Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

Majówka z Airsoft'em 2008 - Borne zaprasza!


Recommended Posts

Impreze zaliczam do udanych, ale raczej ze wzgledów towarzyskich niż strzelankowych. Ogólnie zaczynam mieć coraz gorsze zdanie o środowisku airsoftowym.

Dzięki dla drużyn z Radomia, Partyzantki z którymi spędzałem nocki przy ognisku oraz dla Midera szacun za dowodzenie Sarią.

Link to post
Share on other sites
  • Replies 177
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

A ja tak jestem ciekaw czyj to byl pomysl zeby wykorzystac NS'a jako transporter piechoty? Pomsl poprostu genialny, i miedzy innymi dzieki temu mam poprostu zajebist y material z hełmowej kamerki :) Jak tylko cos poslkadam to wrzuce na youtuba. A co d samego zlotu to nie wazne ile i jakie niedociagniecia byly, i tak bylo zajebiscie!!

A ja tak jestem ciekaw czyj to byl pomysl zeby wykorzystac NS'a jako transporter piechoty? Pomsl poprostu genialny, i miedzy innymi dzieki temu mam poprostu zajebist y material z hełmowej kamerki :) Jak tylko cos poslkadam to wrzuce na youtuba. A co d samego zlotu to nie wazne ile i jakie niedociagniecia byly, i tak bylo zajebiscie!!

 

 

Pomysł był głównodowodzącego siłami Sarii :) Dyskutowaliśmy sobie jak by tu zdobyć bazę wroga, która była paskudnie zlokalizowana (duża odsłonięta przestrzeń z każdej strony). Myśleliśmy np. o procy do wyrzucania granatów na większą odległość. No aż w końcu rano kolega podrzucił ten pomysł, my poparliśmy i zaczęła się budowa machiny oblężniczej :D Powiem też o pomyśle awaryjnym - "Toi Toi Trijański" :D Na wypadek, gdyby sytuacja się osrała, dwie osoby miały się schować we wrogim toitoiu i kiedy Neruńczycy by się odprężyli po ataku, nagle wypaść i walić do wszystkiego co się rusza :D

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

A przy okazji chciałem powiedzieć coś, o czym zapomniałem w poprzednim poście. Chciałem bardzo pogratulować jakiemuś skurw****owi (albo kilku sztukom, nie wiem) za obalenie masztu, zerwanie flagi USMC która na nim wisiała i jej kradzież. Sytuacja wydarzyła się w obozie offgame. Mam nadzieję, że jesteś(cie) z siebie dumny!

Link to post
Share on other sites

Serdeczne dzięki dla Sarii za wspólną walkę z Nerunem,

dzięki dla Neo za snajpienie i dla Midera za dowodzenie SF Sarii.

Akcje w filmowym stylu - (najważniejsze wg mnie) -

 

1 noc - prawie 2 i pół godziny podkradania sie w 10ciu pod obóz Nerunu, czołganie się, prześlizgiwanie się między szperaczami, leżenie po 10- 20 minut między patrolami (najbliższy patrol Nerunu minął mnie w odległości jakiś 5ciu metrów i nas nie dostrzegł). 2-3 razy użyliśmy też podsłuchanego hasła i przeszliśmy dalej. Potem atak na wieże i odskok (droga powrotna zajeła nam 8 minut na biegu).

 

Potem dnia 2go silne walki w lesie, wyskok na tył bazy przeciwnika, ostrzelanie dachu w ciągu 5 sekund i odskok. Potem znowu przekradanie się pomiędzy wrogimi oddziałami, a wieczorem bardzo silny atak Nerunu na naszą bazę. Walka o kopalnie w lesi - też bezcenna. Tu był tylko problem organizacyjny, bo były różne wersje gdzie jest kopalnia (my broniliśmy parowu między wzgórzami gdzie rozwieszone były kartki z napisem kopalnia).

 

A 3 dzień - wiadomo - atak 21szej Pancernej Saryjskiej - nie muszę chyba opowiadać. ( i wyjasniając co niektórym - z czołgu chyba nikt nie wyszedł bez jednego-2 postrzałów - 2 medyków w środku cały czas się uwijała i nas bandażowała).

