Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

Operacja Leartes - Kraków (Pasternik) 29 października 2006 r


Recommended Posts

  • Replies 246
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Dzięki Panowie i Panie :) miło było się z Wami zobaczyć :D i popstrykać Wam trochę fotek (tylko nie pytajcie, kiedy i gdzie będzie można je obejrzeć, tego nawet najstarsi górale nie wiedzą :P).

Pogoda nie była taka zła, nie ma co narzekać ^_^ dobrze, że nie padało przez cały dzień :P

 

Pozdrawiam serdecznie,

ire

Link to post
Share on other sites

Dziękuję wszystkim za ekstra strzelanie. Było coprawda trochę chaosu, kilku rzeczy nie wiedziałem albo o pewnych zapomniałem ;) ale myślę, że ogólny bilans dnia dla nikogo (przynajmniej ze strony Duńczyków ;)) nie był zły :mrgreen:

 

Dziękuję wszystkim za udaną współpracę i walkę z poświęceniem w obronie Europy przed czerwoną zarazą :mrgreen:

 

Szczególne pozdrowienia także dla plutonu "Zocha" za... "pomyślne wykonanie zadania" :D

 

Myślę, że w takiej kompani wiele w przyszłości można zdziałać :)

 

Obiecuję, że nastepnym razem sprawię sobie porządną "falę" ;)

 

major Regdorn ;)

Link to post
Share on other sites

strzelalo sie fajnie

niestety sporo chaosu po stronie LWP (moje subiektywne) zdanie

szczegolne dzieki dla Pioka, Soshki i Budzika (5 SpecGrupa)z ktorymi to udalo sie zdobyc "gorke" (niestety mimo ciezkich strat)

 

starszy sierzant Kozmik

 

p.s. czekam na jakies zdjecia (ja wrzuce jak tylko odnajde kabel usb)

Link to post
Share on other sites

Uważam, że 4MOZA przyłożyła się do organizacji. Zapewniła nam dzisiaj wiele ciekawych rozwiązań i atrakcji. Nie będe się rozpisywał, uważam, że impreza na 5 (z małym minusem, bo czułem się czasem zwyczajnie niedoinformowany :)).

 

A z pogodą, to sobie jeszcze sam porozmawiam ;)

Link to post
Share on other sites

Wielkie podziękowania dla 4Mozy za bardzo dobrą zabawe, oby więcej takich manewrów :)

 

Pogoda była taktyczna, czyli jak najbardziej odpowiednia :D

 

Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to tylko mapa, była bardzo niedokładna. Każdy sektor miał mieć podobno wymiary 100m x 100m a okazało się że tak naprawde jest nie więcej niż 50m x 50m. Bardzo to utrudniło działanie, bo to co wydawało się że jest daleko w rzeczywistości było zaraz obok (wirtualny most, był nie więcej jak 60 metrów od działa, a na mapie gróbo ponad 100m, skrzynka z ładunkami wybuchowymi była jakieś 30 metrów od mostu, a na mapie to wyglądało jakby było przynajmniej z 80 metrów), po za tym małym mankamentem, ale niesamowicie utrudniającym życie tym którzy nie znają Pasternika, było rewelacyjnie.

 

Oby jak najwięcej imprez na tak wysokim poziomie :!:

Link to post
Share on other sites

Teraz ja.

 

Organizatorom dziękuję, zankomity pomysł, wykonanie, zaangażowanie. Oby więcej takich. Przeciwnikom z wojsk NATO dziękuję za walkę, gratuluję zwycięstwa. Towarzyszom dziękuję za wspólnie przelaną wirtualną krew i przesypane kulki. Wszystkim zaś za dobrą, wspólną zabawę.

 

Mł. chor. Junior, sztab kompanii.

