Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

"Ucieczka z fiordów" - Strońsko k. Zduńskiej Woli, 12/13 lutego 2022 r. (ASH)


Recommended Posts

  • Replies 50
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Gra zostaje odwołana z dwóch powodów:

1. Za mała liczba graczy w oddziale niemieckim,

2. Obiekcje policji ze Zduńskiej Woli, że nie mamy pozwolenia właścicieli terenu. Dwa lata temu nie było problemu, chyba teraz trafiliśmy na kogos nadgorliwego.

Poszukamy innego terenu, z dala od ludzi, zmienimy scenariusz, ale tak, żeby jednak pociągnąć historię por. Vlada i zrobimy grę w przyszłym roku. Jeśli w styczniu będzie śnieg, to zorganizujemy grę na szybko, żeby to wykorzystać.

Cortes

Edited by Cortes
literówka
Link to post
Share on other sites

Niestety stało się jak się stało - vis maior.

Pamiętajcie, że najwięcej strat przedbitewnych jest na 48h przed grą, a weterani pierwszej części wiedzą jak wymagająca była ona fizycznie i psychicznie. Scenariusz wymyślony przez Cortesa wymagał odpowiedniego nasycenia ludźmi i środkami. W związku z tym, że po stronie niemieckiej gracze wypadali jak kręgle na torze pojawiały się różne pomysły, jak np. opuszczenie części fortyfikacji, zmiana zadań, etc., ale to wszystko de facto zmieniało główną ideę - że jest ona bezpośrednią kontynuacją "Operacji Reverbate" i toczy się dwa tygodnie po wydarzeniach z pierwszej części. Ambitne założenia musiałyby być bez pardonu pocięte. Nie organizuje się gry z takim zamiarem, bo to tylko powoduje frustrację, zaś strzelanie dla samego strzelania to nie ten adres.

Obecnie rozpatrujemy 3 warianty:

A - teren spalony, kasujemy grę, scenariusz idzie do kosza/szuflady ad calendas graecas.

B - przenosimy grę na inny termin i inny teren i dostosowujemy scenariusz do zmienionych okoliczności.

C - przenosimy grę na inny termin i uruchamiamy mechanizm wpływów i kontaktów, dogadujemy się z miejscowym chłopstwem, a reszta modli się o śnieg.

Każde z powyższych rozwiązań ma wady i zalety. Na razie poczekamy aż kurz opadnie i niebawem podejmiemy jakąś decyzję. Tymczasem gra zostaje odwołana.

Link to post
Share on other sites
  • Domin007 changed the title to (GRA ODWOŁANA) "Ucieczka z fiordów" - Strońsko k. Zduńskiej Woli, 20/21 listopada 2021 r. (ASH)

Nie kasowałbym całkowicie scenariusza. Jeśli jest na poziomie Reverbate 1 to wiem jaka masa pracy musiała zostać włożona. Adaptacja do nowego terenu też nie będzie łatwa ale główna część będzie gotowa.

Rozumiem posunięcie o anulowaniu. Już w pierwszej części praktycznie obyłoby się bez kontaktu obu stron gdybyśmy na siłę nie próbowali zaliczyć celu pobocznego. Niemców potrzeba trochę chyba, że zadbać o cele realizowane przez obie strony o tej samej godzinie i w tym samym miejscu.

Link to post
Share on other sites

Instalacje techniczne były celami drugorzędnymi.

Fragment rozkazu dla dowódcy alainckiego:

"

Zadania drugorzędne:

  1. Skontaktować się z agentem z norweskiego ruchu oporu. Odebrać od agenta dane o położeniu stacji meteorologicznej, stacji radarowej i radionamiernika.  Miejsce spotkania z agentem: kwadrat J20, J21,I22, na wale, w okolicy skrzyżowania z drogą, przy najbliższym słupku geodezyjnym. Czas spotkania 20:30-21:30.

  2. Odszukać i zniszczyć cele drugorzędne."

Link to post
Share on other sites
  • Domin007 changed the title to (NOWY TERMIN) "Ucieczka z fiordów" - Strońsko k. Zduńskiej Woli, 12/13 lutego 2022 r. (ASH)

Wracamy do tematu gry, która nie odbyła się jesienią. 

Szybka ankieta przeprowadzona wśród osób, które dotrwały na listach aż do odwołania gry doprowadziła do wybrania terminu gry: 12 lutego.

Ogłaszamy nabór ochotników do oddziałów alianckiego i niemieckiego. Zgłoszenia tylko na mój adres mailowy: robert-dobrzynski@wp.pl. Pierwszeństwo mają osoby zapisane poprzednio. To pierwszeństwo upływa 28 lutego. 

Podejmujemy działania, żeby usunąć przeszkody formalne w celu rozegrania gry na tym samym terenie.

Osoby, które wpłaciły poprzedno wpisowe, a wezmą udział w grze mają to zaliczone. Pozostałe wpłaty zwrócę po zamknięciu list.

Edited by Cortes
literówka
Link to post
Share on other sites

1. Korekta: Pierwszeństwo w zapisach dla poprzednio zapisanych graczy upływa 28 stycznia!

2.Zgłoszenia tylko na maila. Nie wpisywać tu, ani na FB. Liczebność oddziałów ma być utajniona.

