Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

Operacja Leartes - Kraków (Pasternik) 29 października 2006 r


Recommended Posts

PS. Patryk jak tam koło   :D  

 

No właśnie - jak niektórzy już wiedzą PRAWIE udało mi się dotrzeć....

Otóż zabrakło mi koło 3Km - uszkodziłem sobie samochód - na szczęście niegroźnie ale wystarczająco aby nie móc dojechać.

 

Przepraszam wszystkich moich "podkomendnych", że na wydaniu wstępnych rozkazów moje dowodzenie musiało się zakończyć :( - szczęście, że miał mnie kto godnie zastąpić - Krzychu - dziekuje!!

 

Przepraszam też organizatorów - mam nadzieję, że moja nieobecność nic nie pokrzyżowała :|

 

Żałuje tylko, że nie spędziłem tego dnia z Wami wszystkimi...

 

Pozdr. - kapitan sir patryk ;)

Link to post
Share on other sites
  • Replies 246
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Witam!

 

Chciałbym wszystkich pozdrowić i podziękować organizatorom za kawał dobrej roboty :D Mimo przegranej, nie czuje się zawiedziony, gdyż zabawa bardzo mi sie podobała, kimat podpasił Kawalerii jak znalazł :D

 

Jedyne zastrzerzenia:

1. Brak źródła ognia w skrzyni z ładunkami :D Własciwie brakło tylko efektu wysadzenia działa, bo pozniej cel został zaliczony 8)

2. Ogolnie bandaże ;) Było straszne zamieszanie i nieporozumienia, w pewnym momencie Norbi czekając z czerwienią na pomoc, został dobijany seriami z całkiem bliskich odległości celem "wysłania na respa", chyba że było to uwzględnione w zasadach tylko mi umknęło ;)

3. Jeńcy - w sumie to było bardziej śmieszne niż wkurzające :D Zwłaszcza na ostatniej akcji, gdy dwie osoby z LWP zostały opatrzone przez przeciwników :wink:

 

Pozdrawiam

Sgt. Km@ciej

Link to post
Share on other sites
Przepraszam też organizatorów - mam nadzieję, że moja nieobecność nic nie pokrzyżowała

Siła wyższa, szoda że Cię nie było ale miałes godnego zastępce/następce w osobie Boofulsa.

Chciałbym wszystkich pozdrowić i podziękować organizatorom za kawał dobrej roboty  Mimo przegranej, nie czuje się zawiedziony, gdyż zabawa bardzo mi sie podobała, kimat podpasił Kawalerii jak znalazł

 

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Brak źródła ognia w skrzyni z ładunkami  Własciwie brakło tylko efektu wysadzenia działa, bo pozniej cel został zaliczony

hm do każdej skrzynki osobiście wkładałem pudełko zapałek, nie wiem co się mogło z nimi stać...

Ogolnie bandaże  Było straszne zamieszanie i nieporozumienia, w pewnym momencie Norbi czekając z czerwienią na pomoc, został dobijany seriami z całkiem bliskich odległości celem "wysłania na respa", chyba że było to uwzględnione w zasadach tylko mi umknęło

Niedostateczna ilośc bandaży to faktycznie poważne niedociągnięcie organizacyjne... Mogę tylko przeprosić, przyczyny (nie usprawiedliwiają mnie rzecz jasna) opisałem powyżej...

Jeńcy - w sumie to było bardziej śmieszne niż wkurzające  Zwłaszcza na ostatniej akcji, gdy dwie osoby z LWP zostały opatrzone przez przeciwników
To wymga faktycznie również dopracowania... Czekam na pomysły :mrgreen:
Link to post
Share on other sites

alchemik alexowi chodzi chyba o "kawalerie" ktora szla za nami w lesie po wyladowaniu i zamiast my bronic mostu kolo jenieckiego zostalismy jakas super grupa (5 osob) ktora miala atakowac most (ten kolo dziala - 20 osob) atakowalismy ich przez jakies 30min po czym zjawila sie (chyba) kawalweria i "prawie" wysadzila dzialo. kiedy mnie zabili bylem pod samym mostem (jeszcze nieswiadomy ilosci osob ktore go chronia bo atakowalem z trawy zazwyczaj pojedyncze cele) uslyszalem tekst "wysadzamy most!" wtedy wynuzylem sie z trawy nacisnolem na spust a tu moim oczom ukazala sie grupa jakis 12 osob :) i dostalem. schodzac dostrzeglem reszte na moscie i caly pierwszy pluton stojacy z czerwonymi szmatkami. jednym slowem 4 specgrupa miala byc na innym moscie robic zupelnie co innego a tu zostalismy jednostka komandosow ktorzy mieli rozwalic caly pluton :D ale fajnie bylo

 

wiecej takich manewrow.

