osób.

 

Niestety zasady respawnów wprowadzały chaos w liczebności sił i ich rozmieszczeniu, ale szczerze mówiąc nie wymyśliłem sposobu na uniknięcie tego. Chyba jedyną opcją jest czekanie w respie aż pojawi się 70-80% TFa, ściągnięcie żywej reszty i resp całego TFa, ale to może powodować siedzenie w respie przez kilka godzin. Natomiast wkurzało mnie to, że kiedy potrzebowałem ludzie okazywało się, że dopiero co z respa wyszło 30-40 osób i nikt nie przychodził zapytać gdzie mają iść. Po prostu szli w las, gdzie im wygodnie.

 

Z mojego punktu widzenia przerwa na grochówkę była darem losu. Pozwoliła uporządkować ludzi, bezpośredni kontakt z dowódcami i uporządkowanie sił. Start gry po przerwie już trochę nie wyszedł, ale to szczegół łatwy do poprawienia.

 

Kilkukrotnie dochodziły do mnie meldunki, które przekazałem organizatorowi, że przeciwnik ma w głębokim poważaniu zasady respa - trafiony wyciąga szmatę, oddala się 50-100 m od terenu walk, chwilę czeka i wraca. Chyba komuś zlot pomylił się niedzielną strzelanką. Powtórzę - dla takich ludzi nie ma na zlotach miejsca. Ilość nie oznacza jakości, a większość uczestników chce mieć głównie jakość!

 

Nie wiem na ile wynikało to z samowoli grających, na ile z samowoli dowódców TFów ;) ale praktycznie po 2h już nie wiedziałem kto gdzie jest na mapie. Owszem, miałem oznaczone pozycję poszczególnych TFów, ale oznaczało to tylko, że wiem gdzie znajduje się człowiek z telefonem. Jeden TF mógł składać się z 5 osób, bo reszta sobie poszła postrzelać, inny mógł być 40-osobowy, bo ludzie z respa się do nich przyłączyli. Były sytuacje kiedy punktu "na mapie" broniły 4 TFy, a dowódca prosił o wsparcie bo ma tylko 40 os.

 

 

I teraz mniej więcej napiszę co mieliśmy zrobić i jak to wyglądało, co może pozwoli ocenić niektórym czemu służyły ich "bezcelowe" działania.

 

Dla orientacji tu jest link do mapki: http://www.teamdelta.pl/mapa2009.jpg

 

Piszę z pamięci, więc może coś pominę, ale zadania jakie dostaliśmy:

- Chronić obozów uchodźców w sektorach Tanew i Warta

- Chronić wieżę TV w kwadracie T5

- Zdobyć i utrzymać sektor San

- co dwie godziny wysłać konwój ze sztabu do wieży TV po trasie podanej przez organizatora

- zniszczyć punkty podane w rozkazie (ok 5-6)

- spisać kod z punktów podanych w rozkazie (również ok 5-6)

- zniszczyć nadajnik przeciwnika w sektorze Wisła

- utrzymać wszystkie własne sektory pod kontrolą

- chronić punktów do zniszczenia i spisania przez przeciwnika

- ewakuować agenta Mossadu ;)

- zlikwidować wrogiego agenta

 

Z góry ustaliliśmy, że obóz w Warcie będzie broniony w miarę możliwości, ale najprawdopodobniej upadnie. Sektor San był nie do zdobycia i też z góry odpuściłem ten punkt. Za najważniejsze uznałem ochronę sztabu, wieży TV i obozu w Tanewie. Kartki/punkty których mieliśmy chronić były rozrzucone dokładnie po całym terenie gry oprócz sektorów Wisła i San. Kartki/punkty przeciwnika znajdowały się w sektorach Wisła i San, za wyjątkiem 2 w pobliżu hangarów w kwadracie M4 i dwóch w pobliżu wieży w T5. Te oddalone punkty zostały zdobyte, reszta była na zasadzie "jeśli się uda przy okazji".

 

Z informacji przed początkowej wynikało, że przeciwnik ma skoncentrowane siły w lesie na północ od sektora Bóbr - dwa miejsca koncentracji po obu stronach rejonu z hangarami.