Edited by Cortes
redakcja tekstu
Link to post
Share on other sites
  • 3 weeks later...

Czołem,

w pierwszej kolejności chciałbym przeprosić wiecie kogo, wiecie za co. Tak niestety, zdarzyło mi się to po raz pierwszy. Wiem, że friendly fire to najgorsze, co się może zdarzyć podczas akcji specjalnych. Ale ja zupełnie niechcący rzuciłem tym granatem akurat pod nogi Arkusza, podczas gdy przystępował on do wysadzania niemieckiej stacji radarowej. I nie, nie musicie mi tego wypominać na każdym kroku.

No to teraz kilka słów o samej grze.

Na pewno było fajnie, bardzo fajnie. Mimo, że sucho, nie tak znowu bardzo zimno i jak się okazuje do domu też nie było aż tak bardzo daleko.

Krótko (jak się okazuje to w sumie nie tak krótko) o misji z perspektywy Amerykanów. Zostaliśmy desantowani w okolicy wsi Zapolice. Naszym pierwszym zadaniem było odnalezienie Cpt. Cortesa, w związku z czym ok. 1910 wyruszyliśmy na miejsce spotkanie. Poruszając się najkrótszą możliwą trasą dotarliśmy do celu po ok. 50 min marszu. W międzyczasie nawiązaliśmy kontakt z desantem brytyjskim, który niestety był w znacznej odległości od nas, więc nie czekaliśmy na nich, tylko szliśmy bezpośrednio w kierunku capitana.

Po spotkaniu poznaliśmy kolejne zadanie. Było nim odbicie Lt. Vlada. Jedynym pewnym miejscem, gdzie moglibyśmy tego dokonać, był punkt w którym znajdowały się dokumenty, do których Lt. Vlad miał doprowadzić Niemców. W związku z czym postanowiliśmy urządzić zasadzkę. Do punktu, w którym miały się znajdować dokumenty dotarliśmy ok. 2040. Dysponując informacjami od norweskiego ruchu oporu, spodziewaliśmy się niewielkiego patrolu z Lt. Vladem, który miał wyruszyć z niemieckich koszar ok. 2100. Ponownie udało nam się nawiązać kontakt z Brytyjczykami, którzy zbliżyli się dość mocno do naszej pozycji. Widząc światła, wypuściliśmy czujkę - Pfc. Matta, celem nawiązania kontaktu i szybszego doprowadzenia sojuszników na naszą pozycję. Jak się okazało światła, które widzieliśmy należały do niemieckiego patrolu, który dość szybko wykrył szeregowego i ostrzelał go z broni maszynowej. Na szczęście udało mu się zbiec i powrócił na nasze pozycje. W tym momencie z polujących staliśmy się celem niemieckiego patrolu. Postanowiliśmy porzucić rozkaz odbicia Lt. Vlada, zajmując się pilniejszymi zadaniami. Ustaliliśmy z Brytyjczykami nowy punkt kontaktowy, do którego niemal natychmiast ruszyliśmy.

Niestety jak wcześniej wspomniałem, ruszyła na nas niemiecka obława. Patrol z ciężkim pojazdem ruszył w naszym kierunku. Gdy próbowaliśmy przedostać się na północ, w ostatniej chwili drogę odciął nam niemiecki czołg. Udało nam się jedynie schować tuż pod nosem Niemców. W akcie desperacji Cpt. Cortes wydał rozkaz zniszczenia czołgu granatami gammona. Ewentualną eskortę mieliśmy wykończyć ogniem z broni maszynowej. Zajęliśmy bezpieczną pozycję tuż przy drodze, jednak dobrze zakamuflowaną. Tutaj po raz kolejny nie dopisało nam szczęście. W odległości ok 60-70 od nas pojazd nagle zatrzymał się i desantował kilku ludzi. Kolejna zasadzka zbiegiem okoliczności się nie udała. Osaczeni postanowiliśmy się wycofać na wcześniej upatrzone pozycje, z których łatwiej byłoby nam atakować piechotę. Niestety Niemcy mieli zdecydowaną liczebną przewagę. Gdy wydawało się, że pozycja Pfc. Matta została odkryta, Sgt. Wish otworzył ogień. Niestety awaria broni spowodowała, że nasza pozycja została zdradzona, a żadnego z Niemców nie dosięgnęły kule. Pfc. Mattowi udało się trafić jednego Niemca, przeskoczył na inną pozycję, ale chwilę potem jego dosięgnęły kule. Taki sam los po kilku minutach spotkał Sgt. Wisha. Jedynym ocalałym został Cpt. Cortes.

Sgt. Wish dodatkowo dostał się do niewoli. Na szczęście niewiele wiedząc o całej akcji, nie zdradził wielu szczegółów przesłuchującemu go dowódcy niemieckiemu. Jakimś cudem udało mu się zbiec, po czym udał się na ustalone wcześniej miejsce zbiórki. Tam spotkał Pfc. Matta, który jak się okazało został tylko ranny i on też wycofał się na pozycje.

W tym miejscu udało się w końcu spotkać z odziałem brytyjskim. Było około północy i jeszcze wiele do zrobienia tej nocy. Największym problemem był brak dowódcy oddziału, dlatego postanowiliśmy odpocząć, licząc na to, że jakimś cudem Cpt. Cortes również dotrze na miejsce spotkania. Tak się stało ok. 0030.

