Westie

Vander, odpuść. Szkoda wyrzucać po raz drugi 150 zł - po miesiącu znów zajeździsz GB, wydasz następne 150 zł, dziękuję, równowartość CM.027 paszła j...tsa. To jak z moim sąsiadem - zamiast kupić grę za 99 zł kupuje ją od pirata za 10 zł i wścieka się, że nie działa albo (w najlepszym przypadku) trzeba nad nią odprawiać jakieś szamańskie praktyki. Ja jestem studentem, nic nie zarabiam, zebranie funduszy na CM.027 zajęło mi rok - ale jednak czuję, że już nie mam "słabszego" guna. Problem ze strzelaniem z takiej "repliki" ma też swoją praktyczną stronę - zasięgiem nie dorównuje TM'kom czy nawet

Na bańce greena? Jezusie... Licz w tysiącach! Ja przez swojego Ingrama przepuściłem ładne 100 kilka magazynków na jednej butli...

To nie do końca tak. Ja w stosunku do "nowych" jestem dosyć cierpliwy, ale jeśli taki na dzień dobry okaże się chamskim cycem, to kończy się makabrą.

W AEGu to najpierw pomyśl o cichych głowicach (Element ostatnio robi tanie, ale to trzeba sobie z HK sprowadzać). Do gaziaka jakiś maniak przykręcił tłumik od RS i działało, tylko mu zamek hałasował. ...dobra, idę na Mychinaguna zobaczyć ile wytłumiona lufa do Rugera kosztuje.

A szto? Spirt? :D

Oczywiście nie myśl sobie, że u nas przejdzie "precedens dziadka", że np. będę mógł zachować swojego gas-vollautomatik Ingrama (bo u nas Prawo to Lech, a Sprawiedliwość to Jarosław :roll: ). Zresztą i tak nie zablokujemy sprzedaży taniego chińskiego gówna za 15 złotych od bacy, a rodzice jak się uprą, to i tak synkowi kupią M15 CA.Po to jest ogień automatyczny, żeby z niego korzystać. Szkopskim półdżulom dziękujemy.

Zerknąłem do Popenkera i jest to albo .357 SIG, albo .40 S&W.

Ale ma atrapę wyrzutnika, jak STTi i Kawuc, ale Kawuca jako były właściciel umiem rozpoznać.

:wink: Na cholerę kupować ten Conversion kit i jakiegokolwiek kałacha, jak Dragquinow JG jest równie brzydki, a cztery razy tańszy?

Nie jest taki sam, ma dokręcaną ramkę na silnik. Dopiero nowa seria ma typowy gearbox i hopka.

Różnice między bronią a zabawką zazwyczaj wyznacza się za pomocą limitów energii wylotowej - jak np. w Irlandii, Hong Kongu czy wkrótce w UK. Tylko u nas już niejako strzelono sobie w stopę wrzucając ASG, paintball i wiatrówki gładkolufowe do jednego wora i ustawiając limit na 17 J. Zresztą ciekawi mnie, jak się do tej ustawy mają gwintowane lufy Hop Twist Tanio Koba.

Nie tyle "JG to Echo" co "na razie większość Echo-1 to JG" (Kurza mają ściągać z Galaxy, a SCARa z JLS), a A&K to po prostu P&J bez bajerów dodanych na zamówienie Krakmana (receiver z logiem, metalowe łożyska, prowadnica sprężyny i głowica cylindra).

Dopóki w tym kraju panuje taki administracyjny absurd - lepiej nic nie wymyślać, bo się to zwróci przeciwko nam, jak wszystkie "genialne" inicjatywy "obywatelskie" przedtem (nie tylko te dotyczące airsoftu).

Najpierw należałoby ustalić jakieś zdrowe zasady przyznawania licencji. Potem kolejny problem pt. "chcę sprzedać replikę komuś i kupić nową" (rzecz powszechna w końcu, zwłaszcza ze snajperkami :P).Bo tak naprawdę to nie obawiam się samego projektu, tylko tego, co zrobią z nim debile z Wiejskiej.

Ke? To wygląda jak totalny badziew, coś w okolicach STTi...

...czy przepis zrównujący wiatrówki do 17J, miotacze kulek z farbą i repliki airsoftowe tego nie określa?Jeśli nie, to faktycznie - takie gówno można było przepchnąć tylko w Polsce. Ten kraj to Absurdystan, jak rany...

No proszę, przepis jest, bubli prawnych nie trzeba na siłę dla głupiego ciemnego elektoratu dorabiać. My Violently Cretinic Restrictions Actu nie potrzebujemy.

A Marushin nie robi Enfielda?

...teoretycznie jedno i drugie to to samo. Ot, polskie podejście do prawa. :roll: Dobra, pomyliło mi się, nie dziesięć, tylko czternaście (1997), ale tak czy owak - poniżej limitu wiekowego. Nawet nie w celu rejestracji, tylko dla samego sprawdzenia. Jak z piwem.

O tym to już się Jura wypowiadał, i to wielokrotnie. Zrobić z airsoftu broń - na papierze nie problem. Tylko nam się potem odbije tak kurewską czkawką, że będziemy z widłami i pochodniami szukać "geniusza" który wpadł na taki pomysł. Nie dajmy się paranoi.

Co rozumiesz pod pojęciem "rejestracja kupujących"? Bo znając polskie podejście do przepisów, to "rejestracja kupujących" taka jak ją przedstawiłeś (zeszycik w sklepie) przekreśli wszelkie szanse zakupów za granicą. Kupił? Kupił. Zarejestrował się? Machina biurokratyczna rusza, bije pianę przez dwa lata, po czym stwierdza, że nie (albo że nie wie). Dziękuję bardzo, replika i 'set dolców paszło.Sama sprzedaż "na dowód" ma sens jak najbardziej, tylko kogo to obchodzi jak przepisów nie ma. Sam w wieku lat dziesięciu kupiłem GTA w CD-Projekcie, i to osobiście. Nazwanie tej bandy niekompetentnych

Niemcy mają fioła na punkcie "ordnungu", więc się nie dziwię. A u nas skończy się to nazwaniem całego przedsięwzięcia "absurdem" (w końcu chodzi o "zabawki") i ustawodawcy będą się rakiem wycofywać. Głupszym pomysłem było tylko wymyślone na Malcie oznaczenie każdej repliki osobnymi numerami seryjnymi (głupim ze względu na brak praktycznego zastosowania i praktyczną niewykonalność takiego przepisu).

9mm Browning? To .380 ACP czy 9x19 Para?

Tak to tylko w New York City. Na szczęście. Daje to mniej więcej tyle, że narwany policaj nie właduje ci w tyłek połowy magazynka, jak zostanie wezwany "bo tu jakieś dzikusy z karabinami biegajo".Zresztą we Włoszech też jest przepis dotyczący czerwonych końcówek luf. Reg, o ile przepis może istnieć, i chyba nawet istnieje, to nic nie poradzisz, jeśli sami sprzedawcy będą mieli go w dupie. A jak się ich poszczuje grzywną, to może wyegzekwuje się ok. połowę skuteczności takiego ukazu.

Ostatnio gdzieś się Promant o nich rozpisywał, ale dokładnego tematu nie pomnę.