 

O sukcesach Nerunu niech się sami Neruńczycy wypowiedzą.

 

Szkoda tylko, że tak mało osób SF było, bo zgodnie z zapowiedziami miało być ponad 200, a nie wiem czy była połowa tych ludzi.

Klimat imprezy bardzo fajny, nowych ludzi się poznało, zszargalismy się też przez te 3 noce w polu troszke, co mi odpowiada.

 

Były pewne niedociągnięcia organizacyjne, ale nic wg mnie tragicznego.

 

Morale było wysokie (zwłaszcza jak nam 2go dnia fajki dowieziono). Parę okazji do pośmiania się też było.

 

Podziękowania dla wszytkich z którymi mielismy przyjemność wspólnie walczyć przez te 3 dni i 3 noce, zwłaszcza dla oddziału który poszedł z nami na misję w 1 nocy, dla tych, którzy byli z nami w SF Sarii, dla Midera i Neo, dla Orgów za dobrą organizację i kontrolę nad całością sytuacji. Mam nadzieję, że za rok się znowu spotkamy.

 

Zdjęć mamy trochę, postaramy się je wrzucić jak najszybciej.

 

 

Pozdrawiam,

 

Urban / Kombinat

Link to post
Share on other sites

Jako Neruńczyk powiem, że pomysł z NSem był niezły mimo, że na granicy legalności (jak my niby mieliśmy to rozwalić?! at4 były w rozsypce w sztabie a wrzucenie hukowego do środka spowodowało by, że wk***** załoga by nas na kolby wzięła). Szkoda tylko, że atak skończył się tak jak się skończył... Mój namiot dorobił się kolejnej wypalonej dziurki(namiot w sumie do przypałów ale woda na łeb będzie się lać :|).

Była to moja pierwsza impreza tego typu, mimo pewnych rzeczy które się posypały i tak uważam ją za udaną.

Pozdrowienia dla obydwu stron konfliktu.

Link to post
Share on other sites

Dzięki wszystkim za super zabawę.

 

Terminatorzy byli i u NAS (Saria) i u WAS ale w Łodzi przywykliśmy załatwiać takie problemy na miejscu więc o tym basta tutaj.

 

Szkoda, że SF było tak nieliczne,

 

Na pomysł czołgu wpadł Siwy (dredy) z Kombinatu, on przygotował całą akcję technicznie,

 

Podobno w Nerunie był oddział karny, gdzie trafiali terminatorzy. Nasz dowódca również opieprzał swoich za terminatorstwo.

 

Dziękuję panom, którzy podeszli pod nasz obóz - składający się aż z 2 osób, które jako jedyne nie spały ( w obozie była chyba jedna sprawna replika wtedy ), i za śpiewanie kolęd - to było zajebiste ale po tym cała sprawa zamieniła się w nieprzyjemny, chaotyczny, chamski incydent - do przemyślenia.

 

Borne 2007 było na 2 z minusem a BORNE 2008 na mocne 4+

Link to post
Share on other sites

HAHAHA

 

Tutaj trzeba od razu wyjaśnić kwestię KARNEJ Kompanii.

 

Do karnej trafiało się za granie na nerwach niewyspanego Sendiego. (dowódca SF Nerunu).

Chłopaki z Alfa 1 wrzucili kilka petard w ognisko w czasie gdy dowódca postanowił złapać trochę snu.

Co sprawiło, że prawie cała Alfa 1 trafiła do Karnej, a reszta się do nich przyłączyła.

Karna to byli ludzi którzy zawsze byli na pierwszej linii i zawsze byli fair aż do bólu.

Edited by DrZeRT
Link to post
Share on other sites

Rozwiałeś w takim razie kolejny mit :D

 

BTW.: my też testowaliśmy działanie petard we własnym ognisku siedząc metr od niego i to na trzeźwo :D

 

tak, wiem, żenada i totalna głupota ale 3 dni adrenaliny w SF zrobiło swoje

 

Odradzam podobne akcje :!:

Edited by Kubaforge
Link to post
Share on other sites

Dzięki wszystkim za super zabawę.

