Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

Operacja Valkiria II


Recommended Posts

Wkleiły mi się 2 takie same posty. Jako, że nie ma funkcji usuń, proszę admina o wywalenie niepotrzebnego postu.

 

Mnie się bardzo podobało na zlocie. Organizatorom trzeba podziękować za to, że im się chciało pracować byśmy my mogli się bawić. Wiadomo, zdażają się małe wpadki, ale takie jest życie. Często nie da się wszystkiego przewidzieć.

Chciałbym podkreślić, że na zlocie zetnąłem się z niezwykle serdecznymi ludźmi. Nie zauważyłem żadnych większych kwasów. Ludzie zagadywali, starali się pomóc sobie wzajemnie. Jest to bardzo budujące i napawa optymizmem.

Jeśli zlot odbędzie się za rok, przyjadę na pewno.

 

Jeśli chodzi o kwestię alkoholową, moim zdaniem najlepiej po prostu wywalić z regulaminu punkt dotyczący zażywania alkoholu. Może dzięki temu nikt nie będzie mógł posądzić organizatora o obłudę - z jednej strony zakazuje, z drugiej przymyka oko.

Edited by mleeko
Link to post
Share on other sites
  • Replies 144
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

Mnie się bardzo podobało na zlocie. Organizatorom trzeba podziękować za to, że im się chciało pracować byśmy my mogli się bawić. Wiadomo, zdażają się małe wpadki, ale takie jest życie. Często nie da się wszystkiego przewidzieć.

Chciałbym podkreślić, że na zlocie zetnąłem się z niezwykle serdecznymi ludźmi. Nie zauważyłem żadnych większych kwasów. Ludzie zagadywali, starali się pomóc sobie wzajemnie. Jest to bardzo budujące i napawa optymizmem.

Jeśli zlot odbędzie się za rok, przyjadę na pewno.

 

Jeśli chodzi o kwestię alkoholową, moim zdaniem najlepiej po prostu wywalić z regulaminu punkt dotyczący zażywania alkoholu. Może dzięki temu nikt nie będzie mógł posądzić organizatora o obłudę - z jednej strony zakazuje, z drugiej przymyka oko.

Link to post
Share on other sites

RedDevilAndrzej napisał: "ja jestem pod wrażeniem akcji sekcji IX i reszty z przejściem wzdłuż strumyka (o ile się nie mylę) i zajęciem bazy Osi pierwszego dnia. jestem pełen uznania , że weszli do wody w taką pogodę aby doprowadzić siły alianckie do zwycięstwa."

 

Nie przesadzajmy - do strumyka nie weszliśmy, aż tacy twardzi nie jesteśmy :)

 

ale sytuacji aby nawiązać walkę podczas wypadu sobotniego mogło byc kilka,

podczas skradania się słyszeliśmy głosy czerwonych gdy szykowaliście się do ataku na pozycje naszych kamratów ale cel był inny - zdobycie sztabu osi i wyjście wam na plecy - szkoda tylko, że scenariusz nie przewidywał takich manewrów jakie zrobiliśmy - byłoby to niezłe zaskoczenie dla Osi i rozciągnięcie frontu działań na dwa kierunki - wówczas nasze główne jednostki uderzeniowe miały by wieksze pole do popisu, ale stało się inaczej (dlatego żałujemy tego liniowego scenariusza).

 

 

W Niedzielę nasza jednostka postawiła głęboką flankę w stronę strumyka - okopaliśmy się w niedalekim lasku śliwkowym - po przepuszczeniu pierwszej linii szkopów, którzy przeszli obok niczego nie podejrzewając (około 5 chłopa tam było)rozpoczęliśmy wymianę kulek z głównym oddziałem Osi zachodzącym nasz sztab od naszej lewej (nas było około 7 a ich chyba ponad 20 chłopa) - skończyło sie na tym, że wyjeli nas wszystkich ale natrzaskaliśmy ich tam równo.

 

Gdy Oś zamkneła nas w okrążeniu została podjęta decyzja o heroicznej próbie przedarcia się z tego okrążenia i ataku prosto na sztab Osi - po porozumieniu się z fenderem (naszym GD) ruszyliśmy flanką od strony strumienia w kierunku sztabu Osi (znaliśmy jego położenie z wypadu z poprzedniego dnia) - niestety ja padłem podczas próby wyrwania się z okrążenia - jednakże swoją śmiercią oczyściłem kierunek marszu (bo zdjęty przeze mnie szkop ostatnią kulką mnie sfragował), ale reszta teamu ruszyła z buta i nie napotykając znaczniejszego oporu znaleźli się pod sztabem Osi - dopiero tam okazało się, że czerwoni wystawili jednostkę do obrony - podobno chłopaki przeżywali ciężkie chwile w strzelaninie z obrońcami sztabu - ale mamy po swojej stronie Jezusa, który sam (w dwóch rajdach na sztab) wykończył 9 chłopa :)

 

po respie udałem się w towarzystwie kamrata na sztab osi - tylko we dwójkę - (swoją drogą nie wierzyłem że może nam się cokolwiek udać - przy pierwszym patrolu osi byśmy padli, ale w drodze połączyliśmy siły z Jezusem (który sobie jechał zdobycznym uazem razem z dwoma trupami czerwonych) i po raz drugi zaatakowaliśmy sztab (uaza odesłaliśmy na nasze pozycje), tym razem skutecznie (wspólnie z posiłkami, które nadjechały w uazie).