 

Do dyspozycji miałem 10 TFów bojowych (+1 Medyczny). Początkowe rozstawienie:

1TF w ochronie sztabu

Po 2 TFy na ochronie obozów i wieży TV, przy wieży był TF Sap, który miał postawić pola minowe i działać jako piechota (uznałem, że pola minowe są na tyle małe, że nie opłaca się zdejmować pól minowych przeciwnika, wystarczy je omijać).

TF Recce startując z północnego skraju sektora Warta miał wykonać obejście i wejść do Wisły od północy.

2TFy miały zaatakować San i Wisłę wychodząc z Bzury.

TF Med zosał rozstawiony w sektorze Noteć, ale dość szybko został przesunięty do kwadratu R5 aby wesprzeć walki o wieżę i do końca pozostał w tamtym rejonie (o ile wiem został przesunięty do hangaru w T5, ale rejon ten sam)

 

To wyczerpywało zapasy TFów, więc obrona kartek została odpuszczona i miała się odbywać niejako "przy okazji".

 

Po rozpoczęciu gry okazało się że Tanew właściwie nie była atakowana, Warta była atakowana praktycznie ze wszystkich stron. Wieża TV najpierw stała luzem, później, praktycznie do końca gry, była atakowana non-stop. Tak jak wspomniałem bardzo szybko okazało się, że oznaczenia TFów niedużo mają z faktycznym stanem osobowym na miejscu. Po jakimś czasie okazało się, że dowódca zgrupowania w Tanewie pozostawił sobie 2 drużyny a resztę rozesłał luzem po terenie, o czym dowiedziałem się dużo później i to przypadkiem.

 

Około godziny czasu i wysłanie 3 gońców zajęło mi opanowanie sytuacji w rejonie na południe od jeziora, przy granicy Bzury i Sanu. W tym rejonie działały 3 TFy (ale znowu - nie wiem w jakiej liczebności), które nie potrafiły nawiązać ze sobą kontaktu, a wszystkie meldowały obecność przeciwnika. Podejrzewając, że walczą między sobą rozesłałem gońców i po ok 1h sytuacja została opanowana, choć tak naprawdę nie wiem co tam się wydarzyło.

 

Po przerwie na grochówkę, kiedy wiedziałem gdzie i jak wyglądają sprawy nastąpiło przetasowanie.

W Tanewie został 1 TF, przy sztabie 1 TF (zaznaczam, że TFy pilnujące celów stacjonarnych starałem się rotować co 2-3h. czasem się udawało, czasem nie), TF Recce znowu tą samą trasą poszedł na Wisłę, wieży broniły już 3TFy + TF Med, Warta była już dawno stracona i kontrola nad nią nie została odzyskana. 3 TFy atakowały na Wisłę i San od strony Bzury.

 

Mimo, że TFy walczące na południu miały duże straty i krążyły między linią frontu a respem udało się w ten sposób związać walką duże siły przeciwnika. Równie duże siły walczyły o wieżę TV i nawet gdy ta została chwilowo utracona nadal kazałem naciskać, żeby przeciwnik stamtąd nie mógł się wycofać. Efektem tego było powodzenie akcji TF Recce, który "obsłużył" 3 punkty w Wiśle i ewakuował agenta Mossadu :) Jednocześnie dwóm ludziom z sił atakujących na San udało się przekraść na tyły przeciwnika gdzie bezpośrednio zaatakowali sztab przeciwnika i mało brakowało a zabili by jego dowódcę.

 

Ostatnie 2h gry nasz sztab był regularnie atakowany z 3 stron. W pobliżu były inne budynki więc przeciwnik miał lekko ułatwione zadanie - nie musiał atakować z odkrytego lasu. Czasami kulki latały przez okna czy drzwi, ale wróg nigdy nie dostał się w bezpośrednie pobliże sztabu i ciągłość dowodzenia została zachowana, choć komfort trochę spadł :)

 

W trakcie gry dostałem kilka nowych zadań - likwidacja urządzenia zagłuszającego rozstawionego przez przeciwnika (wykonane siłą jednej drużyny z Tanewu), ewakuacja 4 ważnych cywili (prawdopodobnie nie udana, ktoś wspominał, że to zrobił, ale organizator nie potwierdził). Przez całą grę nie dostałem wytycznych do organizowania konwoju do wieży TV, więc żaden się nie odbył.