 

Terminatorzy byli i u NAS (Saria) i u WAS ale w Łodzi przywykliśmy załatwiać takie problemy na miejscu więc o tym basta tutaj.

 

Szkoda, że SF było tak nieliczne,

 

Na pomysł czołgu wpadł Siwy (dredy) z Kombinatu, on przygotował całą akcję technicznie,

 

Podobno w Nerunie był oddział karny, gdzie trafiali terminatorzy. Nasz dowódca również opieprzał swoich za terminatorstwo.

 

Dziękuję panom, którzy podeszli pod nasz obóz - składający się aż z 2 osób, które jako jedyne nie spały ( w obozie była chyba jedna sprawna replika wtedy ), i za śpiewanie kolęd - to było zajebiste ale po tym cała sprawa zamieniła się w nieprzyjemny, chaotyczny, chamski incydent - do przemyślenia.

 

Borne 2007 było na 2 z minusem a BORNE 2008 na mocne 4+

 

Kolego po pierwsze: proszę bardzo, jest mi niezmiernie miło, że nasz atak, a generalnie darcie ryja przyniosło skutek. Obudziliśmy cały obóz. To, że lecieły teksty jakie leciały było spowodowane, tym że miało was to zacząć denerwować.

A po drugie: nasza wspaniała jednostka karna nie powstała przez terminatorstwo

tylko przez to, że rano obudzili cały nasz obóz rzucając petardy.

 

 

 

A co do ataku, w którym Saria zdobyła nasz obóz, to akty łamania zasad zlotu i ASG mnożyły się:

1. Terminatorzy (nie wszyscy cześć przyznawała się do trafień), ale jeżeli 4 osoby w zasięgu 30m stoją obok siebie i przyjmują na klatę 70 kulek to już inna sprawa. Ja mogłem być niezniszczalny w bunkrze nr 2 zbudowanym przez ATE (chyba jako jedyny niezdobyty), ale nasuwa się pytanie po co ?

2. Wrzucanie piro do obozu: było wyraźnie powiedziane, że nie wolno. Skutkiem wybuchu racy/granatu/swiecy czy czegoś w tym rodzaju zapalił się nasz namiot, straty ok. 160zł.

3. Przewrócenie masztu było już iście huligańskim wybrykiem. Brak pomyślunku odważę nazwać tych, którzy to zrobili idiotami. Maszt spadł na kolesia w namiocie, dobrze, że miał hełm.

 

 

A tak co do samych ludzi w teamach to wydaje mi się, że Saria było mało zdyscyplinowana. Nie wiem czym to było spowodowane. Ale pokazaniem klasy przez nas była końcowa odprawa na placu po zakończeniu zlotu.

Pa.

Link to post
Share on other sites

Gadanie o terminatorach jest naprawdę bez sensu a wytykanie innym że byli większymi terminatorami jest już mega dziecinne. Kuloodporni byli i będą tu i tam.

Nasz oddział ostrzelał pewnego pana, który po kilkudziesięciu trafieniach i krzykach - "dostałeś !", "ile można" itd, postanowił się obrazić, zbluzgać nas i gadając do siebie odejść.

 

Co do darcia ryja - ok -śpiewanie było w dobrym stylu ale po akcji teamu, który rozwalił waz harmonijką ustną przekroczyło to granice dobrego smaku :D. Bluzgi leciały z jednej i z drugiej strony niezbyt przemyślane.

 

Co do pana w namiocie to słyszałem inną wersję ale nie z mojej ręki leciały petardy ni maszt więc się nie wypowiem.

 

Dodam, że w Sarii Maszt był przygotowany tak, że lecąc na ziemię nie mógł niczego uszkodzić - wiem, że to niczego nie usprawiedliwia ale...

 

Na apelu końcowym Kombinat się nie zjawił. Byliśmy już wtedy w drodze do domciu.