Link to post
Share on other sites

Zacznę od truizmu, ale nie można tu inaczej – jeśli ktoś spodziewa się, że manewry w których uczestniczy 132 osoby (nie licząc organizatorów i fotografów) będą swoją dynamiką przypominać strzelankę dwóch grup po –naście osób rozłożonych po dwóch stronach jakiejś przeszkody, to lepiej niech od razu zmieni optykę. Manewry/zloty mają dość duży „element bezwładności” – tak wielu graczy wcale nie daje nam więcej okazji do strzelania (!) Dynamika gry nie wzrośnie. I nie o to chodzi. Zwiększa się za to różnorodność akcji, efekt skali zaczyna przypominać uczestnictwo w czymś bardziej nawiązującym do starć militarnych. Jest dowodzenie (z różnym skutkiem), jest łączność (co czasem nawala), jest wiele punktów starć, jest ruchoma linia frontu, czasem krytyczna sytuacja miażdżącej przewagi przeciwnika, a czasem „okopowa nuda”. I tak właśnie było na początku Operacji LEARTES. Zaczęło się od sztabowych szachów. Dowódca LWP podjął słuszną decyzję, że na miejsce lądowania jego oddziały mają się przemieszczać skrycie. Mają pozostać zupełnie niewykryci, żeby uzyskać element zaskoczenia. (rozkaz brzmiał: „Macie iść niezauważeni, choćby to miało trwać i 2 godziny ! „)

 

Trzeba mieć świadomość, że organizatorzy nie są w stanie stać jak aniołowie-stróżowie przy każdym graczu i paralizatorem elektrycznym :) szokować każdego, kto oszukuje co do trafień czy limitu amunicji. My starając się z całego serca i sił organizujemy jak najlepsze manewry, a ich przebieg zależy od graczy. Nie można jechać z postawą roszczeniową, że wszystko zostanie podane jak na tacy, będzie ciągle wróg przed lufą, same udane akcje i wszystko genialnie. W manewrach, szczególnie takich jak Operacja LEARTES (gdzie tak wiele zależy od dowodzenia nie tylko na szczeblu sztabu, ale może i bardziej w oddziałach) czyli w próbie nawiązania do klimatu MILSIM szczególnie liczy się na zaangażowanie graczy. Wysiłek każdego, myślenie podczas akcji czy inne oczekiwane zachowania dają dopiero w sumie możliwość zdobycia przewagi.

Mamy świadomość, że jako organizatorzy kilka rzeczy mogliśmy zrobić lepiej (informacje, bandaże). I tak będzie w kolejnej imprezie, jaką szykujemy na 2007 rok :) Może pora powoli zapowiadać naszą „Diabelską Wyspę” oraz „Trianon”… :D

 

Jako ‘duszek’, potem artylerzysta, a na końcu fotograf :mrgreen: miałem okazję patrzeć jak narasta klimat akcji. Początkowo była ulewa, w niej oczekiwanie na pojawienie się przeciwnika, patrole, trochę nudy, rosnące obawy o atak. Po 20 minutach zaczęły się reakcje na (wyimaginowane) ruchy przeciwnika. „Minęło 16 strzałów znikąd…” :D i pojawiły się dźwięki walki z innych (niż „lotnisko”) punktów. Widziałem pierwsze objawy nerwowości wśród obsady lotniska – a to ciągle wysyłali patrole, a to próbowali połączyć się ze swoim głównodowodzącym, żeby dowiedzieć się jak można wysadzić lotnisko i dokąd się wycofać (cytat: „No ja pi….ę, nie mam łączności ! Nas tu atakują, a ja k…a nie wiem jak wysadzić lotnisko ! „ :) ). I wiele było takich kwiatków. Tak samo jak z punktu widzenia „duszka” widać było załamanie ofensywy LWP po stracie ich głównodowodzącego – w takich chwilach właśnie potrzebne jest zastępstwo w dowodzeniu. I łączność, żeby oddziały dostały nowe rozkazy, żeby sprawdzić stan sił itp. Tu trochę brakło, ale to źle? Może nie idealnie, ale kto mówił, że akcja będzie wzorowo poukładana? To gracze mieli 100% wpływu na przebieg walk. My NIE stosowaliśmy żadnych trików, dodatkowych zrzutów, uzupełnień itp.

 

=====================

Etap 1 – NATO obroniło lotnisko, jedno działo, jeden most. LWP mające inicjatywę i element zaskoczenia rozbiło się na okopanym przeciwniku (może gdyby mieli w LWP więcej oddziałów… ). Wojska NATO generalnie zachowały pozycje zmuszając agresora do przejścia do defensywy. Inicjatywa po 2 godzinach walki należała już bezapelacyjnie do Duńczyków.