Do następnej akcji ruszyliśmy ok. 0100. Celem była niemiecka stacja radarowa. Szybkim marszem dotarliśmy do celu po 40 min. Przeprowadziliśmy szybki zwiad, okazało się, że poprzednia lokalizacja radaru była nieaktualna. Miejsce gdzie znajdowała się stacja była kompletnie zalane wodą, przez co Niemcy musieli ją przenieść na inną pozycję. Wiedząc, że jest to optymalna pozycja dla tego typu konstrukcji uznaliśmy, że radar musi znajdować się w kolejnym bunkrze na wybrzeżu. Nasze przypuszczenia okazały się słuszne.

Nie czekając przystąpiliśmy do ataku na stację radarową. Po szybkim rajdzie Brytyjczykom udało się dotrzeć pod sam bunkier, mieli już zakładać ładunki, gdy niespodziewanie zostali obrzuceni granatami przez sojuszników. Ponadto dwóch naszych było już lekko rannych, więc postanowiliśmy się wycofać. Po opatrzeniu ran i uzupełnieniu resztek amunicji, ruszyliśmy jak najszybciej ponownie zaatakować radar. Tuż przed atakiem, zauważyliśmy niemiecki pojazd, który postanowiliśmy zniszczyć, żeby nie mógł uczestniczyć w obronie bunkra. Szybka akcja Cpl. Arkusza i Pvt. Pita unieszkodliwiła pojazd. Przy okazji udało się zabić jednego z Niemców. Ruszyliśmy dalej. Cpl. Arkusz, Cpl. Bullet i Sgt. Wish ruszyli górą. Pvt. Pit i Pvt. Szymon ruszyli wzdłuż skarpy, natomiast Cpt. Cortes, ruszył okrążyć pozycje niemieckie celem odciągnięcia uwagi od głównego natarcia. Pfc. Matt niestety nie był już zdolny do walki, udał się więc w pojedynkę na miejsce ewakuacji.

Po błyskotliwej akcji, bohaterskiej postawie Cpt. Cortesa, który w dużej mierze skupił ogień na sobie, pod osłoną PM-mów Pvt. Szymona i Pvt. Pita, pozostała trójka z góry doskoczyła do bunkra. Likwidując broniących, wysadzając środek bunkra udało się wykonać zadanie wysadzając radar. Po szybkim odwrocie 4 z nas odkryliśmy, że nie wycofali się Cpt. Cortes i Pvt. Pit. Ich los pozostawał nieznany.

Kolejnym celem było wysadzenie stacji meteo, znajdującej się na nabrzeżu. Teoretycznie mogliśmy wysadzić ją w drodze do stacji radarowej, jednak zdradzilibyśmy tym naszą lokalizację, dlatego uznaliśmy, że dokonamy tego w czasie odwrotu. Cel udało się zrealizować bez najmniejszych problemów, brak kontaktu z przeciwnikiem.

Ostatnim celem były koszary, znajdujące się na południowym krańcu obszaru działań. Wiedząc, że jest to cel najmniej ważny w całej misji, a do tego najtrudniejszy do wykonania, uznaliśmy, że wykonamy go na samym końcu tuż przed ewakuacją. Po krótkim odpoczynku do celu ruszyliśmy ok. 0400. Ponownie nie niepokojeni dotarliśmy do celu po 25 min. Jak się okazało decyzja o zniszczeniu koszar w ostatniej kolejności była słuszna. Zaalarmowana załoga wyruszyła w całości na stację radarową, więc pozostało nam tylko wysadzić pusty budynek. Po chwili od wykonania zadania zauważyliśmy kolejny niemiecki pojazd zmierzający w naszym kierunku. Na szczęście nie był chroniony przez piechotę więc wysadzenie go było tylko formalnością. Była godzina 0500. Wszystkie zadania wykonane, udaliśmy się na miejsce ewakuacji. Równo o 0600 podjął nas brytyjski kuter, nasza misja była zakończona. Cała 7 bezpiecznie wróciła do Anglii.

END

P.S. wszystkie cudowne ucieczki, wyleczenia czy inne lekkie rany zostały stworzone na potrzeby ciągłości historii i zachowania bohaterów przy życiu. Jak w Hollywood, zabili go i uciekł ;)

Z tego miejsca chciałem wskazać cały odział do odznaczenia za idealnie przeprowadzoną misję wysadzenia stacji radarowej. Atak skoordynowany i przeprowadzony niemalże idealnie.

No to jeszcze raz przepraszam Arkusza ;), a tak serio. Dzięki za super grę. Jestem padnięty, więc zadowolony. W nogach ponad 13 km myślę, że coś bliżej 15. Było ciężko, niska temperatura, dużo chodzenia, szybkie walki. Super. A akcja gdy pierwszy raz zasadzaliśmy się na czołg Gregoriusa dała mi takiego kopa adrenaliny jakiego dawno podczas ASH nie miałem.

Dziękuję wszystkim, za stworzenie klimatu, fajną i kulturalną rozgrywkę, Kolejny dowód na to, że nawet w małym gronie można stworzyć świetną grę.

To do następnego.