 

Aha - pozdrawiamy hamerykańców z wietnamu - gratsy za najsprawniejsze machanie łopatą jakie widziałem w airsofcie

Edited by Kubaforge
Link to post
Share on other sites
A tak co do samych ludzi w teamach to wydaje mi się, że Saria było mało zdyscyplinowana. Nie wiem czym to było spowodowane. Ale pokazaniem klasy przez nas była końcowa odprawa na placu po zakończeniu zlotu.

Pa.

 

Jakby się uprzeć to brak dyscypliny (a raczej luz) po jednej stronie konflkitu mógł być elementem oddającym klimat scenariusza.

Nerun - wojska zawodowe, wspierane przez zachód

Saria - Poborowi i rebelianci (żeby nie pisać terroryści). Ja byłem w Sarii i sposób dowodzenia Midera podobał mi się bardzo ;-)

Link to post
Share on other sites

U nas w Sarii byli poborowi i terroryści, ale nie powiem że był brak dyscypliny. Każdy się starał.

Jak trzeba było kopać bunkry i szańce to każdy mówiąc dosadnie zap...dalał i robił co mógł, jak nie miał saperki to kamienie nosił albo gałęzie.

A minute po północy jak padł rozkaz zaciemnienia to chyba w minute cały obóz już bez światła był.

 

( a obóz Nerunu widac było z daleka jak las vegas :mrgreen: )

Link to post
Share on other sites

Impreza była warta podróży 10-14h, jedyna okazja na tak długie wyrwanie się z codziennego kieratu.

Z mojej strony wyglądało to świetnie. Pierwsza noc.

Ciągle świecący nam po oczach szperacz ustawiony na bazie Nerun wkurzył nas tak bardzo, że zwróciliśmy się do Wodza o pozwolenie na jego wyłączenie. O pierwszej 10 osób wyruszyło na opisany już wcześniej atak. Podkradanie się w zupełnych ciemnościach, z jednym noktowizorem, gdy wkoło kręcą się różne elementy... super ;-). Gdy zalegliśmy koło filarów, przeszedł tuż obok dwuosobowy patrol, ja ciągle w słuchawkach słyszę nawoływania snajpera i jego spotera którzy... się trochę zgubili ;-) i szukają się nawzajem. I wtedy włącza mi się alarm w zegarku - nastawiony poprzedniego dnia, by nie zaspać w pociągu... plama jak nieszczęście, mało kolbą nie dostałem.

Znowu czeka nas przeskok przez drogę, goście na dachu ciągle jeżdżą szperaczem po okolicy, zaczepiają skrywające nas krzaki, czasem zatrzymują się na morderczo długą chwilę.

Podkradamy się bliżej, po drugiej stronie drogi są dwa wspaniałe rowy ciągnące się na 30 metrów od bazy Nerun. Zanim weszliśmy do pierwszego z nich, słyszymy okrzyki, komendy i rozkaz wymarszu pierwszego oddziału - wszystko maksymalnie 30-50 metrów od nas. Nerun właśnie wyruszył do ataku na naszą bazę :killer: .

Podchodzimy bliżej, denerwują nas co jakiś czas strzały i okrzyki, co się tam dzieje? A nic takiego. To Neruńczycy strzelają do siebie ;-). Pierwszej nocy mieli tyle ofiar friendly fire, że aż dziw, że było potem kim walczyć ;-). Spieszymy się, bo wybiją się nawzajem i nie będzie do kogo strzelać!

W końcu jesteśmy najbliżej jak się dało, operator szperacza jest jak na dłoni, poniżej mały ruch, cała nasza dziesiątka przełącza na auto i ognia! Ponad 10 sekund w dach, po okopach i budynku, ja opróżniam lowcapa i rzucam 2 granaty. Spadły pewnie z 5 metrów przed okopami, ale zawsze więcej huku ;-). Niestety, przebiegając wcześniej przez drogę w ucieczce przed reflektorem zgubiłem duży stroboskop, miał im umilić wieczór, moja strata.