 

Etap 2 – LWP przegrupowało siły i szykowało się do klasycznego ataku na lotnisko, bez posiadania już elementu zaskoczenia w postaci spadochroniarzy. Sami mieli też strzec 3 punktów na swoim miejscu przegrupowania. Tym razem obie strony miały wsparcie artyleryjskie. Ten etap zakończył się kolejnym zwycięstwem NATO, które ponownie obroniło lotnisko i dało radę wysadzić w powietrze 2 z 3 strategicznych punktów, jakie LWP posiadało na swoim miejscu przegrupowania.

 

Etap 3 – dla Ludowego Wojska Polskiego zostało już tylko wycofać się przez jedyny zachowany most na teren, skąd mieli zostać „porcjami” :) podjęci przez helikoptery i ewakuowani. Tymczasem LWP dość powoli przekraczało most (z zapałem i dumą Rosjan wyjeżdżających w 1988 roku z Afganistanu :D ) i Duńczycy zdołali „zatkać korek”. Pomiędzy lądowiskiem dla lotnictwa LWP a mostem doszło do walk, które (znów…) skończyły się porażką LWP.

Choć mimo wszystko wyglądało (szczególnie sfilmowane sceny z mostu), że grający po stronie LWP mimo wszystko mieli dobrą zabawę. Cóż, o tej porze już nawet nie padało :mrgreen:

 

Wiem, że pogoda była rodzajem naszego rewanżu dla Sfory z Tarnowa za usiłowanie utopienia nas w deszczu w Czarnej dwa lata temu :D :D Ale jak patrzyłem na wszystkich grających przemoczonych, zmarzniętych i mimo wszystko uśmiechających się, walczących z ochotą, to miałem w głowie skrzyżowanie litości dla nich z radością, że chyba jednak fajnie spędzają czas.

 

Dziękuję wszystkim za uczestnictwo w „Leartesie” , do zobaczenia !

MAJKI

Link to post
Share on other sites

Witam

 

Dzięki dla organizatorów za przygotowanie scenariuszy a w szczególności 1 części. Dzięki za współpracę dla osób z NATO a w szczególności którymi przyszło mi dowodzić tj. 2 Pluton NATO - obrona mostu była niepowtarzalnym doświadczeniem a szczególnie jej nieszablonowe zakończenie ;-). Pochwała dla LWP za włożony trud w walkę.

 

Ogólnie JESTEM ZA manewrami taktycznymi o takim charakterze.

Link to post
Share on other sites

Dziś tylko w jednej ale bardzo istotnej sprawie, a mianowicie na omawianych manewrach "terminatorstwo" wystąpiło na NIEPRAWDOPODOBNĄ dla mnie skalę. Dla "zabicia" pewnych osobników trzeba było wystrzelić 50 i wiecej kulek, a i to nie zawsze wystarczało. Koniecznym, więc była słowna "reprymenda" (czyt. krzyki i wyzwiska). Zdarzenia takie były zgłaszane tak organizatorom, jak i mojemu dowódcy (NATO).

Z informacji jakie uzyskałem od osób z krakowskiego środowiska asg po uprzednim przedstawieniu opisu miejsca zdarzenia oraz ekwipunku i umundurowania "terminatorów" (ze względu na mój brak znajomości tych osobników jak i brak możliwości identyfikacji "po twarzy", a to za przyczyną używanych przez część z nich specyficznych "masek") otrzymałem informację, że są to w znacznej części ludzie z organizacji STRZELEC.

Na wskazane wyżej fakty istnieje znaczna ilość świadków i ludzi majacych podobne do moich spostrzeżenia, którymi obszernie dzielili się w trakcie imprezy.

Powyższe podnoszę z uwagi na fakt, iż przedstawione okoliczności w znaczącym stopniu wpływł na jakość imprezy, że o ich znaczeniu dla asg jako takiego (jako zabawy opartej na uczciwości) nie wspomnę.

 

Poważny problem stanowiły także osoby poruszające się mimo "uśmiercenia" bez stosownego ozanczenia swego aktualnego statusu w rozgrywce i zjawisko to miało momentami niestety charakter nagminny.

 

Pozdrawiam

Wojtek

Link to post
Share on other sites
[...]Podziekowania dla fire-teamu "Jarosław" oraz "Lech" za próby wykonywania moich poleceń[...]

 

Jako członek fire-teamu "Jarosław" czuję się zaszczycony tym, że nasze działanie dowództwo było z nas zadowolone. Cała akcja na moście miala z mojego punktu widzenia od samego poczatku "klimacior". Najpierw rozpoznanie nieznanego dla nas terenu, zauważenie niezidentyfikowanego osobnika w sektore, w którym operowaliśmy, póżniejsze "wzloty i upadki" (upadki te w przenośni jak również te bolesne;)) w czasie obrony mostu itp, itd.