 

pokrzywy były faktycznie nawet ponad dwumetrowe - ja sam mam 194 cm wzrostu a sięgały mi ponad głowę dobre 20-30 cm, jednak nie to było straszne - gorsze były krzewy róż i śliwek przez które sie przedzieraliśmy (kolce, poparzenia, porozrywane mundury i pozrywane sznurówki - ja sam ratowałem się jakąś linką żeby mi buty nie spadły) - ale sztab ostatecznie został zdobyty około godziny 13.

 

Wrażenia z niedzieli mamy więc niesamowite, po stokroć wynagrodziła nam sobotę

Jeżeli będzie następna edycja zlotu będziemy zaszczyceni mogąc ponownie się na nim pojawić - z perspektywy czasu patrzę, że źle zrobiłem nie godząc się na bycie głównodowodzącym Aliantów i przepraszam cię Fender, że postawiłem cię tym pod przysłowiową ścianą, ale spisałeś się znakomicie :) przyjmij słowa uznania ;) do następnego ...

Link to post
Share on other sites

witam

następnego z najemników vel mleko Teamu"HIPOPOTAM".

Rudi nie mogę wypowiadać się o bunkrze ponieważ obleciał mnie strach przed nocą :strach: i jak zobaczyłem tylu napalonych facetów i kazdy nosił "kóncówkę mocy"(czt.flinta,giwera,klamka,karabin etc.) to tyllko zwiedzałem :poddanie:

 

Noc to specyficzny czas działania,bardzo dobrze ,ze podzieliłeś ludzi na małe grupy,ty mówisz o systemie "5",ja zawsze powtarzam najmniejsza grupa "2".,więc jak zobaczyłem ludzi z osi robiących szturm lub odchodzacych od swoich daleko pojedynczo.To póżniej było tylko "DOSTAŁEM".

Na poczatku każdy chce strzelać i nie myśli o kolegach ,którzy mogą oberwać normalne,mają pretensje do dowodzącego ,że nie nastrzelali się.Dopiero po latach przychodzi zimna kalkulacja,liczy się cel i moi koledzy,ale w tedy wielu już nie ma w asg i innych dziedzinach zniechęcili się.Nauczą się,Rambo to tylko film.

 

U najemników "Hipopotamów" zasada jest jedna ,nikt nie może dostać ,wszyscy musimy trzymać się razem,co w niedzielę zaowocowało.Byliśmy jedynym oddziałem praktycznie do ostatnich minut bez strat.a cały czas byliśmy na waszych tyłach.nawet jak poczuliście się bezkarni ,to wycieliśmy wam patrol ,który szedł jak na spacer : :wink: ,żaluję ,że nie wzieliśmy gości do niewoli.

 

6-krotnie daliśmy pokaz siły w niedzielę ,mieliśmy jedną świnkę m-249, 3 z nas miało po 2 karabiny . Ja z Dawidem wyrzuciliśmy w waszą stronę po 3,500 kulek w samą niedzielę.Ładowaliśmy magi bardzo często,bo naszej kanonadzie następowało okolo 3-5 sekund przerwy.co dawała chłopakow chwilę na podejscie,ale zapewne i tak powiedzą ,że oni tego nie pamiętają :wink: 8-) to my wasze anioły stróże lewej flanki sił osi.

 

RUDI twoja prawa flanka sił niebieskich to nas atak."taka ilość kompozytu" :-P -sam pisałeś.Liczą się małe grupy,Każdy w grupie musi podejmować samodzielne działanie i w miarę dowodzić.

Masz wiedzę,i od takich jak ty trzeba się uczyć.

a wogóle to naprawdę było fajnie -nie było szpanerstwa,udawadniania,ze mam lepszy sprzęt -dlatego lubię was wszystkich i niebieskich i czerwonych :wink: ale bez podrywania,tak bardzo was nie lubię ;-)

 

pozdrowionka

Jarek-najemnik -team"HIPOPOTAM" FLECTARN RULEZ :uśmiech:

Edited by DXF
Link to post
Share on other sites

Odnoszę wrażenie, że ktoś ma problemy z czytaniem ze zrozumieniem. Zlot był organizowany zgodnie z zasadami asg, wszyscy podpisywaliśmy się przy rejestracji, że znamy i będziemy przestrzegać regulamin, który w pkt 3.13 brzmi: Zakazuje się spożywania alkoholu, osoby przyłapane na spożywaniu alkoholu lub określone przez Organizatora mianem "pijanych" nie będą mogły brać udziału w rozgrywkach (zakaz spożywania alkoholu obowiązuje aż do zakończenia airsoftowej części zlotu).