Link to post
Share on other sites

JA równierz chce wam wszystkim podziękować. Co prawda byłem tylko kamerzystą ale i tak czułem klimat jako fotoreporter wojenny :D (mam nadzieje ze wam zbytnio nie przeszkadzałem). Co do filmu to premiera zapowiada sie na ten najbliższy wtorek :D.....maximum w środe albo w czwartek. Zobaczymy jak pójdzie ... POZDRAWIAM :!: :D :D :D :D

Link to post
Share on other sites

było super :wink: WIELKI dzięki 4mozie za organizacje manewrów!! Dużo rekwizytów i innych atrakcji-widać, że Panowie się postarali :D

Dzięki wszystkim-warto było zmoknąć dla takiej zabawy :mrgreen:

To był szczególny dzień... :mrgreen: :F

p.s. Capp....jak mogłeś :cry: teraz to mi przykro normalnie.. :F :wink:

Link to post
Share on other sites

Jak dla mnie niewypalił pomysł z bandażami. Prowadził do nieporozumień i niepotrzebnych kwasów.

Po stronie LWP załamała się łączność i dowodzenie (przynajmniej w pierwszej części - brak sprawdzenia czy 3 pluton wyszedł na pozycję do ataku na działo przed atakiem 1 plutonu na most). Co w wyniku spóźnienia się 3 plutonu o 10 minut spowodowało brak koordynacji ataku - rzeczywiście nawigacja nawaliła, ale z tym trzeba się liczyć.

W kolejnych akcjach (przynajmniej tam gdzie byłem, czyli okopy i ostatnia faza walk o obóz) praktycznie dowodzili ludzie którym dowodzenia samo właziło w ręce a nie wyznaczeni wcześniej dowódcy plutonów. Ostatnia akcja (odwrót przez most) - próba ponownego wprowadzenia sensownego podziału na pododdziały - nie do końca udana. Nie wiem czemu pod koniec tej akcji rozległa się komenda "przerwać ogień" ale jeżeli już taka komenda pada i powtarza ją kilka osób (też powtarzałem widząc że nie wszyscy reagują) to do jasnej nieprzynaglonej Anielci Krzywoń ogień należy przerwać i spokojnie czekać na miejscu, zobaczyć co się dzieje - to kieruje głównie do sporej grupki walczącej po stronie NATO która (być moze nie słysząc co się dzieje) dalej strzelała i przemieszczała się widząc że nikt do niej nie strzela.

Link to post
Share on other sites
Nie wiem czemu pod koniec tej akcji rozległa się komenda "przerwać ogień" ale jeżeli już taka komenda pada i powtarza ją kilka osób (też powtarzałem widząc że nie wszyscy reagują) to do jasnej nieprzynaglonej Anielci Krzywoń ogień należy przerwać i spokojnie czekać na miejscu, zobaczyć co się dzieje - to kieruje głównie do sporej grupki walczącej po stronie NATO która (być moze nie słysząc co się dzieje) dalej strzelała i przemieszczała się widząc że nikt do niej nie strzela.

To była sytuacja, w której mieliśmy wrażenie, że strzelamy do swoich i próbowaliśmy przerwać ogień, żeby się zorientować w sytuacji. Wstrzymać ogień dotyczyło naszych :) Wyszło nieporozumienie, chociaż nie wiem jak można je wytłumaczyć, bo na sytuacje zagrożenia są inne okrzyki. No ale wojna to wojna, niesie wiele niespodzianek :D

Link to post
Share on other sites

1st Battalion 7th Cavalry Division dziękuje wszystkim za wspaniałą zabawe, przez tą pogode czuliśmy swoje klimatu Vietnamu :D A ogólny klimat manewrów i ta taktyczna pogoda ;) załatały wszystkie niedociągnięcia w dowodzeniu czy organizacji :)

Link to post
Share on other sites

Chyba najwyższa pora na pierwsze małe :wink: :wink: :wink: resume :wink: z mojej strony.