Po tej kanonadzie szybki odwrót - wycofanie z rowu w krzaki, i szybko do bazy... za nami dziwna cisza, ani okrzyków, pościgu, o strzałach nie ma co marzyć. Ciekawe co sobie tam pomyśleli? ;-).

Wracamy do obozu po trzeciej, chwila rozmowy, już myślę o powrocie do namiotu, gdy na odkrytym polu za naszym obozem eksplodują dwa ładunki. No tak. Pierwszy oddział atakujący naszą bazę. Ktoś pewnie pomyślał, że wyślemy ludzi na otwarty teren, by sprawdzić kto się tam bawi. Nic z tego, dokładnie wiadomo którędy najłatwiej nas zaatakować, na szczęście tuż po zmroku zaminowaliśmy cały skraj lasku przylegający do naszej bazy. 3 okopy są na tej linii obrony, chodzę po obozie budzę ludzi, namawiam kilku by zostali parę minut do odparcia ataku. Wszystko idzie zgodnie z planem, już po chwili słychać głosy z młodnika. Zaczyna się robić widniej, nadchodzi świt.

Odpala jedna mina. W tym kierunku prują pierwsze serie z okopów, po chwili zaczyna piszczeć druga mina, trzecia... Głosy wroga słychać na samym skraju lasku. Opróżniam jeden magazynek za drugim, na szczęście po poprzednim wypadzie zostało kilka granatów, lecą do przodu, niezbyt skutecznie, jeden upada tak blisko najbardziej wysuniętego okopu, że człowiek tam się broniący lekko przygłuchł (jak mi potem opowiadał, upadł w dołek w piasku na skraju okopu, wszystkie odłamki poszły w górę). Strzały powoli zanikają, ranni zaczynają protestować, widać tylko jedną czy dwie czerwone latarki, reszty nie można rozpoznać że oberwała. Po chwili wymiana ognia ogranicza się do kogoś schowanego za kupą gałęzi na dość odkrytym terenie i być może niedobitków lasku. Można dać sobie spokój, wracam o 4.40 do namiotu, Po piątej słyszę jeszcze granaty ze strony naszego obozu, ale już nie wiem co się tam działo, może to przeorganizowane niedobitki próbują siać zamęt, idę w końcu spać ;-).

 

To tyle z mojej pierwszej nocy, potem też było fajnie, ale to jak mnie najdzie wena kiedy indziej i nie zapomnę.

Fotki dam jak w końcu wyjdę z pracy i się wyśpię, czyli pewnie za dwa dni... a są fajne filmiki z wymarszu Żółwia, ataku i sporo pamiątkowych fotek ;-).

 

Dzięki wszystkim za wspólną zabawę, NAM68 za jak zwykle nieocenione prace inżynieryjne i zaangażowanie we wsparcie artyleryjskie, Miderowi za wykazanie się w roli dowódcy i staranie się, by każdy był zadowolony i nie nudził się, organizatorom za całokształt. A reszcie za całą resztę ;-). Miło spotkać starych znajomych i poznać nowych, do rychłego zobaczenia!

Link to post
Share on other sites

Akcja "na szperacz" dokładnie opisana. Dowodził Neon, prowadził Assasin. Byłem tam i mleko z Neruńskiego hełmu piłem.

 

Nie dodałeś tylko jak ładnie przeszliśmy 2 albo 3 patrole Neruńskie na ich hasełko - "Mewa - Beczka"

 

:D

Link to post
Share on other sites

Z tym zagubionym snajperem to było tak że mi się spoter zabłąkał i nie mógł mnie znależć :)

 

Ja miałem za zadanie sprawdzić ruchy wojsk przeciwnika w okolicach filarów, więc tam dotarłem ale mój spoter troszkę dłużej musiał tam podchodzić :).

 

Jak już do mnie dotarł stwierdziliśmy że tutaj nic sie nie dzieje i nadałem do dowóddztwa że patrol snajperski wycofuje się do bazy, gdzie zaraz po wejściu weszliśmy na atak przeciwnika na nasz obóz opisany powyżej :)

 

Ogólnie było zawodowo :)

Link to post
Share on other sites

Ja byłem z tyłu oddziału i tych wywołań wszystkich nie słyszałem, ale jak to zrobiliście, że nam wierzyli i puścili dalej, a swoich po podaniu hasła rozstrzelali? ;-).