 

Nie mam pretensji do osób pijących z umiarem, co innego wypić 2-3 piwa podczas gadki z kumplami, a co innego napić się tak, żeby ledwo na nogach stać bądź wręcz zasnąć na siedząco przed namiotem.

 

Jak już napisałem, na następny nie pojadę, a gdyby się znalazł ktoś taki jak ja po poprzedniej edycji i napisał jak to wyglądało to i na tą bym nie pojechał.

Nie bardzo rozumiem dlaczego z takim uporem bronicie kilkuosobowej grupy głównie z Ełku i częściowo z Gołdapi, którzy swoim zachowaniem zepsuli wizerunek Valkirii. Ja na miejscu orga dałbym im za to bana na następne zloty.

 

Oddziałom frontowym idącym do walki dawano gorzałkę, gdyż przytępiając świadomość powodowała większą brawurę i skłonność do "kozaczenia", co jest może cenne na wojnie ale już na drogach czy airsofcie niekoniecznie.

 

rudi- ależ ja się nie spieram, tylko zwracam uwagę na parę spraw, do których mam zastrzeżenia. Chyba lepiej żeby były też posty punktujące niedociągnięcia, a nie tylko typu - było zajebiście...

Mimo kilku obiekcji bardzo miło wspominam Valkirię, gdyż poznałem tam kilka wspaniałych osób i choćby z tego powodu warto było tam pojechać i gdyby nie alkohol uznałbym zlot za bardzo udany.

 

DXF- nie krzycz, wyłącz Capsa.

 

Pozdrawiam

Nienormalny na valkirii, bo trzeźwy.

Napisał bym krótko, jednym słowem ale nie wypada. Wstrzymam się.

 

DXF, dla nas, pijanej braci z Ełku, czasem trzeźwej, postrzał w mordę z metra to jest pikuś. Bawimy się w ASG, to się bawimy. Żadne rurki z kremem czy lody na patyku.

Jak komuś nie pasuje trochę krwi z twarzy i browar w żyłach, myślę, że powinien zmienić sport na balet, czy jakieś łyżwiarstwo figurowe. Dziękuję

 

[e]

 

Oczywiście no offence :poddanie: bo lubię Was wszystkich :uśmiech:

Edited by swirek
Link to post
Share on other sites

Niedługo mija tydzień od walki, ale jakby rok,brakuje mi tego zapachu potu,obtartej skóry gdzie nie gdzie,guza na czole mam do tej pory i jestem z niego bardzo dumny,śpiewu,huku gnatów i świstu kulek,radosnych pysków i niekiedy krzywych spojrzeń,klimat jaki tam był odpowiadał normalnej codzienności bratersko żołnierskiej,brak mi okrzyków w stylu"uważaj ,masz dwóch z lewej,cicho bo podchodzą " itp..My "Zajechani"walczymy tak jak Jarek wspomniałeś też na bliski kontakt.Nie boimy się walki fece too fece,to w zasadzie normalka.W każdym facecie albo wystepuje i jest chęć walki lub jest uśpiona i obudzi się we właściwym momencie.Organizator dał z siebie wszystko,był rozważny,tolerancyjny,obiektywny.,Myślę,że przyjął zasadę lekarzy"Nie szkodzić" i to mu sie udało w 100%-pochwała ,wielka pochwała.Padła propozycja,usunąćz regulaminu art.o alko.Kto wie ,?może właśnie wtedy nie mając tego ograniczenia ludzie by zrobili zaskoczkę i nie pili?who nows?Pozdrowienia dla wszystkich uczestników.Powiem tyle-warto było tam być.Tobie Jarecki dzięki,szczególnie za obiektywizm.DXF-hip,hip,hura!!!!!!!!!!!!!!!!! :lol: :lol: :-P

Link to post
Share on other sites

Mi się tam osobiście bardzo podobało na zlocie ;) Za rok na pewno się pojawię jednak nie obyło się bez błędów w tegorocznej edycji

-

Mianowicie to o czym wszyscy wspominali nadmierne spożywanie alkoholu bez jakich kolwiek zahamowań. :poddanie:

+

Sobota była świetna choć szkoda że pogoda pokrzyżowała plany.