Link to post
Share on other sites

A propos przerwy na grochówę - wydaje mi się, że zakup/wypożyczenie kilkunastu tego typu termosów (po jednym na każdy TF) załatwiłoby sprawę - wystarczy po taki termos wysłać dwóch ludzi (jeden targa termos, drugi chleb i miski oraz łyżki) i można dostarczyć go na pole walki, nie przerywając gry. I wtedy mamy z głowy dwugodzinną przerwę, a żarcie grochówki na polu walki miałoby zupełnie inny, khem, posmak... wyobraźcie sobie, siedzisz w okopie (chłop przy chłopie) i otrzymujesz postrzał w zupę :wink: ile terminatorstwa by było.... ehhh.

Ku przemyśleniom.

Link to post
Share on other sites

@Foka:

Po jakimś czasie okazało się, że dowódca zgrupowania w Tanewie pozostawił sobie 2 drużyny a resztę rozesłał luzem po terenie, o czym dowiedziałem się dużo później i to przypadkiem.

Sam wydałeś to polecenie. Chciałeś jeden pełny TF, jednakże TF5 działał już w rozproszeniu (oddał drużynę do pomocy cywilom (!)), zatem uznaliśmy z Giersem, że ja dam jedną drużynę, on jedną, a pozostałe siły będą zabezpieczać sektory BÓBR/TANEW i BÓBR/NOTEĆ. Ja postanowiłem zostawić swój pododdział w pobliżu obozu uchodźców (ze względu na to iż była to w zasadzie drużyna rkm 6 osób/3 rkm), Giersu ubezpieczał NOTEĆ. Natomiast moi zwiadowcy (SAS od Lucka) dostał rozkaz pofatygowania się z patrolem sektorem BÓBR przy granicy do wieży w T5, o czym Cię informowałem (zresztą ustaliliśmy to na odprawie, że jak tam będzie panować spokój, to się zroluje obronę wzdłuż sektora BÓBR w kierunku na wieżę).

Edited by von_Zakapior
Link to post
Share on other sites

Najlepiej by było gdyby o grochówkę trzeba było walczyć ;)

wjechać z nią na jakiś kwadrat między stronami i dawaj rozdawać do kanek/termosów/menażek. Można by tak w paru miejscach.

Oczywiście po strzelaniu dla tych co nie udało się zdobyć jadła, powinna być udostępniona.

 

Sztab dawało się jakoś tam bronić. Ostatniego wroga trafiłem (a właściwie trzech ;) ) na jakieś 30 sekund przed końcem gry praktycznie przy samym sztabie. Ale bywało tam całkiem ostro.

Edited by Superrzuf
Link to post
Share on other sites

A jeszcze jedna anegdotka z pracy sztabu.

 

Organizator pomylił się wpisując na liście numerów telefonów, w związku z czym miałem zły numer do TF Recce. W pewnym momencie maevee, pomagająca mi w obsłudze sztabu zadzwoniła pod numer z listy i mówi:

- Tu sztab, daję Fokę.

Przejąłem słuchawkę i krótko rzucam

- Gdzie jesteś i co robisz?

A z drugiej strony zdezorientowany głos kobiety

- Eeee... Siedzę w domu, a o co chodzi?

Chciałbym zobaczyć jej minę :wink:

 

Później mnie jeszcze zapytała "o co chodzi, bo dostaję dużo dziwnych telefonów" :)

Link to post
Share on other sites

A propos konwojów to jeżeli uznać pojedynczo jeżdżące pojazdy to takie coś kursowało non stop. I tutaj mała propozycja: będąc na Tanewie TF 7 A z powodzeniem ostrzelał oraz zatrzymał Nyske przeciwnika. Po tym jak wszyscy pasażerowie polegli mieliśmy nadzieje na przejęcie pojazdu, jednak nie było to przewidziane w grze, więc może następnym razem dopuśćmy możliwość przejęcia pojazdów wroga np. na określony czas, dzięki temu będzie możliwość zorganizować jakąś akcje dywersyjną albo zmobilizować wroga do odbicia ważnego bądź co bądź pojazdu.