- Mewa!

- Beczka!!

- ...i tak Ci nie wierzę! TRATATATA!! - Gość dostaje serię :wink:

 

A z tym snajperem najbardziej się bałem, że wejdziemy na siebie i się pozabijamy. Byliśmy blisko, szczęściem nie zdeptaliśmy się.

 

Co do Kompani Karnej, to spotkałem, fajne chłopaki, na pewno nie terminatorzy ;-), umierali dzielnie, bronili się do ostatniego tchu. Dostawali beznadziejne zadania, jak wykonać własnymi pazurami umocnienia nad Kopalnią i utrzymać się oczekując na posiłki, które nigdy nie dotarły. Jak co najmniej czterdziestu sarijczyków wyszło na nich z lasu, dzielnie bronili się na karczowisku, ze czterech z nich blokowało nas tam dobry kwadrans.

Link to post
Share on other sites
Podchodzimy bliżej, denerwują nas co jakiś czas strzały i okrzyki, co się tam dzieje? A nic takiego. To Neruńczycy strzelają do siebie icon_wink3.gif. Pierwszej nocy mieli tyle ofiar friendly fire, że aż dziw, że było potem kim walczyć icon_wink3.gif.

 

To nas w 6 osób ostrzelało wracający do bazy oddział, który był już praktycznie 10-20 metrów od bazy. Początkowo wszyscy z nich byli święcie przekonani, że to z bazy do nich strzelają. Strzelaliśmy także w kierunku bazy, a na koniec oddziału, który został z bazy wysłany na pomoc. Prawie do końca akcji Neruńczycy właściwie nie wiedzieli gdzie jesteśmy i ostrzeliwali się na oślep, albo wcale.

 

Była to chyba pierwsza akcja pod ich obozem inaugurująca udany cykl takowych :roll:

Link to post
Share on other sites

Mnie mówiąc szczerze rozwaliła akcja z dowódcą Nerunu, który pewny siebie zostawił swoje srebrne Audi z 10 metrów od swojej bazy, licząc, że nie zaryzykujemy szturmu na ich pozycję. Kiedy dotarliśmy z kumplem pod jego samochód i zaczęli do nas strzelać Neruńczycy, ten się delikatnie mówiąc wkur..., zdenerwował się i mówi, że zabiera brykę! :wink: Mówię mu: "Stary spokojnie obiecuję, że nie będziemy w Twoje autko strzelać", ale najwyraźniej jego ludzie nie wzięli sobie tego do serca i walili po nim równo. Wtedy też urwał sobie zderzaczek, szybko ewakuując się z pola walki, a przy okazji jego ludzie dowalili mu serię po pleckach. Cóż następnym razem chyba nie zaryzykuje zostawiając samochód na polu walki! :mrgreen:

Link to post
Share on other sites

Teraz może kilka słów ode mnie na temat zlotu ;]

 

1) Przyjechałem w środę po południu więc zanim rozbiłem swój namiot, odnalazłem swój zaczarowany cylinder, złożyłem Helmuta (mój Sar Offizier) było już szarawo więc strzelanie przełożyłem na następny dzień. W nocy ognisko ;] oraz integracja, nawet odwiedziłem jakieś ognisko przy ToiToiach pozdrawiam chłopaki kimkolwiek byliście :D

 

- Sztab, dobrze że przeniesiony do budynku w tym roku, raczej nie było problemu z załatwianiem wszelkich spraw, dużo listw do ładowania batek.. to było bardzo potrzebne ;]

 

- Wreszcie jakieś stoiska ;)z serwisem/jedzeniem/piro

 

- Toi Toie wymiatały szczególnie instrukcje

 