 

I. PODZIĘKOWANIA

Po pierwsze ogromne podziękowania dla wszystkich którzy pomogli w organizacji manewrów, a w szczególności:

1) teamowi ZS Strzelec za pożyczenie skrzynek (w szczególności Kornikowi który 2 razy jeździł po nie ze mną, w tym raz pomimo choroby i gorączki :? )

2) naszym dzielnym fotografom i kamerzystom którzy pomimo niesprzyjających warunków utrwalali nasze zmagania

3) Kulce za pożyczenie min dźwiękowych (do zwrotu wyślij mi na gg adres to Ci podeślę via Poczta Polska S.A. :wink: )

4) Czoperowi za kuleczki do mierzenia fps

5) ekipie WMASGu za pożyczenie chronografu czy jak ta las machinas de la muerte się nazywa (Piok jest specjalistą w nomenklaturze tego rodzaju urządzeń) :wink:

6) Zakładowi pracy Majkiego za użyczenie drukarek i xera :wink: :wink: (nawet nieświadome :hahaha: )

7) Markowi, że moknął z nami na deszczu

8) Kancelari Podatkowej Pana Henryka G. za użyczenie samochodu

9) wszystkim, którzy wyrazili chęć pomocy w organizacji manewrów (w szczególności Czoperowi, Boofulsowi, Kulce, Alchemikowi)

10) i wszystkim, którzy przyjechali i bawili się pomimo nie sprzyjących warunków pogodowych.

 

II. WPROWADZENIE

Zdaję sobie sprawę, że manewry może nie do końca wszystkim się spodobały. Czekam pod tym względem na konstruktywną krytykę, jednakże proszę abyście wzięli pod uwagę kilka rzeczy. Manewry miały charakter eksperymentalny - mam tu na myśli ich taktyczny charakter. Stąd nie były one jak pewnie zauważyliście praktycznie w ogóle animowane (a w szczególności 1 etap). Zadania były znane na ponad miesiąc przed terminem manewrów, dowódcy wydali rozkazy, których wykonania mieli pilnować w trakcie rozgrywki, względnie je korygować (z tym że w trakcie rozgrywki, jak to na wojnie, mało było na to czasu). Z tym że dowódcy działali po omacku - mieli jakieś tam informacje o przeciwnku, jego położeniu i siłach, ale niemniej były bardzo mgliste (jak to na wojnie :D ). Także oprócz "mądrych" rozkazów większe znaczenie miało szczęście(znowu jak w życiu), bo taktykę przeciwnika trudno było przewidzieć. Z istoty rzeczy przedkłada się to na "miodność" :hahaha: rozgrywki. Niektóre oddziały mogły w ogóle nie natknąc się na npl, a inne z kolei natknąć się na niego w takich siłach, że nie miały żadnych szans na sukces (szczęście :hahaha: ). Tak więc nie było tu mowy o równowadze sił, czy sprawiedliwym ich rozłożeniu, stąd sama rozgrywka mogła być dla wielu osób nudna/frustrująca/pozbawiona akcji. Jednakże takie było założenie tych manewrów. Tym miały się różnić od cotygodniowych strzelanek, że dowodzenie odbywało się praktycznie wobec całkowitej nieznajomości sił przeciwnika (cały czas mowa o 1 etapie).

 

III. OPIS MANEWRÓW

Teraz krótki opis tego czego nie wiedzieliści, :hahaha: czyli całościowe spojrzenie na manewry. Wszystkich uczestników było ponad 120 osób. Podzieleni byli na 3 grupy (opis b subiektywny):

a) LWP - czyli desant (około 60 osóB),

atuty: dowolność wyboru miejsce desantowania się w miejscach niezalesionych

wady:

1)do wygrania konieczność opanowania dużej ilości pkt a to znisczenie 2 stanowisck obrony plot, zajęcie i obrona przynajmniej jednego mostu, zajęcie lotniska, odczekanie jeszcze 15 min

2) koniecznośc odnalezienia zasobników w których znajdowały się rakiety rpg, ładunki niezbędne do wysadzenia rakiet plot bez których nie mogło być mowy o posiłkach