 

Na koniec zabrakło bitwy. 800 w terenie należało by to jakoś wykorzystać, zgadać się na 1h bitwy w której uczestniczyli by wszyscy (np już bez respa), szczególnie było by to mile przyjęte przez osoby które większość czasu nie miały możliwości wyplucia kilku kulek.

 

Odnośnie zchodzenia z respa i wio w las bez czekania na przydział ze sztabu to w moim (i pewnie dużej części ludzie)przypadku po prostu chciałem dotrzeć jak najszybciej do swojego TF`a, a druga sprawa, że Sztab byłe lekko wyalienowany. Rozumiem założenie rozciągnięcia sznurka ale to sprawiło, że ludzie już totalnie nie podchodzili do tego budynku omijali go i jego załogę szerokim (sznurowym :P) łukiem.

Edited by Aiven
Link to post
Share on other sites

Zdecydowanie następnym razem jaśniej trzeba ustalić zasady dla cywili. Kiedy 30 "nieuzbrojonych" cywili trzyma na muszce nisko trzymanej broni moich ludzi, a oni nie mogą strzelać to coś jest nie tak.

Myślę Foka, że trochę wprowadzono Cię w błąd.

Nie było sytuacji którą opisujesz.

Nie trzymaliśmy na muszce żadnego TFa - nawet nisko opuszczonej.

Giwery w trakcie przemarszów i "awantur" zawsze wisiały a ręce były wolne - może mogły być mniej widoczne.

Ale "awantury" robiliśmy i ewidentnie TFy nie wiedziały ( większość, poza Zakapiora ) co z nami zrobić, co my oczywiście wykorzystywaliśmy i robiło się "czerwono"... :wink:

 

Do rzeczy;

Myślę, że to raczej "bezmyślność" dowódców TFów albo ich niewiedza była powodem kilku "napięć" - a przecież możnabyło nas tak łatwo uciszyć PAŁAMI, tylko... trzeba je było mieć. ;-)

 

Pozdrawiam,

Lambert

Link to post
Share on other sites
Guest PYRA

Poprawione

 

http://rapidshare.com/files/236997474/Foty_Tom_09.rar

 

Dzięki Zawiemu wstawione na http://www.sendspace.com/file/zxdk2h

 

Ja ze swej strony, chciałem wszystkim podziękować, i swoim i wrogom, i organizatorom, i tym co im się podobało i tym co nie.

Zapomniałbym o jeńcach, którym szczególnie dziękuję za to że nie było tego w scenariuszu, a jednak dali się pojmać, myślę że pobyt w naszym skromnym "więzieniu" nie przysporzył wam kłopotów, byliście szczególnie fair play. Duży szacun. ;-)

 

Co do rozkazów, myślę że Sop-Pel wypowiedział wszystko ( na innym forum ale zawsze)

 

co do dowodzenia - Łatwo ferować wyroki ale zrozum, nikt tam nie był zawodowym dowódcą. Bo co innego dowodzić na poziomie drużyny a co innego dowodzić 3 setkami ludzi - którzy, nie oszukujmy się nie do końca mają morale żołnierzy. Przez morale rozumiem, sumienne wykonywanie rozkazów, komunikowanie się ze z dowódcą TFu o położeniu danej "komórki" i dalsza komunikacja TF -> Sztab. Precyzja meldunków, ich "wartość" informacyjna... także jak napisałem oceniać to można bardzo łatwo - zwłaszcza że byłeś tylko szeregowcem. Ale zauważ - MIAŁEŚ rozkazy więc nie było tak, ze dowództwo zostawiło cię samego bez "opieki"

Do nas spływały meldunki a my staraliśmy się odpowiednio rozdysponować zasoby.