2) Czwartek - Wstałem rano gdy z głośników poleciało "good morning Vietnam!!" to było piękne, od razu można stwierdziłem "to dobry dzień na zabijanie" zjawiła się reszta drużyny. Z częścią SPZ (Sojusz Północno Zachodni - Cleaners Team, Blach Hawk, Combat Team) ruszyliśmy w bój. Pierwsze Zadanie odbić pilota Poszło nam to dość szybko i sprawnie, mimo iż pilota na oczy nie widziałem :D a ludzie wokół padali jak muchy, chwile po tym musieliśmy się wycofać. Amerykańcy z Wietnamcu ;] byli naprawdę 'pro' granatów nie żałowali :) i to M60.. ahhh

 

Powrót do obozu pomogłem się rozłożyć reszcie drużyny i poszliśmy się strzelać na budynki tam się wyszalałem ;] mordując hordy nieznajomych - to się broniąc w piwnicy, to skacząc miedzy kolejnymi pomieszczeniami ;) Pozdrawiam wszystkich strzelających się na magazynowcach  Naprawdę akcje były wartkie i intensywne ;] tego właśnie oczekiwałem po Bornem. Wieczorem znowu integracja 

 

3) Piątek – od rana w bój . Dostaliśmy zadanie zdobycia kopalni udaliśmy się w celu „rzekomej” kopalni, po rozstawieniu szpitala polowowego, część ludu poszła w bój. Chłopaki długo nie wracali a walke i okrzyki konających było słychać wszędzie. W końcu wraz z Szyną (kolega z Teamu) ruszyliśmy by zobaczyć co się dzieje. Po jakiś 100m szaleńczego biegu przez zagajnik na pomoc naszym, czy też samego obadania sytuacji wypadamy ze skraju lasu. Zielonych wokół jak mrówków. Padamy na glebe, zbliżamy się powoli w strone zielonych, aby obadać ilu ich jest, jednak zostaliśmy już wypatrzeni, szedłem z przodu lufa zielonego wychyliła się jakoś 30m za mną gotowa na strzału, ku chwale ojczyzny szyna był szybszy  i zabił nieprzyjaciela nim ten nacisnął na spust, ze strachu wystrzeliłem serie w martwego neruńczyka... Minutę po tym przed nami wyszło 3 neruńczyków idących spokojnie przed nami jakieś 20m, już chciałem nacisnąć na spust gdy kątem oka zauważyłem Pana z M249 w pustynnym mundurze (Co jak co, ale sam gość z M249 jest już widoczny z daleka, a jak dorzucić do tego mundur pustynny to robi się wręcz komicznie ;)) zdawało mi się, że ów kaemista mnie widzi, mimo to nie strzelał. To lepiej dla mnie ;] wskazałem koledze oponenta by go miał na muszce, tym czasem ja czekałem na kolejną grupkę zielonych. No i się pojawiło dwóch zielonych TRATATATATA trupy, Szyna ostrzelał w tym czasie kaemiste nim ten się ocknął, nas już nie było. Ruszyliśmy dalej było widać sporą grupkę trupów, widzieliśmy że to niebiescy, udaliśmy się w ich strone, wokół było widać sporo luda, ale myśleliśmy iż to nasi ;] a tu akuku nagle seria po hełmie już po mnie, Szyna powalczył jeszcze 2min, po czym skonał, dołączyliśmy do niebieskich jednak po jakiś 200m zauważyłem, że idą w stronę głównej bazy, no trudno  a to co się później działo,.. mógłbym pisać i pisać. Wkońcu zaatakowaliśmy na właściwą kopalnie.. ile tam było luda, nawet nie potrafie zliczyć… myśle, że z 60osób atakowało na samą kopalnie. Najpiękniejsze było „hurrrrraaaaaaaaaaaaa!!” i wszyscy się podnoszą biegnąć na zielonych, były około 3,4 takie poderwania w walce o samą kopalnie. Zieloni stojący obok nas (już trupy), stwierdzili „może i dobrze, że teraz zgineliśmy ;]” podczas wymijania ich całą bandą rozjuszonych Saryjczyków (dobrze odmieniam?). Kopalnia zdobyta… już byłem tak zmęczony, że z własnej woli zszedłem z pola walki i udałem się do obozu off game, po odzyskaniu sił jeszcze partyjka strzelaninach się na magazynowcach. Nie jestem w stanie wymienić wszystkich druzyn które się tam strzelały ale pozdrawiam.