Pozdrawiam

Sgt. Wish

Link to post
Share on other sites
  • Domin007 changed the title to "Ucieczka z fiordów" - Strońsko k. Zduńskiej Woli, 12/13 lutego 2022 r. (ASH)

Dzięki wszystkim obecnym za świetną grę!

Organizatorom, za jak zawsze ambitny i przemyślany scenariusz, z którego już przed spotkaniem klimat wylewał się litrami. Pomysł z nieudanym zrzutem, szukanie swoich, konieczność improwizacji odsamego początku - bajka! A to był dopiero wstęp do tego, z czym mieliśmy się mierzyć. Z niecierpliwością czekam na kolejne odsłony cyklu! :-)

Siłom niemieckim, za wytrwałość i wyzwania, jakie przed nami postawili. Patrole, te piesze i zmotoryzowane, szperacze i krążący przy bunkrach wartownicy tworzyły niesamowitą atmosferę i sprawiły, że musieliśmy się sporo nagłowić przy planowaniu działań. 

Połączonym siłom amerykańskim i brytyjskim, za zgranie, dyscyplinę, niezmiennie wysokie morale i epickie akcje. Cortes, Matt, Wish, Pete, Szymon, Bullet - świetna robota, ogromne dzięki, to była czysta przyjemność!

Według mnie udało się chyba wszystko, nawet pomimo braku śniegu momentami dokuczliwy chłód przypominał nam o norweskiej, zimowej aurze. Te około 16 wydreptanych kilometrów weszło w nogi, ale całość wrażeń sprawiła, że 12 godzin minęło w momencie, a banan nawet na chwilę nie znikał z twarzy ;-)

Do następnego, LCpl Arkusz

 

P.S.

Tylko ktoś wyjątkowo złośliwy mógłby wypomnieć i tym samym zmącić jasne oblicze dzielnego amerykańskiego sierżanta, fakt podrzucenia granatu ręcznego pod nogi kolegi z oddziału, który właśnie zabierał się za wysadzanie kluczowego obiektu misji... Ale że my złośliwi nie jesteśmy, oficjalne raporty to przemilczą, a historia zniknie w odmętach wód fiordów... ;-)

Edited by arkusz86
Link to post
Share on other sites

Na start, dzięki za grę! Pogoda dopisała, gęsty szron nadrabiał trochę brak śniegu, a skamieniała ziemia przypominała, że mamy zimę więc klimat był.

Teraz krótka historia z punktu widzenia dowódcy obsady koszar: 