Nagrody które zostały rozdane na koniec zlotu. Bardzo ładny gest ze strony organizatorów i sponsorów :ok:

Niedziela też była dobra pomimo że mało się nastrzelałem. (klimat i tak robi swoje ;D)

 

 

Ogólnie było świetnie mam nadzieje że za rok organizatorzy wyciągnął wnioski z uwag tegorocznych uczestników i wprowadzą poprawki co sprawi zlot jeszcze bardziej atrakcyjnym.

Link to post
Share on other sites

Witam

Na samym wstępie podziękowania dla Majora jako głównego organizatora Opara za pomoc merytoryczną w organizacji naszego przyjazdu ( nigdy nie zostawiał pytań bez odpowiedzi a męczyłem go przez PW ) dla pozostałych organizatorów za poświęcenie swego czasu ( jak by nie patrzeć my się bawiliśmy oni praktycznie byli jak w pracy ) dla Rudiego za wspólne akcje ale też za nie jedną podpowiedź taktyczną przydadzą się jeszcze nie raz , dla Świrka oj lepiej mieć cię po swojej stronie Fender-a za waleczność Kilera i reszty Zajechanych ( mam nadzieje, że zaproszenie do Ełku na dłuższą strzelanke za rok będzie aktualne " . Chce też podziękować pewnemu Niemcowi za wyjaśnienie dogmatu " sucharów " ( on będzie wiedział o kogo chodzi ) . No i WSZYSTKIM !!! graczą nie zależnie od strony konfliktu było warto was poznać i wymienić kompozyt nawet z własnymi towarzyszami broni ( sobotni ostrzał :) ) . Osobne podziękowania dla Dawida i Tomaja że dali się namówić na kolejny mój głupi pomysł ( wyjazd na drugi koniec Polski )

 

A teraz podsumowanie:

Plusy

Teren dający bardzo duże możliwości . Fajna wiara . Historyczne miejsce .

Minusy

Brak natychmiastowego wznowienia gry po sobotniej nawałnicy

Małe wykorzystanie pojazdów ( przynajmniej w sobotę a to dodaje klimatu)

Trochę brakowało zadań pobocznych ( miały być koperty )

Respy - trochę zamieszania wprowadzały tzn. większość graczy nie była w nich dłużej niż 15 min, bo co pół godziny to za często ( przynajmniej w moim odczuciu). Nie sugeruje że ktoś oszukiwał ale przykładowo ktoś wychodził np. . o 12.00 ,5 minut zajęło mu dołączenie do walki przy gęstej ścianie kompozytu obrywał o 12.20 w respie pojawiał się o 12.25 co pozwalało mu wrócić do gry po 5 minutach efekt brak możliwości osiągnięcia znaczącej przewagi liczebnej, bo trafieni prawie zaraz wracali na pole walki .

 

co do dyskusji o "pijaństwie" to jak ktoś wcześniej napisał jest to element zlotu nie ukrywam że nie wyobrażam sobie takiej imprezy bez jakiegoś wieczoru integracyjnego , a co do ilości alkoholu spożytego to każdy jest dorosły , po za tym jest jeszcze organizator i on egzekwuje ile my jako uczestnicy możemy ( i nie było totalnej samowolki patrzcie major nie dopuścił co poniektórych do gry jak uznał to za nie wskazane ) . Nie chce słyszeć zarzutu że kogoś tu szczególnie bronie ale jak komuś się bardzo nie podobało i czuł się zagrożony to zawsze mógł opuścić grę nie pamiętam by kogoś przywiązali. Każdy zlot jest trochę inny jednemu podoba się klimat panujący na tym komu innemu na tam tym porostu dobierajcie te które wam pasują albo sami spróbujcie coś zorganizować a zrozumiecie jakie to nie łatwe zadanie.

 

Podsumowując było parę nie dociągnięć ale warto było zahaczyć o Mazury

 

Pozdrawiam.

Chemik z Poznania

Link to post
Share on other sites

Niezłe,niezłe,pozdrówko.Koledzy mieli pastę do twarzy.Jest coś takiego w słowach piosenki"I tylko mi Ciebie brak,Ciebie brak na pewno"Ciagle myslę o naszych rozmowach,punktach widzenia i w ogóle spojrzenia na życie,świat potrzebuje takich jak my-w innym wcieleniu byśmy byli zapewne najemnikami ale oddanymi dla sprawy jak w filmie "Psy wojny"kasa to motywacja dalekowzroczna.Niejeden z nas zbierał szmal,po to aby miec te swoje przysłowiowe"5 minut"Strona konfliktu nie jest ważna,adrenalina i temu podobne klimaty ,to jest to.Trzeba wylukać coś co by nas wszystkich ,z całej Polski zaciagnęło w jedno miejsce..Nawiasem mówiąc,warto znaleźć coś co by nas zakręciło,Feste Boyen w tym roku podobno podpobno pada-szkoda.