3) nieznajomość sił przeciwnika (wywiad donosił, że lotnisko bronione jest przez kompanię OT, ale nie wiadomo było w jakiej sile)

4) nie wiadomo skąd mają przyjść posiłki dla npla

B) OT (duńczycy) - około 20 osób

atuty: pozycja defensywna, własny szpital polowy i duży skład amunicji

wady: duża dysproporcja wobec sił LWP i konieczność obrony licznych obiektów (2 mosty, 2 działa plot, wieża, lotnisko)

c) NATO (duńczycy główne siły - około 50 osóB)

atuty: zwartość sił, jasne cele działania, możliwość przewidzenia kroków przeciwnika

wady: duża odległość do przejścia od rozpoczęcia rozgrywki, brak łączności z siłami OT i nieznajomośc ich składu.

 

Także jak widać dowódcy poruszali się dośc po omacku. W tym miejscu prośba do Rega i Boofulsa o przesłanie rozkazów dla oddziałów, które wydali (bo wiem, że Reg zmieniał przed samą rozgrywką) a Maćka dla 3 plutonu(nie dotarły do mnie w mailu przed rozgrywką). Jak tylko je otrzymam sporządze mapkę poglądową z ruchami wojsk. Jeżeli dowódcy mają końcowe składy jednostek również proszę o ich podesłanie w celach szkoleniowych:) Proszę również o nadsyłanie after action reports :hahaha: czyli po naszemu sprawozdania z przebiegu misji :wink: (nie tylko dowódców ale wszystkich uczestników, chodzi mi o 1 fazę manewrów, tę zaplanowaną na stronce).

 

IV. NIEDOCIAGNIĘCIA ORGANIZACYJNE.

Były i obciążają mnie i tylko mnie. Nie chcę tu uprawiać samobiczowania, ale dla potomych (żeby nie popełniali tych samych błędów :hahaha: ) pozwolę sobie wymienić te które sam zauważyłem:

1) za mało wszytskiego (w szczególności bandaży i środków łączności). Na swoje usprawiedliwienie mogę tylko powiedzieć, że wyniknęło to głównie z tego, że manewry były planowane na max 80 osób, a wzięło w nich udział +120 :? Na tę pierwszą liczbę były więc kupowane bandaże, na tę ilość była przygotowana ilośc organizatorów i środków łączności. A balansowałem tu na cienkiej linie pomiędzy możliwością dołożenia do imprezy a jej kompletną klapą. Nie pomogło w tym, że około 50 osób zgłosiło się w ostatnim tygodniu przed manewrami tj. 2 tyg po wyznaczonym terminie. Ale to tylko moja wina bo mogłem odmówić - coż nauczka na przyszłość

2) Nierówne rozłożenie sił oddziałów co do ich doświadczenia i znajomości terenu. Patrz pkt. 1) in fine :? Początkowo siły były rozłożone wydaje mi się dośc sprawiedliwie - problemy wyniknęły z konieczności dokoptywania ludzi po terminie w ostatnie chwili (z uwzględnieniem przynależności teamowej...) A że rozkazy już poszły wcześniej, nie mogłem przenosić pomiędzy grupami-stronami raz przydzielonych teamów.

 

V. SŁOWO KOŃCOWE (NA NIEDZIELĘ :hahaha: )

Słowa konstruktywnej krytyki będą mile widziane. W szczególności co do niedociągnięć organizacyjnych. Weźcie tylko proszę pod uwagę formułę mnaewrów - w szczególności napiszcie proszę na ile Wam odpowiada, a na ile wolicie coś bardziej moderowanego przez organizatorów w trakcie (tzn. rozumiem przez to np przerzucanie wojsk przez organizatora w miejsca gdzie jednej stronie "za dobrze idzie" :hahaha: celem wyrównania sił). Proszę też o przesyłanie tych raportów.