Wyruszyliśmy na pozycję ok. 16:00. Daleko z parkingu nie było, więc marsz zajął zaledwie kilka minut. Na nasze nieszczęście, pozycja, którą mieliśmy obsadzić była całkowicie zarośnięta tak z przodu jak i z tyłu więc pierwsze dwie godziny musieliśmy poświęcić na prace ogrodnicze, które musieliśmy wykonywać ręcznie i saperkami oraz jednym częściowo sprawnym sekatorem :D Było to mało przyjemne zadanie biorąc pod uwagę temperaturę i "kolczastość" roślinności. Ja naliczyłem 11 rozcięć i wiem, że niektórzy podzielili mój los. W każdym razie, krew się polała długo przed walką ale teren udało się względnie oczyścić i przygotować pozycję. Chwilę po godzinie 18:00 zaczęliśmy wysyłać patrole, które za zadanie miały zbierać raporty ze stacji meteo. Do ok. 20:30 patrole krążyły, koszary były powoli ulepszane ale nie działo się nic poza tym, kontaktu z wrogiem brak. W tym czasie pod koszarami pojawił się oberleutnant Von Heist i poprosił o 3 ludzi do zadania specjalnego, którym było odnalezienie tajnych alianckich dokumentów. Zebraliśmy się i wyruszyliśmy przed pojazdem jako czujka. Pierwszym celem naszego wypadu był słupek na wale przeciwpowodziowym o numerze 000/900, do którego dotarliśmy bez problemu i zaczęliśmy się rozglądać za charakterystycznymi cechami terenu, opisanymi przez porucznika Vlada. Podczas tego zadania, zauważyłem po drugiej stronie przy-wałowego kanału postać poruszającą się przy jego krawędzi. Wiedzieliśmy, że jeden z naszych był na terenie pod wałem ale ta postać była za daleko. Aby uniknąć ostrzelania własnych żołnierzy uruchomiliśmy szperacz. Światło pozwoliło nam zidentyfikować postać i natychmiast wiedzieliśmy, że jest to żołnierz amerykański. Otworzyliśmy ogień, lecz dystans był zbyt wielki i Amerykanin nam zbiegł. Zdecydowaliśmy się na pogoń, wiedzieliśmy, że zbiega w kierunku naszego celu i nie ciężko było się domyślić, że jego oddział będzie gdzieś w okolicy. Wyruszyliśmy więc za nim. Gdy dotarliśmy do końca nadbrzeżnej drogi rozstawiliśmy obronę okrężną i wiedząc, że cel jest blisko zdecydowaliśmy się na krótką naradę przed rozpoczęciem poszukiwań. W trakcie tej narady, poszukiwany oddział aliancki postanowił się nam zdradzić poprzez głośne hałasowanie w trawie. Wiedząc, że wróg jest w pobliżu rozwinęliśmy się na ten kierunek i rozpoczęliśmy atak. Do ataku ruszyło pięciu naszych żołnierzy przy czym jeden był uzbrojony tylko w szperacz i działał jako amunicyjny MG. Alianci otworzyli do nas ogień jako pierwsi, ranili najbliższego z naszych żołnierzy, Odpowiedziałem ogniem z MG i raniłem Amerykańskiego sanitariusza-radiooperatora. Chwilę później, po przerwie w wymianie ognia i zaciskaniu okrążenia przez naszych żołnierzy udało nam się wypatrzeć kolejnego Amerykanina, którego również spotkała seria z MG. W tym momencie walka się skończyła, opatrzyliśmy rannych i wysłaliśmy ich do koszar, lecz chwilę po ich wymarszu Amerykański sanitariusz zaoferował swoją pomoc. Udało się zawrócić przed chwilą odesłanych ludzi i Sanitariusz zaczął ich opatrywać. Koniec końców, atak odbył się bez strat własnych! W międzyczasie miało miejsce parę innych wydarzeń: Usłyszeliśmy ruch w krzakach. Byliśmy prawie pewni, że gdzieś w pobliżu ukrywa się jeszcze jeden członek alianckiego oddziału, przeprowadzaliśmy poszukiwania kilkukrotnie, lecz krzaki były na tyle gęste, a odgłos na tyle krótki, że nie udało się nam go zlokalizować. Przybyło też wsparcie z koszar wezwane wcześniej do osłony wozu. Naradzałem się również z oberleutnantem Von Heistem i doszliśmy do wniosku, że drzewo, pod którym miała miejsce nasza potyczka, jest właśnie tym, które wskazał porucznik Vlad. Nasze przypuszczenia okazały się słuszne, gdy znaleźliśmy poszukiwane dokumenty. Zarządzony został powrót na pozycje wyjściowe. Ruszyliśmy więc z powrotem i dotarliśmy bez szwanku do koszar. Zarządziłem chwilę odpoczynku, wypuściłem patrol i wystawiłem wartę. Przez te pół godziny udało nam się rozpalić ognisko, zjeść, napić się herbaty i odpocząć. Kolejne patrole wychodziły w teren. W koszarach zostały 4 osoby, kiedy ponownie przybył do nas oberleutnant Von Heist i poprosił o dwójkę ludzi, która dołączy do niego i uformuje wzmocniony patrol. W koszarach zostało nas tylko dwóch, po ok. 10 minutach od wyruszenia wcześniej wspomnianego ugrupowania, na radiu otrzymaliśmy komunikat o ataku na sztab. Szybko się zebraliśmy i wyruszyliśmy z pomocą. Gdy zbliżaliśmy się do sztabu poprosiliśmy o meldunek, który nam udzielono. Wiedzieliśmy, że atak został odparty. Po przybyciu do sztabu, otrzymaliśmy rozkaz patrolu od strony ostatniego ataku, który wykonaliśmy. Tu aliancki oddział znów zdradził się hałasem. Przygotowaliśmy szybko zasadzkę i gdy cały oddział znajdował się na tle białej bramy otworzyłem ogień. Niestety tracer nie zadziałał, choć włączałem go dużo krócej niż 40 minut przed akcją. Najprawdopodobniej pogoda zrobiła swoje. Organizator odesłał mnie na respa i to był praktycznie koniec mojej przygody gdyż podczas 30 minutowego respa, alianci przeprowadzili atak, zniszczyli stację radarową i wycofali się. Jeszcze podczas ataku z odsieczą przybył wzmocniony patrol wspomniany wcześniej, lecz nie zdołał nic zdziałać. W czasie ataku, alianci przeoczyli jeden ważny element, a był nim worek z dokumentami, który wcześniej zdobyliśmy. Nie chcąc stracić cennych informacji, zebraliśmy większość naszych sił i wyruszyliśmy na patrol po wiosce, nie zadziało się wiele, pozwiedzaliśmy okolicę i wróciliśmy do sztabu, gdzie postanowiono spróbować zaatakować punkt oznaczony w dokumentach jako PLE. Zebrała się mała siła ochotników, która miała w dwóch turach podjechać pojazdem pod punkt i zaatakować razem. Niestety w trakcie powrotu po drugą grupę pojazd został zniszczony i właściwie na tym skończyła się gra.

Dołączam kilka fotek i jeszcze raz, dzięki wszystkim za grę!

https://photos.app.goo.gl/THmgi64sKhCZZ4k8A

Edited by Seph
Link to post
Share on other sites

Dzięki wszystkim za grę, bawiłem się świetnie, mam nadzieję, że pozostali uczestnicy również :)

Raport dowódcy niemieckiego kpt. von Rose (godziny przybliżone)

16.00 Rozpoczynamy lokowanie na pozycjach. Ponieważ okazało się, że stacja radarowa została zalana (najprawdopodobniej przez Norweskich partyzantów) i nie nadawała się do użytku, zapadła decyzja o przeniesieniu aparatury radionamiernikowej i anten do sztabu. 

