Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

Berget 5 - 14/17 czerwca 2007 (Szwecja)


Recommended Posts

Pojazdy, victor nie wiesz czy strzelały, bo ani razu nie mieliśmy okazji ich zobaczyć w akcji. Lufy nie były zaślepione, więc choćby AEGiem, ale mogły strzelać. To już niech czerwoni napiszą. Sam jestem ciekaw?

W akcji ich faktycznie nie miałem przyjemności zobaczyć. Informację na ten temat czerpię na podstawie rozmów z Fencem i innymi graczami grającymi po stronie Sowieckiej. Mówili, że były wykorzystywane jako ruchome zasłony, na moje pytanie czy strzelały - wszyscy zaprzeczali. Na filmiku z Bergetu 4 był czołg który strzelał z działa - ale to był zupełnie inny pojazd niż na Bergecie 5... :uśmiech:

Link to post
Share on other sites
  • Replies 247
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Ot, chociażby nasza wesoła gromadka - za moją namową większość Polaków po stronie NATO ubrana była w DPM, z naszywkami POLAND na rękawie. Miało to nawiązywać do IIWŚ (scenariusz B5 zakładał, że wybucha IIIWŚ, myśmy więc dopisali sobie tą jego część, zgodnie z którą Rząd Polski na uchodźctwie powołuje Polskie Siły Zbrojne na terenie UK - tamtejsze zaś władze zapewniają sprzęt).

To akurat wiem :uśmiech: Forum Berget-polska przeglądałem na bieżąco, próbując nie płąkać nad tym że mnie tam nie będzie :wink:

Raczej zastanawiał mnie aspekt poglądu Brytyjczyków na was. BTW który to tam zasuwał cały czas w Desercie? :D

Jak wygląda aspekt reenactingu za granicą? Naśladowanie konkretnych jednostek, razem z wiernym odzwierciedleniem naszywek etc.? Czy raczej luźne wariacje jak wasze RBB? Naszywają stopnie wojskowe? I jakie są najnowsze zagraniczne trendy Lans'owe? :-F

 

:wink:

Link to post
Share on other sites

Prawdziwych Brytoli miało być 1 (słownie JEDEN). Miał dowodzić MP. Zanim przyjechaliśmy, gościa już nie było - został zwolniony ze służby. Opinii brytyjskiej na nasz temat zatem nie poznałem.

Na fotkach faktycznie wygląda to tak, że jeden kolega cały czas poginał w piżamce pustynnej, ale tak było tylko w dniu przyjazdu i wyjazdu :o)

 

Z moich obserwacji wynika, że więcej chyba jednak spotyka się grup wzorujących się na czymśtam, ale stosujących własne nazwy/naszywki itp. Są też oczywiście grupy starające się wiernie naśladować jakąś jednostkę, ale odniosłem (być może mylne) wrażenie, że tych było mniej.

 

A trendy lansowe są chyba takie same jak u nas - MARPAT, MICH i wszystkie te jankeskie gadżeciki ;o)

Link to post
Share on other sites
Jak wygląda aspekt reenactingu za granicą? Naśladowanie konkretnych jednostek, razem z wiernym odzwierciedleniem naszywek etc.? Czy raczej luźne wariacje jak wasze RBB? Naszywają stopnie wojskowe? I jakie są najnowsze zagraniczne trendy Lans'owe?
To nie były 5-dniowe targi kto, z kim, w czym, czemu i dlaczego. To była (prawie) 3-dniowa gra, w której ludzi się mijało lub do nich strzelało... Tak tylko uprzedzam, zanim usłyszę pytania o bieliznę i szczoteczki do zębów.
Link to post
Share on other sites

To fakt. Czasu na pogadanie z kimś z innego kraju było niewiele. Człowiek wracał ze "zwiedzania", przygotowywał sprzęt na następne wyjście, potem jadł, jeśli była chwila to higienizował się w lodowatym jeziorku i szedł się godzinkę zdrzemnąć przed następną odprawą.

Link to post
Share on other sites

A ja powiem tak: jak to dobrze, że nie pojechałem na Berget :-)

Dobrze też, że niektórzy obecni i może przyszli organizatorzy zlotów w Polsce tam pojechali i zobaczyli, jak to miło jest, być zrobionym w bambukko przez organizatora/ów.

Co do "Merafery", to w sumie dziwię się, ze Mer dopiero teraz zorientowała się czy airsoft jest. :lol:

Tu główny nacisk kładzie się na wygląd, szczególnie na zdjęciach. W końcu po to są te wszystkie wątki na AS forach, w których można umieścić swoją fotkę, pochwalić się zajebistym szpejem itd. Sama Mer zresztą koniunkturę na brytolski szpej nakręcasz. :-)

A taktyka, zgranie itd, to nie nadaje się do lansu :wink:

Link to post
Share on other sites

No nie wiem... On tam w jednym miejscu macha ręką i robi "GRRBRLGLGL" tak, jak się oznacza drużynę piechoty, a on przecież robił odprawę dla drużyny zmechanizowanej. Trochę to nieprofesjonalne mi się wydało...