Przecież można było wymienić się "tabliczkami" i na środku zrobić wieeeeelką jebankę. Ja też wolałbym pobiegać i postrzelać niż siedzieć w sztabie, ale niestety, uraz powypadkowy nie pozwala. A do tego mam zapalenie krtani po sobocie.

 

Co do uwagi Foki o respie, w trakcie wycofywania się "trupów" do respa, w drodze minęli inną ekipę którą wysłałem w tamten punkt jako wsparcie, i ten czas między odejściem Trupów a dojściem nowych, ktoś z waszych wziął za to o czym pisałeś, sprawa wyjaśniona z org.

 

Inna sprawa, rzucanie innej pirotechniki niż ta którą posiadali org. Moim zdaniem do poważne naruszenie regulaminu i bezpieczeństwa uczestników. Powinni być usunięci bezwarunkowo !!!

 

 

Wyciąg z reg.

 

REGULAMIN:

 

I. ZASADY WALKI. BEZPIECZEŃSTWO.

 

8. Uczestników obowiązuje kategoryczny zakaz stosowania jakichkolwiek ładunków wybuchowych, świetlnych, ogłuszających, dymnych, łzawiących czy jakichkolwiek innych środków o działaniu szkodliwym dla żywych organizmów. Organizator we własnym zakresie przygotował środki pozoracji pola walki, zapewniając większy realizm założonego scenariusza.

 

III. REGULAMIN PORZĄDKOWY

 

1. Z uwagi na założenia fabularne oraz sprawny przebieg zlotu Organizator, motywowany wyłącznie pragnieniem zapewnienia uczestnikom jak najlepszej zabawy, wymaga bezwzględnego (tu: w rozumieniu wojskowego drylu) podporządkowania się jego rozkazom.

16. Uczestnicy zobowiązani są do bezwzględnego wykonywania poleceń wydawanych przez organizatora oraz osoby przez niego upoważnione.

 

 

Ktoś gdzieś pisał że sobie sam organizuje zabawę, a rozkazy ze sztabu ma w d.... poważaniu. Więc moim zdaniem, nie powinien już być zapraszany na tego typu imprezy, psuje zabawę sobie i innym. Osobiście uważam to za dziecinadę, bo albo jadę na zlot i podporządkowuje się zasadom, albo nie jadę i nie przeszkadzam, proste.

 

Foka, ja do obsługi tel. miałem oficerów Sztabu :uśmiech: Niestety, w dniu rozgrywki nie stawiło mi się 2 zaplanowanych, więc musiałem ich zastąpić innymi, czego nie żałuje, dali radę :mrgreen: ( Prezes i Bobek )

 

Szczególnie cieszy mnie to, że kilka TFów z zeszłego roku poszło za mną na drugą stronę konfliktu, bardzo mnie cieszy takie zaufanie, dziękuję Wam.

 

Ogólnie, minusy nie zasłoniły plusów tej imprezy, bo jak ktoś chce jebanki, to ma ją co tydzień u siebie.

 

Podziękowania od mojej żony, której bardzo się podobało. :-F

Edited by PYRA
Link to post
Share on other sites
Myślę, że to raczej "bezmyślność" dowódców TFów albo ich niewiedza była powodem kilku "napięć" - a przecież możnabyło nas tak łatwo uciszyć PAŁAMI, tylko... trzeba je było mieć. ;-)

Cóż, mój TF nie pobrał pałek, zatem zdecydowałem się na negocjacje. Natomiast pały mieli chłopaki od Giersa, którzy stanęli za mną w czasie Waszej demonstrancji. Reszta mojego TF miała obserwować i w razie czego ruszyć na Was i spacyfikować (powtórka z My Lai?)...

Link to post
Share on other sites

Czekaliśmy, niecierpliwie czekaliśmy na sygnał "teraz" ;) Ci wielbiciele kóz wynegocjowały u nas batoniki ::lol:: Nie oddały do teraz. Następnym razem co najwyżej dostaną do possania mleczko z tubek ;)

Link to post
Share on other sites
Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...