17.20 Odprawa w sztabie z por. Werner'em von Heist (2 Dywizja Górska) oraz dowódcą koszar feldfeblem Seph'em. Nasze zadania to ochrona odcinka przed infiltracją wrogich sił alianckich, odbieranie odczytów ze stacji meteorologicznej oraz patrolowanie okolicy nadmorskiej. Sprawdzamy łączność radiową, ustalamy hasła i znaki rozpoznawcze.

18.00 Dowództwo z Trondheim dostarcza transporter Sd.Kfz. 251 co powinno nam ułatwić zadanie. Rozpoczynamy patrolowanie terenu i odbieranie odczytów meteo.

20.30 por. Heist wyrusza do koszar w celu wykonania zadania specjalnego polegającego na odnalezieniu worka z pocztą dyplomatyczną z zestrzelonego brytyjskiego samolotu. 

21.30 Otrzymujemy informację radiową o kontakcie z nieprzyjacielem od południa. Przeprowadzony rekonesans z koszar ze wsparciem transportera. W trakcie zaciętej walki zostaje zniszczony oddział alianckich zwiadowców, a jego dowódca dostaje się do naszej niewoli. Niestety jeńca nie udaje się dostarczyć do sztabu, umiera po drodze w wyniku ran.

00.00 Przeprowadzam inspekcję w koszarach.

01.00 Heist melduje o odnalezieniu worka z pocztą dyplomatyczną. Są tam mapy, plany naszych czołgów oraz duża ilość gotówki w dolarach. Przekazujemy radiogram do dowództwa w Trondheim, otrzymujemy informację, że rano mają odebrać worek.

02.10 Atak aliantów na sztab. Po gwałtownej wymianie ognia odpieramy nieprzyjaciela. Rozkazuję przysłanie połowy garnizonu koszar do wsparcia sztabu.

02.40 Z koszar przybywa tylko feldfebel Seph z 1 żołnierzem, reszta jest na patrolu lub wykonują zadanie specjalne z por. von Heist'em. Koszary prawdopodobnie są puste. Wysyłam feldfebla Seph'a wraz z amunicyjnym w miejsce gdzie wycofał się wróg. Prawie natychmiast mają kontakt z przeciwnikiem, niestety awaria MG42 powoduje, że zostają wyeliminowani. W krótkim czasie tracimy także transporter opancerzony, który posłany do walki zostaje uszkodzony przez wroga. 

02.50 Ponowny atak aliantów na sztab, już nie jest tak chaotyczny jak poprzedni. Wróg otacza nas z trzech stron, bronimy się do upadłego, ale w końcu ulegamy przewadze nieprzyjaciela który wysadza aparaturę i bunkier.

03.10 Z odsieczą przybywa por. von Heist i mimo, że od strony wybrzeża rozbił siły nieprzyjaciela i wziął jeńca, niestety jest już za późno, reszta Aliantów rozpływa się we mgle. Jeniec ginie w niewyjaśnionych okolicznościach, prawdopodobnie przy próbie ucieczki ;) Heist ponownie wyrusza na patrol mając za zadanie wykrycie i zniszczenie wycofującego się wroga. Jego oddział udaje się do wioski, ale nikogo już nie spotyka.

04.30 por. Heist analizując przechwyconą, aliancką mapę odkrywa na niej miejsce oznaczone jako PL/E. Domyślamy się, że to "Punkt Lądowania/Ewakuacji". Ponieważ transporter został właśnie naprawiony podejmujemy decyzję o wysłaniu patrolu w to miejsce. Plan jest taki, że grupa bojowa (pod moim osobistym dowództwem) zostanie przewieziona w dwóch rzutach do p. 000/900 skąd spróbujemy odkryć i zaskoczyć nieprzyjaciela. Pierwsza grupa zostaje wyładowana na wale, transporter wraca po resztę. Czekamy prawie 40 minut, ale pojazd nie wraca. Jak się później okazało wpadł w zasadzkę i został zniszczony. Mamy za mało ludzi i czasu żeby wykonać misję więc wracamy do sztabu.   

05.30 Zakończenie służby

PS. Podziękowania dla całego oddziału niemieckiego, a w szczególności Potępieńca za przygotowanie piecyka który ogrzewał nam sztab, Gregoriusa i Borca za przygotowanie transportera który zwiększył klimat rozgrywki oraz oczywiście dla niezawodnego Cortes’a który dwoił się i troił od prawie pół roku żeby impreza doszła do skutku. Dziękuję.

Edited by ashigara
Link to post
Share on other sites

Ja również dziękuję za grę. Teren był fantastyczny, a pogoda jak na zamówienie (noo, szkoda, że śniegu nie było ale i tak odpowiednio zmarzłem ;) ). Do zobaczenia na następnych imprezach!

PS. wszystkim Niemcom przypominam o naostrzeniu łopatek na następne gry coby trochę usprawnić "prace ogrodnicze" w przyszłości ;)

Link to post
Share on other sites

Komentarz dowódcy kombinowanego oddziału brytyjsko-amerykańskiego.

Sgt. Wish doskonale opisał całość działań oddziału alianckiego. Dodam do tego pewne wyjaśnienia.