 

;o)

Link to post
Share on other sites

W moim uświadczyłem jedną dziurę, ale o dziwo w słabiej rozpiętym tropiku, osłoniętym od głównego ognia podczas odbijania alianckiego obozu. Podczas tej walki usilnie starałem się nie myśleć o spodziewanym sicie z mojego namiotu - ludzie siali jak opętani.

Link to post
Share on other sites

Dorzucę kilka uwag.

 

Zlot był zorganizowany kiepsko.

 

Ale duża część uwag negatywnych związana jest moim zdaniem z nieczytaniem informacji na temat eventu, lub też czytaniem "bez zrozumienia".

 

Wielu graczy założyło że jedzie na milsim - i było w następstwie tego WŁASNEGO błędu rozczarowanych.

 

Wystarczyło także pobieżnie przejrzeć forum ogólne, aby skonstatować, że większość graczy NIE BĘDZIE GRAŁO 24 godziny na dobę ! Po prostu większość graczy tego nie brała nawet pod uwagę !

 

Po drugie, jeżeli organizator zakłada że respawny będą co 30 minut, nastawianie się na patrole bojowe o długości 24-48 godzin jest po prostu niedorzeczne.

 

Gdybyście potraktowali ten zlot jako zlot airsoftowy z pewnymi ograniczeniami dotyczącymi broni - rozczarowanie byłoby mniejsze, bo dotyczyło by tylko zawalenia logistyki przez orgów.

 

Wydaje mi się także, że część graczy za mało "pomagała" w organizacji, poprzez "samoorganizację" własnego oddziału, liczyli bowiem że ktoś to zrobi za nich.

 

Oczywiście powyższe uwagi nie dotyczą tylko Polaków, rozmwaiałem z wieloma graczami po Zlocie z różnych krajów i ich opinie były podobne.

 

Choć pewnie Was to zdziwi duża część graczy była załamana naszym dowództwem...

z poziomu bowiem podstawowego gracza trudno jest czasem rozróżnić co jest wpadką organizatora, a co indolencją sztabu.

 

Osobiście spodziewałem się po Szwedach DUŻO lepszej organizacji gry, natomiast do graczy jako takich nie mam specjalnych zastrzeżeń :)

 

Pozdrawiam całą polską ekipę za mile spędzony czas !

 

Do zobaczenia na innym zlocie !

 

p.

Link to post
Share on other sites
Wystarczyło także pobieżnie przejrzeć forum ogólne, aby skonstatować, że większość graczy NIE BĘDZIE GRAŁO 24 godziny na dobę ! Po prostu większość graczy tego nie brała nawet pod uwagę !

Stary no sory ale wiedzę na temat zlotu zazwyczaj się czerpie z tego co piszą organizatorzy, a nie POTENCJALNI uczestnicy na forum. To, że ktoś nie zamierzał walczyć 24h na dobę jak dla mnie nie wykluczało milsimowego charakteru zabawy - prawdziwe wojsko też śpi i odpowczywa...

 

Po drugie, jeżeli organizator zakłada że respawny będą co 30 minut, nastawianie się na patrole bojowe o długości 24-48 godzin jest po prostu niedorzeczne.

Tak ale z tego co było zapowiadane respy miały być w bazie lub checkpoincie (dodatkowy czas na dojście itd). W praktyce respy były wszędzie gdzie zgromadziło się kilka osób. Przez to nikt nie szanował życia, bo zaraz obok można się było zrespawnować.

 

Wydaje mi się także, że część graczy za mało "pomagała" w organizacji, poprzez "samoorganizację" własnego oddziału, liczyli bowiem że ktoś to zrobi za nich.

Przyjeżdżam z przydziałem do 3 plutonu kompani Echo (zmechanizowana). Odnajduję pod długich poszukiwaniach zastępce szefa tej kompanii (dowódca nie raczył przyjechać w terminie na zlot). Dowiaduje się że w 3 plutonie miało być 35 osób a przyjechało tylko 7 Polaków, w związku z czym nasz pluton uległ rozwiązaniu i mamy sobie sami poszukać przydziału. Po wyrażeniu naszego niezadowolenia zostaje nam obiecane że ów 2-in command porozmawia z Majorem w sprawie nowego dla nas przydziału. Mamy czekać na dlasze info. Czekamy pod bronią w oporządzeniu do 3 rano - potem idziemy spać. Rano dowiadujemy się ze nikt o nas Majorowi nie mówił. Wtedy się samoorganizujemy - ale i tak jesteśmy pół dnia zlotu w plecy. I jak tu się nie wkurzać?