 

Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuje wszystkim za przybycie

Victor

 

PS zdjęcia i filmiki proszę o podrzucenia do waltza - wrzuci je na stronkę :mrgreen:

 

[ Dodano: Sun 29 Oct, 2006 ]

aha wkrótce rozliczenie, jak tylko podsumuję wszystkie wpływy i wydatki :hahaha:

Link to post
Share on other sites

Pomimo tego, że pogoda nie dopisała, bawiłem się dobrze. Może nie świetnie, ale dobrze.

 

Co do szczeblu organizacji, to z początku wszystko było ok, ale w ostatnich akcjach czuło się lekki chaos (war is hell - kto, gdzie, z kim, na kogo, za ile), ale o to w tym wszystkim chodziło.

 

Za rok będziemy w silniejszej ekipie.

 

Pozdrawiam.

Link to post
Share on other sites

@Michal_g

Pierwsze "przerwac ogien" padlo ode mnie. Z miejsca w ktorym bylem (bloto ;) na lotnisku od strony wiez spadochronowych) wygladalo to tak, jakby NATO broniace lotniska, atakowalo NATO nacierajace na LWP od tylu i jednoczesnie atakowalo NATO podchodzace od skrzydla. Generalnie tak wygladalo i tak bylo, bo z tego co widzialem bylo sporo friendly fire. Wy (LWP) byliscie w samym srodku tych trzech sil... Tak mi sie przynajmniej wydaje. Tak czy tak, pociesz sie tym, ze nie dostales niepotrzebnie kulką ;) bo jednak badzmy szczerzy - nie dali byscie rady obronic sie w takiej grupie walczac w okrazeniu...

 

@victor - jedyne co imo bylo wiekszym problemem to nieporozumienia w dowodzeniu na nizszym szczeblu. Troszke niezdecydowania + niepotrzebne czekanie na "cos" (np. drugi etap, kiedy spedzilismy chyba z pol godziny w obozie jenieckim nic nie robiac. Zaczelismy jak sie okazalo, ze LWP jest juz prawie pod plotem...) + nie informowanie skladu o celu. Hmm, momentami stwierdzenie "no to idziemy TAM" bylo bardzo dokladnym opisem rozkazu.

 

Z bandazami byly dziwne akcje. Na poczatku wyobrazalem to sobie tak, ze jeden bandaz to jedno uleczenie, ale jak sie pozniej przekonalem, jednym bandazem mozna uleczyc i 30 chlopa, po prostu rwac go na mniejsze kawalki.

 

Ehh, za "udowodnione" terminatorowanie powinny byc jakies kary cielesne. To czego momentami bylem swiadkiem przechodzilo moje wyobrazenia o bezczelnosci ludzi i mozliwosciach odpornosci... psychicznej? Zeby bedac "pod okiem" masy obserwujacych akcje ludzi dostac np. w brode, zlapac sie za nia i jak gdyby nigdy nic... zaczac strzelac dalej z grymasem bolu na twarzy. I duzo innych.

 

Pomysl na desantowanie z heli - rewelacyjny. Szczegolnie przy dobrym "pilocie". Momentami emocje wieksze niz przy samej strzelance :]. I takie piekne, choralne "Ło kórwa!" wykrzykiwane przez transportowanych.. ;)

 

Ilosc ludzi - 120? Wydawalo mi sie, ze jak sie wpisywalem na liste to bylo cos okolo 140, a na pewno nie bylem nawet "jednym z ostatnich". Domyslam sie, ze spora grupa to ludzie ktorzy nie brali czynnego udzialu, ale az tylu?

 

Łącznosc - polowa ;). System:

"Ja nie slysze Crogoola, Crog nie slyszy mnie. Wodzu slyszy mnie, ja nie slysze Wodza. Crogool slyszy Wodza, ale Wodzu jego nie." Zagadka logiczna - jak mam przekazac cos Crogoolowi? Jak mi moze odpowiedziec?

Odp: Drąc ryja, bo po radiolkach sie nie dalo ;)...

 

Jeszcze raz - wielkie dzieki i tobie Victor i reszcie Organizatorow.