Podstawowym zadaniem oddziału alianckiego było odbicie Lt.Vlada z niemieckiej niewoli. (Vlad zgodził się na współpracę z Niemcami, po otrzymaniu rozkazu za pośrednictwem norweskiego lekarza, członka ruchu oporu). Nie udało się to, z prostego powodu: stan zdrowia porucznika pogorszył się nagle i nie można go było zabrać ze szpitala w Båt. W związku z tym informacje uzyskane przez norweski ruch oporu straciły aktualność, ale nie zostały skorygowane i zadanie dla aliantów nie zostało zmienione.

Drugim zadaniem było podrzucenie w miejsce ukrycia worka pocztowego (z akcji Reverbate), worka z fałszywą zawartością. Worek przyleciał do Norwegii wraz z amerykańską sekcją oddziału specjalnego. Ta część zadania udała się (worek maiał w chlebaku Matt). Fałszywy orek o czasie znalazł się pod zapamiętanym przez Lt. Vlada drzewem i został odszukany przez niemiecki patrol.

Niestety, obecność oddziału alianckiego została wykryta i spowodowało zorganizowanie obławy.

Pierwsze starcie aliancko-niemieckie dobrze opisał Sgt.Wish. Dodam opis losu trzeciego członka oddziału. - Kiedy usłyszałem, że Sgt. Wish został trafiony i zorientowałem się, że siły przeciwnika są dużo większe, niż przewidywaliśmy, wycofałem się ze swojej skrajnej pozycji w kierunku południowym, idąc brzegiem morza, po podmokłym terenie zalewowym. Ukryłem się w gęstej kępie kolczastych krzewów. Okazało się, że znalazłem się 5-10 m od miejsca ukrycia worka pocztowego. Leżąc nieruchomo przez ponad godzinę, byłem świadkiem leczenia rannych, przesłuchania Sgt. Wisha i znalezienia worka. Niemcy byli świadomi, że jeden członek oddziału umknął i ukrył się w pobliżu. Kilkakrotnie organizowali poszukiwania, ale na szczęście dla mnie, na południe od mojej pozycji. I chyba nie chciało im się wchodzić w kolczaste zarośla i na bagienny teren. Kiedy głosy Niemców umilkły, odczekałem jeszcze 10 minut i dopiero wtedy wyczołgałem się zarośli. Potem udałem się na punkt zborny, gdzie spotkałem się z całym oddziałem, usiłującym rozpalić ognisko z mokrego drewna i trawy.

Trzecim, drugorzędnym zadaniem było to, co nie udało się podczas pierwszej akcji – zniszczenie niemieckich urządzeń technicznych – stacji meteo, stacji radiolokacyjnej i radionamiernika.

Cpt. George R. Cortes RM

Komentarz orga/moderatora

O nieobecnosci Lt. Vlada dowiedziałem się dzień przed grą. Postanowiłem nie zmieniać scenariusza. Rolę przewodnika do ukrytego worka pocztowego miał pełnić Lt. von Heist, który przesłuchiwał Lt. Vlada. Dysponował opisem drogi i rysunkiem drzewa, pod którym ukryty był worek, sporządzonym przez biegłego, na podstawie opisu Lt. Vlada. Informacji o nieobecności Lt. Vlada nie przekazałem oddziałowi alianckiemu i z jego strony akcja rozwijała się wg pierwotnych założeń. Mieliśmy obserwować Niemców poszukujących worka i odbić Vlada w sprzyjających okolicznościach.

Podrzucenie fałszywego worka pocztowego nie miało znaczenia dla przebiegu gry. Ale będzie miało znaczenie dla następnej, jeśli się odbędzie. Początkiem jej historii będzie zawartość rolki mikrofilmu ukrytej w worku.

Zresztą, początkiem nowej historii i gry może być też zawartość prawdziwego worka. Jeśli ktoś zada sobie trud prześledzenia historii Reverbate, to dowie się, że prawdziwy worek został odszukany przez Cpt. Cortesa zaraz po akcji. Worek za pośrednictwem norweskiego ruchu oporu dotarł z powrotem do ambasady UK w Sztokholmie, a potem inną bezpieczniejsza drogą dotarł do siedziby wywiadu RN.

Podobnie było ze zmianą lokalizacji radaru i radionamiernika. Kiedy po przybyciu na teren gry stwierdziłem, że północny bunkier nie nadaje się do użytku z powodu zalania wodą, wspólnie z Dominikiem, zdecydowaliśmy na instalację urządzeń w bunkrze dowodzenia.

Informacja o tej zmianie nie została przekazana oddziałowi alianckiemu, w związku z czym wykonał on zorganizowany atak na nieobsadzony bunkier :-) .

Rozmieszczenie oddziałów:

Oddział niemiecki został rozlokowany w dwóch bunkrach (dowodzenia/techniczny i koszary).

Oddział aliancki, w odróżnieniu od pierwszej części gry, został desantowany nie z morza, ale z powietrza. Z powodu silnej obrony przeciwlotniczej desant został rozproszony w trzech grupach, między Pottersfrihet (Zduńska Wola) i  Solidbathavn (Strońsko) . Do wejścia na pole gry mieli ok.5 km.

Liczebość stron:

W założeniu balans stron miał wynosić 1,5 na korzyść strony niemieckiej. W przeddzień gry mieliśmy stany 14:8. Niestety w ostatniej chwili dwóch kolegów zrezygnowało z powodów zdrowotnych i powstał stosunek 13:7.