Kuwa wuja-nie w tym kontekście!!!!!!!!!!!!To jest przenosnia do braku wszystkich soldaten i naszych-walki nam trza bracie,walki.

Edited by rudi
Link to post
Share on other sites

To tak: organizacyjne zlot był super, wszystko w najlepszym porządku. Strzelankowo- ok. Fakt- brak zadań pobocznych, drobne kwasy nie wpływały na jakość imprezy. Alko- cóż, podczas akcji może nie bardzo, po akcji- czemu nie. Klimat, czyli to co dla mnie jest ważniejsze od samej wymiany kompozytu-świetny, będzie co wspominać. Towarzystwo- lepszego nie trzeba.

I na koniec- serdeczne podziękowania dla Zajechanych za możliwość obozowania i strzelania razem, dla Deca za podwózkę.

Pozdrawiam

Żuber

Edited by ZuBeR
Link to post
Share on other sites

Widzę, że temat alkoholu został przysypany i przyklepany. Nie dziwię się. Organizator nie wypominał, nie ganiał. Interweniował dopiero gdy dochodziło do scen. Regulamin zlotu uleciał niczym gaz z puszki. Traktowałem tą imprezę i jej uczestników cholernie poważnie. Poczułem się do roli do której mnie wyznaczono - G.D. Sił Osi. Najpierw w piątek musiałem wycofać się z NS-a, bo od samych oparów (bez aluzji) można było stracić przytomność, a następnego dnia przecież miałem przynajmniej częściowo odpowiadać za klimat i przyjemność płynącą z gry. Potem było tylko gorzej. Dołująca była powszechność zjawiska, także po stronie Czerwonych. Pomyślałem, trudno, chlopaki się bawią... wystarczy jak sztab będzie trzeźwo myślał. Ale kiedy zobaczyłem w trakcie zbiórki w Gierłoży Dowódcę Sił Aliantów ledwo trzymającego się na nogach. Mój oponent. Przeciwnik. Totalnie olał swoich chłopaków. Olał wszystkich uczestników. Ważniejszy okazał się browar. Dopiero druga interwencja u Organizatora spowodowała wycofanie człowieka z gry. Na jego i nasze szczęście. Oczami wyobraźni widziałem ciało nadziane na pręty lub strzał z przyłożenia. I tak. To ja jestem odpowiedzialny za zmianę Dowódcy Aliantów. Mam nadzieję Rudi, że nie masz mi tego za złe.

Przyznam, iż w trakcie trwania scenariusza obawiałem się błyskotliwych posunięć Aliantów. Niestety brak centralnych decyzji i tak zachwalana przez niektórych samodzielność (czyt. samotność) poszczególnych oddziałów mnożyła tylko błędy. Wycieczka na nasz Sztab pierwszego dnia, mimo że Organizator praktycznie wykluczył go z gry miała na pewno głęboki ukryty sens. Efekt dałyby działania zaczepne na naszych tyłach, a tak musiałem tylko odpowiednio kierować ludźmi z respa, tak aby utrzymać ciągłość frontu. I przeć do przodu. Początkowa nieśmiała wymiana kompozytu przerodziła się później w ścianę ognia i widok od tyłu linii był naprawdę znakomity. Czerwonym dziękuję za zaangażowanie i inicjatywę, Niebieskim za trzymanie jednej, jedynej linii frontu i decentralizację dowodzenia. Ci z lewej nie wiedzieli co się dzieje z tymi z prawej. Szkoda było patrzeć na wysiłki (godne podziwu) pojedynczych oddziałów niebieskich. Mimo wszystko zmęczyłem się ogarnianiem bitewnego zamętu i problemami z łącznością. Z radością powitałem przerwę w grze. Potem bunkier. Fakt, że mieliśmy więcej chłopa, ale pozycje obronne ograniczały się do jednej strony (nazwanej przez nas południową). Północ była gładka niczym trawnik w ogrodach zakonnych. Położyłem się tam wraz z kilkoma desperatami. Rozsądne dozowanie amunicji. Strzały oddzielone 10-15 sekundowymi przerwami i trzymamy kilku Aliantów w szachu. Liczę, że jeżeli mają respa to zmienią kierunek ataku i przetoczą się po mnie jak walec. Kulka trafia mnie na ok.10min przed końcem scenariusza... Schodząc mijam chłopaka z niebieską opaską szturmującego kawałek betonowej ściany oddalony od bunkra o jakieś 20 m. Zapytał mnie czy jestem trupem. Odpowiedziałem, że tak. Wrócił do oglądania swojej ściany.