Link to post
Share on other sites

W sumie nie ma co powiedzieć od siebie. W zasadzie wszystko juz było.

 

pozdrawiam organizatorów, uczestników, fotografo-kamerzystów... :wink:

Było "dosć tak"... :D napoczątku troche haosu.. później.. też.. :lol: ale jak to juz ktoś powiedział :"jak to na wojnie"

 

Jeszcze raz pozdrawiam.

Dixon Klon Soldier

Link to post
Share on other sites
...brak sprawdzenia czy 3 pluton wyszedł na pozycję do ataku na działo przed atakiem 1 plutonu na most...

Wiesz co... Wydaje mi sie że to nie 1 pluton atakował most... była to 4 SpecGrupa w sile 5 osób... Może i 1st pluton zaatakował ten most ale niestety skończyło sie na paru strzałach i potem cały ogień szedł na nas tak że leżalem zanurzony w kałuży i tylko z podniesioną głową bo jakis wariat strzelal z okolic betowów przed mostem tak jakby miał conajmniej tone amunicji. Brakowało za każdym razem około pół metra. Kiedy nadezły posiłki było juz za puźno... ale trafili idealnie w chwile w której zaczą się kontratak npl w wyniku którego dostałem się do niewoli... Zastanawiam się też gdzie wtedy była 2 SpecGrupa która zapewniała mnie przez radio że nas widzą i juz idą nam pomóc... Pomijam już to że naszym pierwotnym celem było zupełnie co innego. Mieliśmy prowadzić wakę typowo partyzancką a w rezultacie zostalismy przydzieleni do ataku na most. My mieliśmy skupić przeciwnika po drugiej jego stronie żeby atak właśnie miał łatwiejsze zadanie... A dlaczego zmieniono nam rozkazy? Bo pluton który miał zrobić to pierwotnie zgubił się w lesie idąc za nami.

Ogólnie dla mnie był to dzień kompletnie klapowaty... nie winie organizatorów bo pomysł był ok wykonanie też. Walki toczyły się w kilku punktach naraz i ogulnie akcja. Wnerwiło mnie to że w lwp praktycznie (z moich obserwacji) nie dało sie przeprowadzić zadnego planowanego ataku... a to ten nie zdążył a to inny se cele pomylił a to inny się zgubił... A to znowuż inny zapomniał dać sygnału do ataku w wyniku czego siedziałem w rowie poł godziny na prużno mając przed sobą (przenośnia) otwarte bramy do obozu bronione przez jedną kaczkę... (nie strzelałem bo nie chciałem się zdradzić. Z jednej kaczki zrobiły się 3... i stały na drodze... na muszce... i potem poszły... po 2 minutach wróciły... po 5 .... a po 30 było już po wszystkim... patrząc na to ze strony lwp jestem jak najbardziej za animowanymi manewrami. Nie dzieje się tak ze po 1 godzinie już jest faktycznie po wszystkim... Przecież gdyby nie mała zmiana założen scenariusza to faktycznie po 1 godzinie manewry by się skończyły. Przecież lwp zostało bez respionta a przy zyciu zostało (z tego co ja wiem) a raczej został 1 osobnik...

 

Zastanawia mnie tylko jak to się stało że pomimo tego że nato wszędzie miało dalej, to itak zawsze byli na pozycji przed nami? Chociaż, chyba się domyślam...........

Link to post
Share on other sites

Khem.

Ja dość nietypowo, ale będę przepraszał. Całe Charlie miało liczyć raptem siedem osób, w polu wylądowaliśmy w 10-ciu. Zrobiłem to co uznałem za słuszne, nie znając posunięć n-pla, wydzieliłem 3 teamy do patrolowania-osłony obszarów w pobliżu mostu i działa. Ni stąd ni zowąd pojawiły się posiłki i w tym momencie, biję się w pierś straciłem kontrolę nad całością (20 +). Doszło do tego, że choć praktycznie z każdego kierunku, atakowały nas mniejsze siły npla, czyniąc całkiem poważne zniszczenia.