Po pierwszym ataku na bunkier dowodzenia, jeden z kolegów z oddziału alianckiego opuścił grę, z powodów zdrowotnych. Przy drugim ataku stosunek sił był 13:6. Mimo to atak powiódł się i instalacje techniczne na bunkrze zostały zniszczone.

Podczas tego ataku doszło do przerwy w grze, spowodowanej poszukiwaniami zgubionej repliki. Uważam, ze ta przerwa była uzasadniona, ze względu na koszt zguby (replika pistoletu została znaleziona :-) ). Niestety ta przerwa spowodowała zatrzymanie akcji niemieckiego patrolu na łące przed bunkrem. Nie miało to znaczenia na przebieg gry, bo przerwa nastąpiła po wysadzeniu instalacji radarowej i namiernikowej, oraz po rozkazie Sgt. Wisha do odwrotu. Główna część oddziału wycofała się drogą, poza zasięgiem działania patrolu na łące. Na łące zostały dwie osoby: Pit i ja. Ja ujawniłem się strzelając do Pita (nie spodziewałem się tam kogoś z naszych) a potem podchodząc do niego.

Gra została zakończona godzinę przed planowanym terminem. Spowodowane to było sytuacją taktyczną. Oddział aliancki nie miał do wykonania dalszych zadań i kierował się w stronę punktu ewakuacji. Miejsce to nie było znane stronie niemieckiej i były nikłe szanse na jego wykrycie poprzez śledzenie oddziału (planowane było ukrycie się w pobliżu punktu ewakuacji). Oddział niemiecki został pozbawiony możliwości szybkiego przemieszczania patroli poszukiwawczych, poprzez zniszczenie wozu pancernego. Aktywność strony niemieckiej mogłaby być utrzymana, natomiast strony alianckiej sprowadziłaby się do oczekiwania w ukryciu do terminu zakończenia gry,

Wiem, że dla wielu graczy ważne jest ogłoszenie wyniku gry. Mój werdykt jest: REMIS! Z rozmów z uczestnikami wnoszę, że gra się udała, a to jest najważniejsze!

Jeśli chodzi o wykonanie zadań, to oddział niemiecki zdobył worek pocztowy z dokumentami co do czasu następnej gry może być uznane za sukces. Oddział aliancki nie odbił Lt. Vlada z powodu od siebie niezależnego. Podrzucił fałszywe dokumenty. Ewakuował Cpt. Cortesa. Zniszczył instalacje techniczne: radar, namiernik i stację meteo. Zdemolował dwukrotnie granatami wnętrze bunkra dowodzenia. Wysadził ładunkiem saperskim bunkier koszar. Nie wysadził północnego bunkra po stwierdzeniu jego nieprzydatności do użycia.

Pogoda w czasie gry była wspaniała! Niebo bezchmurne, księżyc oświetlał teren przez całą grę. Nie było śniegu, ale szron dodawał „lajków” do atmosfery. Niestety niska temperatura miała wpływ na działanie replik. W oddziale alianckim dwa PMy odmówiły posłuszeństwa, inne repliki działały niepewnie.

Podczas ataków na bunkier dowodzenia dwóch aliantów strzelało z pistoletów, co mogło być uznane za strzelanie bez markerów strzału. Jeśli ktoś używa tracerów, to powinien pamiętać o tym, że niektóre modele wyłączają się po pewnym czasie bezczynności (Seph, wybacz, potraktowałem to jako awarię repliki z winy użytkownika, jak komuś replika nie strzela, to też za chwilę idzie do respa).

Przypominam o deklaracji trafienia: okrzyk DOSTAŁEM. Były przypadki po stronie alianckiej, że tego nie było.

Dziękuję wszystkim uczestnikom gry za to, że wzięli w niej udział. Mam nadzieję, że miejsce i czas gry, oraz scenariusz dostarczył dużych emocji.

Dziękuję członkom oddziału niemieckiego za wyposażenie bunkrów. To jest ważne w naszym hobby, żeby zaangażowanie nie dotyczyło tylko umundurowania, replik i wyposażenia indywidualnego, ale i wyposażenia wspólnego. - To tworzy atmosferę gry i ułatwia wczucie się w swoje role. Ja traktuję ash trochę jak teatr, gdzie trzeba grać, a widownią są koledzy, którzy też grają. Rekwizyty ułatwiają tę grę.

Wszyscy uczestnicy gry mają pierwszeństwo w zapisach na następne gry z serii działań małych oddziałów specjalnych, organizowanych przez Dowództwo Operacji Połączonych.

Specjalne podziękowania dla Dominika, za pomoc w organizacji gry, dla Szymona, za załatwienie braku obiekcji ze strony miejscowego samorządu i policji, dla Gregoriusa, za użyczenie auta jako transportera opancerzonego. Mała prośba do Gregoriusa – wytnij w dachu dziurę, żebyś mógł postawić tam MG :-). Następnym razem będziemy mieć bazookę lub PIATA.

Jeszcze jedno – wczoraj odebrałem telefon z Komendy Powiatowej Policji w Zduńskiej Woli, z pytaniem, czy gra się udała i czy nie było żadnych problemów. Byłem mile zaskoczony (ale to był efekt roboty Szymona).

Pozdrawiam wszystkich

Cortes

Link to post
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

Loading...
×
×
  • Create New...