Drugiego dnia organizator zaznacza, że nie można blokować drogi. W samochodzie po zatrzymaniu mamy 20sek. na opuszczenie pojazdu. Mija jakiś czas. Czerwoni wykonują zadania. Specjalsi lądują na tyłach sztabu Aliantów. Skrzydła sił głównych napotykają na opór obrońców. Nagle widzę w odległości ok.50m stojący w poprzek drogi pojazd Aliantów. Wołam Czarnego i podbiegamy do auta. Niebieski jest zaskoczony, ale spokojnie opuszcza pojazd. Zaparkował pod Sztabem Osi. Gdybym dzwonił po tego Uaza nie mógłbym postawić go bliżej. Obawiałem się, że Niebiescy też zaczną od desantu, ale nie. Już nie mają czym. Potem dociera do mnie info, że droga została wysadzona. Niby czym? Granatami (których Org nie dopuścił)? Czyżby scenariusz zakładał takie akcje, byli przewidziani do tego jacyś "saperzy"? W myślach chylę czoła, bo przecież Org rządzi. I sami jako uczestnicy zrezygnowaliśmy w ten sposób z pojazdów, które miały być atrakcją tego dnia. Potem jest równy, ciężki bój. Na zmianę kierunku natarcia Niebiescy nie reagują. Nie widzę, żeby przesuwali siły. Oczekuję ich odwodów, a słyszę tylko wrzaski Hipopotama. Poganiam swoich. Myślę o Niebieskich idących z flanki. Ale nie, oni uzupełniają ciężko ostrzeliwane pozycje zamiast wyprowadzić kontratak. Znów słyszę krzyki. Cholera, to jeden z Czerwonych. Idę wyjaśniać. Zgodnie z postanowieniami Organizatora. Pojawia się i Organizator. Zaglądam do okopu, który był Sztabem Osi. To o ten kawałek gleby przyszło nam się tak tłuc. Widzę go pierwszy raz. W oczy rzucają się rozdeptane puszki po browarach. A nazywają ASG sportem.

Link to post
Share on other sites

Nikt do nikogo nie ma urazy,decyzja o zmianie z perspektywy dalekowzroczności w Gierłoży zapewne zapobiegła wypadkom,dobrze że org.wcześniej zakończył akcję bo ciemność rozsadzała oczy.Jak napisałem wcześniej,szacunek dla wszystkich,walki z kilku dni dały dużo do myslenia i jako takie będą służyć do obróbki na szkoleniach wewnętrznych w grupach.Mimo wszystko warto było tam być,pozdrawiam. :lol:

Link to post
Share on other sites

tak jak już powiedziałem wcześniej nie dopilnowaliśmy nie zareagowaliśmy z tym alkoholem przyznajemy się bez bicia, że to nasza wina organizatora!! Powiem tak, życzę naprawdę życzę zorganizować zlot, w którym wszystko wyjdzie na 100% tak jak się zakładało. Jest to nie lada zadanie, co my mogliśmy to zrobiliśmy, i uważam, że tak najgorzej nie wyszło! A jeśli chodzi o zlot my z tego zlotu nie mamy nic, organizujemy ten zlot dla was organizujemy ten zlot dla własnej przyjemności, organizujemy ten zlot by na W-M coś się działo, lecz tak jak w poprzednim poście wspomniałem 3 edycje są znikome szanse. Dziękuje tyle ode mnie!

Link to post
Share on other sites

tak jak już powiedziałem wcześniej nie dopilnowaliśmy nie zareagowaliśmy z tym alkoholem przyznajemy się bez bicia, że to nasza wina organizatora!! Powiem tak, życzę naprawdę życzę zorganizować zlot, w którym wszystko wyjdzie na 100% tak jak się zakładało. Jest to nie lada zadanie, co my mogliśmy to zrobiliśmy, i uważam, że tak najgorzej nie wyszło! A jeśli chodzi o zlot my z tego zlotu nie mamy nic, organizujemy ten zlot dla was organizujemy ten zlot dla własnej przyjemności, organizujemy ten zlot by na W-M coś się działo, lecz tak jak w poprzednim poście wspomniałem 3 edycje są znikome szanse. Dziękuje tyle ode mnie!