Jakolwiek boofuls dziękował, naprawde przepraszam, jeśli komuś popsułem zabawę. :cry:

Mentalnie nie przygotowałem się do takiej roli ;)

 

Podziekowania dla fire-teamu "Jarosław" oraz "Lech" za próby wykonywania moich poleceń, Kisielowi za zimą krew i profesjonalizm (oraz przejęcia szlifów oficerskich w dalszych scenariuszach), Wodzowi za niezmącony spokój.

Weq i Bravo - nie wiem jak to robiliście ale przybywaliście zawsze kiedy trzeba było.

 

ps.: acha, last but not least :ok: dla organizatorów. Liczyłem co prawda na odrobine większą ilość efektów specjalnych (pirotechnika) ale spieprzanie przed nalotem Majkiego z jednoczesnym czyszczeniem zarośli miało swój wyjątkowy urok :)

Link to post
Share on other sites

@WOjtas - przyznam się że 2 i 3 faza faktycznie były średnio dopracowane. Wynikało to z tego, że miałem wymyślony również scenariusz milsimowy ale z wykorzytaniem Iraku i Urbana - plany pokrzyżował rajd samochodów terenowych, o czym juz pisałem. Te etapy, które się odbyły (2i3) były wymyślane z konieczności w nocy z piątku na sobotę... :]

np. drugi etap, kiedy spedzilismy chyba z pol godziny w obozie jenieckim nic nie robiac. Zaczelismy jak sie okazalo, ze LWP jest juz prawie pod plotem...

LWP zaczęło akcję bez rozkazu, chociaż mieli czekać na mój sygnał :] Doszedłem do wniosku, że nie ma już sensu ich zawracać...

 

Z bandazami byly dziwne akcje. Na poczatku wyobrazalem to sobie tak, ze jeden bandaz to jedno uleczenie, ale jak sie pozniej przekonalem, jednym bandazem mozna uleczyc i 30 chlopa, po prostu rwac go na mniejsze kawalki.

no nie, tak nie można było robić, to było nadużycie...

 

Ehh, za "udowodnione" terminatorowanie powinny byc jakies kary cielesne. To czego momentami bylem swiadkiem przechodzilo moje wyobrazenia o bezczelnosci ludzi i mozliwosciach odpornosci... psychicznej? Zeby bedac "pod okiem" masy obserwujacych akcje ludzi dostac np. w brode, zlapac sie za nia i jak gdyby nigdy nic... zaczac strzelac dalej z grymasem bolu na twarzy. I duzo innych.

Wiem, że było mało organizatorów, ale szkoda że te sytuacje nie były od razu zgłaszane. Na następny raz takie osoby w ogóle nie byłyby wpuszczone na manewry. Nie przyznawanie się całkowicie wypacza sens manewrów, zwłaszcza tych mislimowych. Po prostu nie mieści mi się w głowie co ktoś chce osiągnąc przez nieprzyznawanie? coś komuś udowodnić?

Podobnie dotarły do mnie sygnały, że zdarzały się przypadki oszukiwania z amunicją - też jest to dla mnie niezrozumiałym, po co takie osoby przychodzą na manewry których formuła im nie odpowiada... :? :? :? Tym bardziej, że dla mnie osobiście kończąca się amunicja jest kolejnym elementem zwiększającym przyejemność z rozgrywki (=czytaj pozytywny stres :wink: )

 

Łącznosc - polowa . System:  

"Ja nie slysze Crogoola, Crog nie slyszy mnie. Wodzu slyszy mnie, ja nie slysze Wodza. Crogool slyszy Wodza, ale Wodzu jego nie." Zagadka logiczna - jak mam przekazac cos Crogoolowi? Jak mi moze odpowiedziec?  

Odp: Drąc ryja, bo po radiolkach sie nie dalo ...

czyli jak to na wojnie :wink: :wink: :wink: chaos, chaod, chaos :wink:

 

Jeszcze raz - wielkie dzieki i tobie Victor i reszcie Organizatorow.