Faktem było, że po odparciu pierwszego głównego natarcia LWP na most i działo, nastąpiła mała dezorganizacja (mała czyli 30 chłopa stojącego w grupkach i marzących o grillu i ciepłych kiełbaskach), jednak ta cała biesiada przerwana została przez drugie natarcie "niedobitków" z LWP. E swojej strony chciałem pogratulować szczególnie jednemu bodajże osobnikowi ze strony rpzeciwnej, który nadal dzielnie prowadził z nami walkę aż do ogłoszenia końca etapu 1.

 

Etap 2 był pod koniec jednym wielkim chaosem gdzie po dwóch stronach drogi zebrały się dwa jak się wydawało różne oddziały, a później wynikła z tego zarówno bratobójcza walka jak i zmagania rodem z filmu Terminator czy bezlitosne polowanie, na którym nie oszczędzano nawet ludzi z wyraźnie czerwonymi częściami ubioru na głowie.

 

W etapie 3. gdyby nie rozkazy dla żołnierzy NATO podchodzących od strony dwóch wież, które mówiły, że mamy być grupą zaczepną, gdyby nie kilkakrotnie wydana komenda "wycofać się" w celu umożliwienia walki LWP, myślę, że zakończyło by sie to znacznie szybciej. CO jak co, ale chyba mięliśmy zbyt dużą przewage w tej części dzisiejszej strzelanki.

 

PS: Wbrew pozorom taki chaos, jaki wynikał momentami na polu walki, determinuje twórcze zachowanie uczestników rozgrywki. Wystarczyło umiejętne wykorzystanie tego twórczego zachowania przez dowództwo by osiągnąc zwycięstwo. Najwyrażniej lepiej z tym poradziły sobie siły NATO.

Link to post
Share on other sites

Witam serdecznie.

Na początku chciałbym podziękować organizatorom i wszystkim uczestnikom za świetną zabawę. Oj uśmiałem sie czasami i uwkur....m, że hej. Podobnie jak Kulka mam zastrzeżenia do mapy. Działa p.lot były nie tam gdzie na mapie, a sama mapa jest już nie aktualna. Tzn tam gdzie jest polana w kwadratach E jest juz las. Trzeba by ją troszkę zaktualizować. Jako osoba nie znająca tej części poligonu, a byłem tam pierwszy raz, miałem duże problemy z ustaleniem miejsca pobytu. Choć jednak udało sie wyprowadzić Pluton 2 na pozycje do ataku dokładnie o wyznaczonej godzinie Z+30, czyli tak jak w planach i zdobyć działo, to jednak zaistniał teraz problem odległości pomiędzy punktami. Jak sie okazało most „drogowy” był o połowę bliżej niż na mapie, ładunki zostały zrzucone na linii wroga, 30m od umocnionego budynku przy moście. Nie było szans przejąc te ładunki no i wróg je „zakosił”. Mimo wszystko powinno tu istnieć jakieś rozwiązanie zastępcze. Przecież można było zaczopować działo i odpalić pocisk i po dziale. Jeżeli to by była wyrzutnia można było, wystrzelić wszystkie rakiety rozwalić elektronikę albo cuś. Wojsko by sobie poradziło. Zwłaszcza ze te ładunki były zrzucone „na wroga”, tak ze w momencie oddania 1 strzału po 10sek wróg mógł je mieć, a miały być w terenie „neutralnym”. A ustalić ze coś takiego trwa powiedzmy nie 1min jak wysadzenie, a dajmy na to 15 min. Ale założenia były inne i nie mam co do tego pretensji.

No i mam pytanie odnośnie zakończenia 1 etapu.

Akcja rozpoczęła sie o godzinie 9:45, a miała trwać 5 godzin. Czyli do 14:45. Tymczasem gdy LWP przejęło kontrole nad jednym brzegiem rzeki, i nie była tam jedna osoba, jak ktoś pisał na forum, a około 8 i przygotowywali sie do szturmu na most, jednocześnie powoli uzyskując przewagę Etap1 zakończył sie sie nagle przed wyznaczonym czasem 5 godzin. No chyba ze 5 godzin było liczone od 9-tej to wtedy OK, ale zabawę zaczęliśmy o 9:45 i pod tą godzinę ustawiliśmy limit czasowy, 5-cio godzinnej akcji, co jest na stronie http://4moza.pl/manewry/leartes/zasady.html i tam pisze ze od czasu rozpoczęcia.