 

4) Sobota – zwijanie obozu, apel co do samego apelu, nie wiem jak można być tak głupim, żeby zrzucić masz na czyjś namiot Oo. Nie lepsze zachowanie było panów wzywających medyka. Szkoda że plakietki do losowania były slabo wymieszane :P chyba, że jakaś korupcja się szerzy, bo nagrody dostawały numery między 500 a 600 ;). Potem jeszcze partyjka na magazynowcach. Ostatnia runda tego dnia zakończyła się dla mnie tragiczne. Podczas przebiegania z budynku do budynku potknąłem się i upadłem, nawet nie poczułem bólu, próbując wstać znowu się przewróciłem  dopiero poczułem ból… medyka niestety w sztabie nie było  a w karetce na lotnisku nic mi nie powiedzieli, nawet nie mieli tam żadnych środków przeciwbólowych  po powrocie do domu udałem się do szpitala… = skręcenie II stopnia jeżeli dobrze mówie.

 

Ogólnie cały zlot uważam za udany ;) nie będę pisał na temat terminatorstwa bo to nie ma sensu sobie wytykanie błędów. Terminatorstwo było do przewidzenia jak na każdym większym zlocie.

Link to post
Share on other sites

Cóż chłopaki z Sarii, wasze historie mnie urzekły :-D Nie wiem, czy się śmiać, czy płakać ;-)

 

Ja się nie będę rozpisywał, robiłe juz to na forum majówki, w kadym bądź razie dzięki wszystkim z zlot i do zobaczenia za rok :)

Link to post
Share on other sites

Nareszcie dotarlem do domu.

 

Chcialbym podziekowac wszystkim niebieskim czyli Sarijczykom (jakkolwiek sie to pisze) z obozu SF a zwlaszsza ekipie Kombinat. Wielki profesjonalizm, wprowadziliscie super klimat, dzieki chlopaki za fajna zabawe.

 

Pomysl z NSem trafiony, chyle czola bo bylem sceptycznie nastawiony do tego pomyslu. Moze dlatego ze musialem sie przeprowadzac. ;-)

 

Podziekowania dla orgow za kawal dobrej roboty.

Dwie prosby do orgow na przyszlosc:

1.ustalcie miedzy soba ile jest kopalni i dokladnie w ktorym miejscu.

2.nie zmieniajcie zasad podczas gry.

 

Kto wygral a kto przegral? I dont care. Spedzilem czas z fajnymi ludzmi, pobiegalem, postrzelalem, probowalem wykonac zadania i osiagnac cele.

Terminatorzy byli, sa i beda. Nie da sie uniknac tego na tak duzych imprezach.

 

Na nastepna impreze napewno przyjade a moze nawet uda mi sie namowic paru Irlandczykow na udzial w imprezie. Niech chlopaki zobacza jak powinien wygladas AS.

 

P.S.

Prosba do wszystkich.

Gdy strzelacie i przeciwnik sie nie przyznaje do trafienia nie zaczynajcie zdania od: "kur... h... sp... dostales" Moze naprawde nie zauwazyl. Pamietajcie ze ludzie lepiej reaguja na przyjemniejszy ton. Kto krzyczy w rozmowie wzywa pomocy.

 

Pozdrawiam wszystkich i do nastepnei imprezy.

Link to post
Share on other sites

Pozdrowienia od medyczki z NSa, bylo super;)

 

p.s przepraszam, że któregoś z was przypadkowo ugryzłam;) naprawde celowałam w taśme ;)

 

Niech się cieszy, że go ugryzłaś, mogłaś wcelować tylko w taśmę :D

Swoją drogą było tam trochę roboty, niby ciężko było ostrzelać nasz 'czołg' a rannych jednak co niemiara.

Link to post
Share on other sites
Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...