No to nie pozostaje nic innego jak podziękować W S Z Y S T K I M zniesmaczonym baranom o doprowadzenie do likwidacji takiej imprezy.Mam mocniejsze słowa,ale odpuszczę sobie.Grajcie w gry planszowe,a najlepiej pionkami co mają kapturki i tyle w temacie."Miałeś hamie złoty róg,a ostał ci się jeno sznur"i własne podwórko do biegania.Ile mozna oblatywać swoje miejscówki?w nieskońńczoność,aż dojdziemy wszyscy bez wyjątku do wniosku po co walczyć jak wiemy gdzie leży każdy kamień mijany codziennie-niech sobie leży,wracam do gazety i telewizora oraz dzieci jeżeli ktoś ma,a myślę że ma.Ja mam 54 lata i na takiej imprezie byłem po raz pierwszy i jak czytam zapewne ostatni tylko dlatego ,że Wam sie nie podoba ilość puszek ,butelek i użytkowników.Popatrzcie na to z innej strony,jeżeli ktoś to wyprodukował to z myślą też o tym aby te puszki i butelki wróciły jako sórowiec wtórny do huty szkła,metalu itp.Organizator był w mojej ocenie-cholersa pisałem już o tym doskonały.Był jak W I E L K I ojciec co nie zabiera ale poucza,szukacie u niego błedu ?gdzie?nie badźcie monotematyczni.Jarek DXF/szacun/ obiektywnie napisał"Zołnierz musi sprawdzić wszystko na sobie-/nie dosłownie tak napisał,ale sensu strictonie musi spać gdy zachodzi konieczność,deszcz,wichura to też pogoda.Pojechaliśmy wszyscy tam żreć konserwy,pieprzyć niekoniecznie na temat,śpiewać przy ognisku o dupie Maryni,którą wszyscy przelecieli?????????.Walki nam było trza "Mości Panowie,Walki" i to otrzymaliśmy ponad wszystko.Szlag mnie trafia jak Was czytam.Dziećmi jesteśmy czy namiastką komandosów.?Kazdy z nas w głębi serca był dla siebie najlepszym komandosem>Fakt ,że prztrwał świadczy o niezłomności siły woli i harcie ducha,więc nie piszcie herezji,nawet jeżeli mają one podłoże minionych faktów-zwanych historią bo skutkiem tego zostaniemy pozbawieli niespotykanego nigdzie klimatu-Wilczy Szaniec!!!!!! Nota bene oglądany przez niektórych po raz pierwszy.Ja mieszkam w Ełku i poniekąd mam dostęp łatwiejszy do Gierłoży niż niejeden z Was.Zajechani są Zajechani,będą Zajechani czy sie to komuś podoba czy nie.Walczyliśćie niektórzy ramię w ramię z nami,walczyliście przeciw nam,czy były ofiary??????????pytam się jeszcze raz!były >??????????????Wszyscy Wiecie,że nie.Rdzeniem obrony sztabu w Niedzielę byli właśnie Zajechani - nie pomniejszając roli innych też wykrwawionych w boju.Szlag mnie trafia jak Wasz punkt widzenia opiera się tylko na surowcach wtórnych.Zmieńcie Wszyscy pracę-Do hut bracia,do Hut!!!!!!!!!!

Edited by rudi
Link to post
Share on other sites

Takim "zniesmaczonym baranem" był m.in. właściciel terenu. I takim prawdziwym twardzielom, którzy pokazali się owemu panu z butelką procentów w dłoni, winni jesteśmy wdzięczność za zakończenie imprez na tym terenie.

A teraz quest. Panowie, widziałem w wielu z was fascynację wojskowością. Powiedzcie mi czy wyobrażacie sobie, aby w trakcie działań wojennych, po obozie snuli się zachlani kolesie, albo stanął przed żołnierzami w trakcie apelu pijany oficer. Było to smutne, tym bardziej, że mieliśmy wśród nas małolatów. W domu przy szachach niech zostaną ci co chcą pochlać, bo można to robić bez wychodzenia. Nie trzeba jechać ze szpejem na zlot ASG. Ja chcę grać z ludźmi, którzy mnie i innych traktują poważnie. Używamy do zabawy niebezpiecznych narzędzi, przemieszczamy się po trudnym terenie. Chyba dopiero gdy wydarzy się jakiś dramat oczka się ludziskom otworzą. Po "paru piwkach" może i utrzymasz się na nogach, może nie zrobisz sobie lub komuś krzywdy, ale czy dasz radę komuś szybko i skutecznie udzielić pomocy? Pomijam fakt odbierania innym uczestnikom przyjemności z gry i to własnej stronie. Dla oponentów jest wszystko jedno do kogo walą.

Do Organizatora (rafals1234) - proszę nie strzelaj focha. Zgłaszam pretensję do uczestników. To nam oddaliście władzę na czas Zlotu. Kwestia jak tą władzę wykorzystaliśmy.

Nie lubię tego wirtualnego ględzenia. Mam dość stereotypu: nie pijesz ciota, pijesz twardziel. Mam dość. Szukam trzeźwych twardzieli. Są tutaj tacy? Zapraszam do gry...