Jeżeli nie, to „coś sie schrzaniło”, bo LWP mogło przejąć most i oba działa, mimo iż bez wysadzania i miało by respawn i wtedy scenariusz potoczyłby sie całkiem inaczej, a tu nastąpił koniec. Chłopaki z LWP sie ogromnie wtedy zdziwili. Bo wygrywali, po wszystkich wcześniejszych niepowodzeniach i mogli naprawić całą sytuacje, a tu „THE END”, a pisało wyraźn ie ze „od czasu rozpoczęcia”

Ale bawiłem sie przednio. Te krzyki „konających”, sprzeczne informacje w radiu, brak dowództwa, ogólny chaos. Oj było to dla mnie coś całkowicie nowego. I dziękuję za nowe doznania. :D :D :D

Link to post
Share on other sites

W etapie 3 byly wyrazne rozkazy z gory, ze jak nam sie LWP zblizy do szczytu walu mamy sie wycofac. Chwile po moim pierwszym "WYCOFUJEMY SIE" seria uderzywa w drzewo z metr ode mnie. A ja na szczycie nie bylem... LWP bylo juz i na szczycie i uderzalo na nas z lewej flanki. Jak sie wycofalismy za droge, to po paru minutach upolowalismy "w plecy" grupke 3 kolesi, ktorzy podchodzili do walu juz od naszej strony. Nie wiem, czy gdybysmy na szczycie zostali, to czy by nas nie ubili. Bez bandazy i lacznosci z nadchodzacymi glownymi silami...

 

@victor

Bo jeszcze mi sie przypomnialo cos na co marudzilem nie tylko ja. A ja moglem marudzic ze szczegolnych wzgledow... ;) - kolory oznaczen stron. Z jakiej kolwiek wiekszej (10-20m) odleglosci ciezko komukolwiek bylo okreslic czy strzela do LWP czy do NATO. Ja to nawet z metra, ale jestem wyjatkowym czlowiekiem uzbrojonym w daltonizm, ktory pozwolil mi na parokrotne ubicie wspoltowarzyszy - za co jeszcze raz przepraszam ;). Chyba Ci wszyscy o ktorych mowie wiedza o co chodzi.

 

Anyway, szara i zielona (tak?) troche za malo sie roznily (nie tylko dla mnie). Oczywiscie bez srajnosci - rozowa i pomaranczowa to tez nie najlepsze opcje ;), ale jakos bardziej kontrastujace ze soba barwy by sie przydaly...

Link to post
Share on other sites
Weq i Bravo - nie wiem jak to robiliście ale przybywaliście zawsze kiedy trzeba było.

 

Kazali nam przybywać w odpowiednim momencie, więc przybywaliśmy :wink:

 

Mnie manewry bardzo się podobały, brak wystarczających informacji dotyczących położenia npla ( i pla :wink: ) deszcz, terenówki desantujące żołnierzy, świece dymne, możliwość ładowania amunicji tylko przy skrzyniach itd. To wszystko dodawało dodatkowego smaczku tworząc z tych manewrów godne zapamiętania spotkanie :D

 

Podrawiam

Link to post
Share on other sites

No to ja jeszcze podziękuje całemu 3 Batalionowi, który skutecznie nas ostrzeliwał pod koniec akcji nr I, kiedy ja i Łukasz poszliśmy wziąść "ostatniego" jeńca. Po przejściu mostu i uderzeniu w lewą stronę na wał, okazało się, że została jeszcze spora (kilkunasto osobowa) grupa uderzeniowa. Prawie wzieliśmy 2 jeńców (ahh te bandaże), rozwaliliśmy z 4 - 6 NPL, po czym dopadła nas grupka szturmujących, a to wszystko pod ostrzałem 3 Batalionu, który licznie walił do nas z mostu. Dzięki chłopaki ! :lol:

Link to post
Share on other sites

Raport (nieco opisowy) dowódcy sił NATO: etap 1 (godzin niestety nie podam)

 

1) Założyłem, że przeciwnik przypuści dwa ataki: na lotnisko i na most (jako punkty o najwyższym dla nas i dla nich znaczeniu strategicznym). Dlatego też, z braku łączności z "Duńczykami" uznałem, że w pierwszej fazie gry lotnisko należy spisać na straty (nie znałem siły Duńczyków ani rozmieszczenia) i umocnić maksymalnie oba mosty, jako punkty kluczowe do zwycięstwa. Dodatkowo wiedząc o charakterze desantowym ataku, nie miałem pewności czy po drodze nie napotkamy oporu, dlatego jako pierwsze wybrałem punkty najbliższe i dopiero po zajęciu pozycji i rozeznaniu w sytuacji planowałem wydać kolejne rozkazy.