 

Pozdrawiam

Victor

Link to post
Share on other sites

Stary no sory ale wiedzę na temat zlotu zazwyczaj się czerpie z tego co piszą organizatorzy, a nie POTENCJALNI uczestnicy na forum. To, że ktoś nie zamierzał walczyć 24h na dobę jak dla mnie nie wykluczało milsimowego charakteru zabawy - prawdziwe wojsko też śpi i odpowczywa...

 

To co pisze organizator ma SPRZEDAĆ imprezę. Jeśli większość graczy przyjedzie camperami i nie zamierza walczyć w deszczu, ciekaw jestem jak ich do tego zmusisz. Zresztą to co się działo na zlocie potwierdza moje przewidywania. (niestety)

 

Tak ale z tego co było zapowiadane respy miały być w bazie lub checkpoincie (dodatkowy czas na dojście itd). W praktyce respy były wszędzie gdzie zgromadziło się kilka osób. Przez to nikt nie szanował życia, bo zaraz obok można się było zrespawnować.

Co za różnica ? 30 minut respa to 30 minut. Liczy się nie tylko co Ty zrobisz, ale także co zrobi wróg.Baza aliancka była 1,5 km od bazy rosyjskiej. Po co iść na 48 godzinny patrol z obejściem przez góry w 20 osób (bo więcej i tak nie da rady), kiedy w bazie wroga jest 150 osób, a baza ma szerokość 100 metrów ?

Nie ma to żadnego taktycznego/logiczengo uzasadnienia ( w warunkach gry jakie zaproponowali organizatorzy oczywiście)

 

 

Przyjeżdżam z przydziałem do 3 plutonu kompani Echo (zmechanizowana). Odnajduję pod długich poszukiwaniach zastępce szefa tej kompanii (dowódca nie raczył przyjechać w terminie na zlot). Dowiaduje się że w 3 plutonie miało być 35 osób a przyjechało tylko 7 Polaków, w związku z czym nasz pluton uległ rozwiązaniu i mamy sobie sami poszukać przydziału. Po wyrażeniu naszego niezadowolenia zostaje nam obiecane że ów 2-in command porozmawia z Majorem w sprawie nowego dla nas przydziału. Mamy czekać na dlasze info. Czekamy pod bronią w oporządzeniu do 3 rano - potem idziemy spać. Rano dowiadujemy się ze nikt o nas Majorowi nie mówił. Wtedy się samoorganizujemy - ale i tak jesteśmy pół dnia zlotu w plecy. I jak tu się nie wkurzać?

 

Zgadzam się. Ale moim zdaniem to jest praca dla MP i naszego Sztabu, a nie organizatorów. W momencie jak dostałem bilet od orgów w checkpoincie, powinien przechwycić mnie człowiek z MP i skierować do MOJEJ bazy.Szczęśliwie przyjechałem z Platoonem, który WIEDZIAŁ gdzie jest baza i Dzik zorganizował nam spotkanie z dowódcą kompanii.

Ale np. Pierwszy pluton naszej kompanii nie znał Dzika, więc nie wiedział gdzie stacjonuje nasza Kompania i odnalazł nas na drugi dzień - w dużej części już zresztą zdążył się rozproszyć...

 

p.

Edited by python
Link to post
Share on other sites

Nie znam punktu widzenia innych uczestników tej imprezy, ale mój jest taki, że nasze dowództwo cały czas musiało się szarpać z orgami o dostarczenie tego, co było obiecane. Nie dostrzegłem braków w dowodzeniu (poza tym ewentualnie, że HQ nie bardzo wiedziało co zrobić z ludźmi, którzy odmawiali wykonywania rozkazów, "bo oni teraz śpią"; ja też bym nie wiedział), widziałem natomiast milion przykładów na to, że organizator coś obiecał i słowa nie dotrzymał.

Link to post
Share on other sites

co zrobić z ludźmi, którzy odmawiali wykonywania rozkazów, "bo oni teraz śpią"; ja też bym nie wiedział

 

W przepisach stało jak byk: "Jeśli nie masz na coś ochoty mówisz "offgame" i idziesz do safezone."

 

Jeśli gracze mają taką możliwość, nie ma co się łudzić że kopiąc ich w "dupę" można ich do czegokolwiek zmusić.

 

Po prostu trzeba było pomyśleć wcześniej jak walczyć mając "takich" żołnierzy :D

 

W Charlie nie stosowaliśmy obrażania ludzi i żadnej przemocy wobec naszych żołnierzy i mieliśmy zwykle 60% stanu dotowego do walki.

 

W dzień w którym przyjechaliśmy na Berget nasz Pluton dostał rozkaz z HQ wymarszu do bazy szwedzkiej pieszo z plecakami i zapasami na 2 dni.

Włosi którzy poszli na marsz, przejechali na Berget 3000 km.

(Rosyjski atak starł nas z pozycji w godzinę).

 

Efekt ? Pluton odzyskał zdolność bojową w sobotę po południu...

 

p.

Link to post
Share on other sites
Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...