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

 

[ Dodano: Sun 29 Oct, 2006 ]

@Alexander - z tego co piszesz to może nie postrzelałeś, ale chyba atrakcji miałeś aż nadmiar :wink: Zresztą jak uczy doświadczenie akcje wojsk powietrznodesantowych rzadko kończą się sukcesem, a to właśnie przez chaos po wylądowaniu (a to zestrzelą samolot przewożący kluczowy oddział, a to transportowany sprzęt wsparcia się zagubi, a to dowództwo zginie nie wydawszy rozkazu, a to zrzut nastąpi w innym miejscu niż planowano, a to zasobniki ze sprzętem i amunicją trafią wprost w ręce wroga) - przyznacie, że pod tym względem wyszło całkiem "realnie" :wink: :twisted: :wink: A tak serio LWP miało naprawdę ciężkie zadanie do wykonania.

Nie dzieje się tak ze po 1 godzinie już jest faktycznie po wszystkim... Przecież gdyby nie mała zmiana założen scenariusza to faktycznie po 1 godzinie manewry by się skończyły.

obiecałem dowódcom, że w 1 scenariuszu nie będzie interwencji "optrzności Bożej" i słowa dotrzymałem :hahaha:

Link to post
Share on other sites

Obywatelki i Obywatele!!!

Naród Polski, pragnący żyć w pokoju, musiał chwycić za broń. Duńska Armia, składająca się z nieuświadomionych synów proletariatu, indoktrynowanych przez podżegaczy z NATO, stawił zdecydowany opór pochodowi NASZEJ ZWYCIĘSKIEJ ARMII.

Pamiętajcie, że ten zwycięski pochód socjalizmu nie może być zatrzymany przez jedno niepowodzenie!!! Wszystkie przeszkody na jego drodze będą w przyszłości bezwzględnie usunięte!

 

Victor i cała 4MOZA – dziękuję Wam w imieniu „Tarnowa”. Same plusy, łącznie z pogodąJ. Dokuczliwa dla nas była słaba znajomość terenu, choć z drugiej strony dodawała ona klimatu. Mozolne poszukiwanie mostu, zgubionych magazynków, złamana kolba, awaria dwóch sztuk broni, zmusiły nas do stwierdzenia, że nie tylko Duńczycy i wojska NATO są przeciwko nam;). Oczywiście, złe dobrego początki...

Wielkie dzięki i gratulacje za okopy dla całej SFORY, Hassana, Newtona, Pepka oraz tych kilku osób (niestety imion nie pamiętam), które z poświęceniem postanowiły dołączyć się do nas, by stoczyć tę nierówną walkę z zalewającą nas falą z Zachodu. Niestety przeważające siły wroga nie pozwoliły nam na dokończenie zaparzania kawy „Inki”. Każdy punkt potrzebował wsparcia, była nas garstka i nie było kogo przerzucaćL. Do tego jeden bandaż na ośmiu – nie mogło się udać. Żołnierze!

Pamiętajcie, że sprawa socjalizmu, tak droga wszystkim ludziom, wymaga często najwyższej ofiary. Gdy ponownie przyjdzie czas próby, chwycimy za broń. Na krwi bohaterów rosną kwiaty zwycięstwa i pokoju.

 

 

A dlaczego zmieniono nam rozkazy? Bo pluton który miał zrobić to pierwotnie zgubił się w lesie idąc za nami.

 

1. Jest różnica pomiędzy zgubieniem się, a dotarciem do celu na obcym terenie za pomocą mapy.

2. Nie szliśmy za Wami

3. Rozkaz był taki, że mamy dotrzeć do miejsca lądowania niezauważeni przez wroga, choćby to trwało dwie godziny. 15 min. po wystartowaniu okazuje się, że akcja jest rozpoczęta... 8O

 

Pozdrawiam

Link to post
Share on other sites
Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...