 

2) Moje siły składały się z 4 plutonów (dwa po około 10-12 osóB) i 2 mniej liczne. Liczniejsze plutony otrzymały rozkaz zajęcia, opanowania i zaminowania mostów (z możliwością natychmiastowego wysadzenia). Przy czym wiedząc ile się buduje takie mosty ;) uznałem, że wysadzenie obu nie jest w moim interesie. Dlatego też założyłem, że ze względu na utrudnioną obronę mostu "wirtualnego" ("0M4", kwadrat F/G7), to jego będę bronił ile się da, a następnie go wysadzę, co też się stało. Rozkaz obrony i wysadzenia tego mostu otrzymał 2 Pluton "Alutka", drugiego zaś - "0M5", 3 Pluton "Krycha" (z nim, jak i z plutonem "Zocha" niestety straciłem od początku kontakt).

 

Po wysadzeniu mostu część plutonu "Alutka" opanowała lotnisko gdzie po małych komplikacjach logistycznych udało się wysłać posiłki - lotnisko było już nasze do końca scenariusza.

 

3) 1 Pluton "Irena" otrzymał rozkaz obrony działa "0D1" (kwadrat E7), którego utrata była jedynym momentem zaskoczenia (na szczęście zarówno "Irenie", jak i Ice - wysłanemu łącznikowi ze sztabu, przypadkiem udało się znaleźć zrzuty spadochronowe npla i nie miał on czym tego działa wysadzić). W momencie gdy działo padło, chwilę po tym obrona mostu "0M4" słabła i kazałem go wysadzić. Działo "0D1" przestało mieć dla mnie od tego momentu znaczenie strategiczne. Były jednak próby odbicia go.

 

Działo "0D2" w kwadracie H8 uznałem za mniej ważne od samego mostu "0M5" i do jego obrony nie wyznaczyłem nikogo. Przyznam, że spodziewałem się najsilniejszego ataku na ten właśnie punkt - most "0M5" (szczególnie po wysadzeniu mostu "0M4"). Jego odbicie mogłoby pochłonąc ogromne straty i zająć dużo więcej czasu niż 15min, w jakim LWP miało utrzymać most do zwycięstwa. Zakładałem mimo wszystko, że w razie możliwości załoga mostu nie dopuści do jego zdobycia. Działo zostało ostatecznie wysadzone.

 

4) Pluton ostatni - 4, miał zadanie zupełnie inne. Gdy na manewrach zaczyna mieć znaczenie dowodzenie, postanowiłem pozbawić go strony przeciwnej (jednocześnie spodziewając się podobnego ruchu npla ;)). 4 Pluton "Zocha" liczący 4 osoby + 3 (z początku kilkoro z nich niestety nie wiem co robiło po nie tej stronie rzeki co powinni być) mieli przeniknąć mostem "0M5" na teren przeciwnika, nieujawniać się, unikac kontaktu, wytropić jego sztab i wyeliminować z gry, co im się udało kilkukrotnie w ciągu dnia.

 

Po wykonaniu zadania krążyli oni po terenie npla i atakowali go często, jak mi meldowano, niespodziewającego się ataku od pleców. Ruszyli na działo "0D2", ale zakładam, że było już za późno - ponownie z nimi utraciłem w tedy kontakt.

 

5) Sztab starałem się trzymać z daleka od walk, ale nie za daleko. Pierwsza pozycja sztabu, to F6 (niedaleko mostu "0M4"). Ze względu na zauważenie spadochroniarzy npla (w tym doszło do kontaktu wzrokowego) przemieściliśmy sztab w mniej widoczne miejsce i łatwiejsze do obrony w kwadracie G5. Gdy ciągle słyszeliśmy ruch przeciwnika i "głosy", przenieśliśmy sztab ostatecznie do wieży w kwadracie I4 (zaraz obok punktu respawn) stając się jednocześnie jej obroną. Była też ona bonusowymi punktami dla LWP. Stamtąd do końca pierwszego etapu już dowodziliśmy.

 

W skrócie:

- działo "0D1" - 1 Pluton "Irena" - utracone ale nie wysadzone

- działo "0D2" - brak obrony - utracone i wysadzone

- most "0M4" - 2 Pluton "Alutka" - utrzymany i wysadzony

- most "0M5" - 3 Pluton "Krycha" - utrzymany do końca

- lotnisko "0L3" - brak obrony - przejęte i utrzymane

 

Podsumowując dzień w 95% przebiegł pod kontrolą (o dziwo). Oczywiście na poziomie dowództwa. Chociaż i tutaj wdawał się drobny chaos, szczególnie gdy miałem dwa radia + telefon komórkowy jednocześnie nadające :) Z pomoca przyszła Ice i przejęła część komunikatów :)

 

Ze swojej strony popełniłem błąd, którego najbardziej żałuję - zapomniałem na początku rozdysponować rekwizyty plutonom i zrobiłem to dopiero później (zaraz po zajęciu pierwszej pozycji sztabu) poprzez gońców. Jedynym plutonem, którego nie udało mi się zaopatrzyć była "Zocha", który mimo pozbawienia bandaży doskonale wypełniła zadanie.