Link to post
Share on other sites

Sorry,poniosło mnie,ale nie sądzisz,że szkoda tracić tak doskonałą miejscówke pisząc tylko z nastawieniem na jeden temat?/Znajdźmy wiecej wątków ciekawszych,a takich było wiele.Trudny jest wypić czarę goryczy kiedy nie czas po temu.Bez urazy-wiem jak niektóre zjawiska wyglądaja z boku.Starajmy sie utrzymać Valkirię i nie zniechęcać orga do ponownego uruchomienia tematu za rok.Wiem jedno,że do takich samych sytuacji nie dojdzie ponownie.Dajmy na luz i nie zaśmiecajmy forum niesmakiem.Obaj wiemy,że było super.Wiem ,ze jesteś dalekowzroczny i przewidywalny,ale nie doszło do takich sytuacji gdzie potrzebna była interwencja medyka,a ludzie bawili sie świetnie.Pozdrawiam i jeszcze raz bez urazy,nie bierz wszystkiego dosłownie.Jesteś doświadczonym żołnierzem o czuym my wszyscy wiemy i mieć Ciebie u boku to połowa sukcesu,druga połowa to gewhr.Pozdrawiam całą ekipę.

Link to post
Share on other sites

Ja mam 54 lata i na takiej imprezie byłem po raz pierwszy i jak czytam zapewne ostatni tylko dlatego ,że Wam sie nie podoba ilość puszek ,butelek i użytkowników.Popatrzcie na to z innej strony,jeżeli ktoś to wyprodukował to z myślą też o tym aby te puszki i butelki wróciły jako sórowiec wtórny do huty szkła,metalu itp.Organizator był w mojej ocenie-cholersa pisałem już o tym doskonały.Był jak W I E L K I ojciec co nie zabiera ale poucza[...].Pojechaliśmy wszyscy tam żreć konserwy,pieprzyć niekoniecznie na temat,śpiewać przy ognisku o dupie Maryni,którą wszyscy przelecieli? [...]Szlag mnie trafia jak Was czytam.Dziećmi jesteśmy [...]

 

 

Kolego, ty się sam pogrążasz. Mam nadzieję, że Cię nigdy i nigdzie na żadnym zlocie nie spotkam. Bo w takich przypadkach wzywam Policję i wysyłam Cię do Izby wytrzeźwień... i wszystkich pozostałych nietrzeźwych też.

Sądząc po składni (trudne słowo) i interpunkcji (jeszcze trudniejsze słowo), to pomimo że minął tydzień - jeszcze nie wytrzeźwiałeś... :wink:

 

A i bądź miły i nie wmawiaj ludziom, że wiesz po co "wszyscy tam pojechali"... po co Ty pojechałeś to już wszyscy wiemy...

Edited by LeonOlo
Link to post
Share on other sites

rudi, impreza nie odbędzie się w przyszłym roku, ponieważ właściciel lotniska zobaczył jak kilku uczestników zlotu ładuje wódę,a nie tak miało być.

 

Zadecydowanie popieram użytkownika Ultiva jeśli chodzi o sprawy alkoholu.

Uważam, że powinien być zakaz spożywania alkoholu podczas zlotu.

Dla mnie wydaje się to jakieś naturalne, mam karabin w łapie - nie ładuję.

I nie rozpisując się dalej, tu uwaga dla osób które lubią "zakrapiane" imprezy, na takie zloty będzie przyjeżdżało coraz mnie osób, bo jest to brak szacunku dla innych. Wiele grup poważnie podchodzi do ASG, rozwija swoje umiejętności w tym sporcie i stara się być coraz lepszymi. Każdy z nas liczy się z tym, że przy bliskim kontakcie może soczyście oberwać. Jednak co innego w ferworze walki, a co innego od nawalonego gracza - bo to jest nie do przyjęcia.

 

Chciałbym jednak zwrócić uwagę na jedną bardzo ważną kwestię, która w mojej ocenie jest godną opisania na forum ogólnopolskim.

Przez dwa dni walk nie miałem przypadku "terminatorstwa". Warunki były różne, gęsty las, trawy, można było się pomylić, nie zauważyć postrzału.

Wszyscy pięknie się przyznawali a gra pod tym względem była bardzo fair.

Na to należy zwrócić uwagę i to było godne naśladowania.

Edited by frommert
Link to post
Share on other sites

Smutna to wiadomość ,że tylko to o czym piszecie będzie lub już jest podstawą do zamknięcia Valkirii III,błędów popełnionych nie da się cofnąć,a tak nawiasem do LeonOlo,czy widziałeś mnie nawalonego?Daruj sobie insynuacje biorąc pod uwage wszystkich spożywajacych,między innymi równiez wśród Was?Ludzie ,którzy byli wskazujący,nie brali udziału w akcji i wiadomo,ze nie powinno do tego nigdy dojść.Nie Ty kolego mnie zapraszałeś i nie Ty mnie będziesz wypraszał.Skoro zauważono problem to trzeba go było wyjaśnić do końca na bieżąco a nie po czasie rozpisywać sie o tym.Szkoda tylko ,że w ogóle do tego doszło.Brak rozwagi i dalekowzroczności.Nie pozostaje nic innegoi jak tylko przeprosić.

Link to post
Share on other sites
Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...