 

O sytuacji na moście "0M5" najlepiej jak się wypowie jego załoga :)

 

EDIT: doprecyzowanie

Link to post
Share on other sites

Potwierdzam słowa Regdorna, na moście 0M5 było od rana gorąco (gdzieś od godziny 1015, zaczeło się powolne podchodzenie wroga od strony kwadratu I9, chwilę później zaczeła się dosyć ostra wymiana, jakieś 20 minut po tym, gdy atak od tej strony ustał, rozpoczeła się wymiana po drugiej stronie mostu (kwadrat I7, H7), przeradzają się w bardzo silny atak na działo H7, które prawie zostało wysadzone ("prawie" ;). Tymczasem znów nastąpiło uderzenie od strony I7 i H7 (wróg starał się przejść drogą i flankować nas od lewej strony jak ranem).

 

Na początku do obsadzenia mostu i działa został wyznaczony #3 Pluton w liczbie 9 (albo 10) osób. Chciałem dodać, że w takiej liczbie nie dało by się obronić nawet działa, a co mówić o obronie mostu z każdej strony, obsadzenia szerokiego pola od strony kwadratu H7, I7 i wypatrywania śmigłowców i spadachroniaży. Na szczęście na pomoc przyszedł nie wiem który pluton, ale zrobiła się z nas solidna grupka 30 - 40 osób.

 

Tak to widziałem Ja :)

Link to post
Share on other sites
Weq i Bravo - nie wiem jak to robiliście ale przybywaliście zawsze kiedy trzeba było.

 

Aż mi się miło na sercu zrobiło :P

 

Przede wszystkim dziekuję organizatorom, za całkiem niezłą zabawę. Choć na początku pogoda mi trochę humor zważyła to dynamiczna zabawa mi go poprawila z powrotem ;-).

 

Jeśli chodzi o chaos - ja pod dowództwem Boofulsa (pozdrawiam serdecznie) go nie odczułem - rozkazy były zawsze konkretne a łączność dobra. Także Crogool (również pozdrawiam) był zawsze na miejscu i twardo bronił mostu (na szczęście nie wysadził go w końcu) - miejsce do odwrotu mieliśmy zapewnione.

 

Bez wchodzenia w szczegóły na razie, Beta (koniec końców sam KLON) miala za zadanie robić za wsparcie zarówno dla obrony mostu jak i lotniska-obozu. Owocowało to tym, że parę razy wylądowaliśmy na plecach jednostkom szturmującym jeden lub drugi obiekt. Dlatego np rozgromiliśmy Panów z wielkimi żółtymi naszywkami (1/7 ?), którzy już-już mieli działo wysadzać (ostatnie!). Bardziej szczegołówy raport zapewne złożę później.

 

 

A na koniec malutka łyżka dziegciu. Działając w ten a nie inny sposób usiłowaliśmy likwidować przeciwnika po cichu by opóźnić jego wykrycie naszej obecności na swoich "plecach". Niestety "usiłowaliśmy" to jedyne co można powiedzieć - pojedyncze trafienia - słyszane przez nas z 10-15 metrów i widziane w lunetach nie robiły wrażenia na przeciwniku. Nie wiem czy trafienia te były brane za krople deszczu czy za ogien swoich (wiem ze niektore druzyny nie uznaja trafien przez swoich) ale niestety po 10 próbach po prostu otwieraliśmy ogień ciągły.

 

 

Pozdrawiam,

Weq

Link to post
Share on other sites

Działo "0D2" w kwadracie H8 uznałem za mniej ważne od samego mostu "0M5" i do jego obrony nie wyznaczyłem nikogo. Przyznam, że spodziewałem się najsilniejszego ataku na ten właśnie punkt - most "0M5" (szczególnie po wysadzeniu mostu "0M4"). Jego odbicie mogłoby pochłonąc ogromne straty i zająć dużo więcej czasu niż 15min, w jakim LWP miało utrzymać most do zwycięstwa. Zakładałem mimo wszystko, że w razie możliwości załoga mostu nie dopuści do jego zdobycia. Działo zostało ostatecznie wysadzone.  

 

Sir!

Faktycznie, w pewnym momencie pojawił się Misiek! by oznaczyć działo jako zlikwidowanie. Siły wroga miały ponoć dojść do działa i nie móc go wysadzić ze względu na zamoknięte świece. Przeszukaliśmy teren wraz z Wodzem i nie stwierdzilśmy żadnych śladów wskazujących na próby odpalenia czegokolwiek. Co więcej odnaleźliśmy skrzynię z amunicją, opatrunkami, rpg i świecami - rozdzielone natychmiast między Bravo, Charlie i pozostałe siły znajdujące się aktualnie w okolicach mostu.

 

Na początku do obsadzenia mostu i działa został wyznaczony #3 Pluton w liczbie 9 (albo 10) osób. Chciałem dodać, że w takiej liczbie nie dało by się obronić nawet działa, a co mówić o obronie mostu z każdej strony, obsadzenia szerokiego pola od strony kwadratu H7, I7 i wypatrywania śmigłowców i spadachroniaży. Na szczęście na pomoc przyszedł nie wiem który pluton, ale zrobiła się z nas solidna grupka 30 - 40 osób.

 

Hej, hej wcześniej był tam pluton Charlie z OT wspierany przez hipermobilny pluton Bravo (OT) ;)

(resztę relacji potwierdzam, choć jak wspominiałem ani razu nie były wroga nie przeważały ... ot psychoza okrążenia ;) )

 

Pod koniec akcji wsparł nas pluton Alutka. W momencie gdy docierali do skraju mostu od strony sektora I8 poprosiłem (dosłownie gdyż ktoś śmiał się z form grzecznościowych stosowanych przez kogos kto ma dowodzić ;) o wsparcie sił walczących w sektorze I7. Chwilę otzrymałem rozkaz przerwania walki (zwycięstwo).

Link to post
Share on other sites
Pod koniec akcji wsparł nas pluton Alutka. W momencie gdy docierali do skraju mostu od strony sektora I8 poprosiłem

Wydaje mi się, że to była "Zocha", po zlikwidowaniu sztabu npla, bo o takim ich ruchu mi zameldowali. Alutka, o ile pamiętam wszystko dobrze zajęła i została na lotnisku, po jego przejęciu.

 

Co do zas działa, to doniesiono mi, że mimo nieodpalenia świecy ponoć organizatorzy uznali je za wysadzone.

 

Przypomniałem sobie o jeszcze jednym fakcie. Nie wiem czemu część plutonów nadawała na 5 :) Wyraźnie powiedziałem dowódcom ze strony NATO, że ze mną się komunikują na kanale 3 (słownie czy, czy tam TRZY :D) :)

Link to post
Share on other sites

@ Regdorn hmm... dostałem komunikat przez radio "idzie do was wsparcie, kryptonim Alutka". Rozmawiałem bodajże z Jarząbem.

Z działem dziwna sprawa.

 

Niedociągnięcia-nieporozumienia-niedopowiedzenia ocierające się o chaos toatalny... tego nie ma w America's Army ;)

 

Pozdrawiam

@ PaT

:lol: :lol: :lol: no to czad :D - fire-team "Lech" znaczy się :D ?

zmyliła mnie liczba osób (9-10) oraz sformuowanie pluton 3. Gdzieś po godzinie dostalismy bowiem wsparcie właśnie w liczbie 10 osób. Fakt, że jak to ktoś słusznie zauważył nastąpiło mocne rozprężenie i jego konsekwencję (tu winie absolutnie siebie bo najzwyczajnie straciłem panowanie nad sytuacją).

Link to post
Share on other sites

no może nie 30-40 ale ponad 20 osób to tam było ;] , działo 2 nie zostało zdobyte.

 

Po ok. godzinie patrolowania terenu na północ od naszego mostu przegrupowaliśmy się pod sam most i na jego północnej stronie ustawiliśmy obronę, niewiele czasu minęło i nastąpił szturm nieprzyjaciela. Wycofaliśmy się szybko na drugą stronę mostu powodując przy tym pewne straty u wroga ;] . Teraz rozpoczęły się ataki z każdej strony i było naprawdę ciężko.

Byliśmy zdeterminowani do wysadzenia mostu, ale nie doczekaliśmy się rozkazu, po chwili sytuacja była już bardziej opanowana więc zdecydowano nie wysadzać.

Było jeszcze kilka mniejszych ataków od północnej strony mostu ale nasza przewaga liczebna była już duża.

Później otrzymaliśmy dostawę w postaci skrzynki z opatrunkami, rpg, ładunkami wybuchowymi i amunicją. Przygotowani na odparcie desantu wroga i usłyszeliśmy o końcu. Oddaliśmy honorową salwę z działa, które nie zostało zdobyte (z lufy leciał różowy dym :ok: ), i wzmocniliśmy ją seriami w powietrze ze wszystkich karabinów.

 

Drugi etap z mojego punktu widzenia ( członka oddziału charlie z 3 plutonu) przebiegał bardzo sprawnie i zorganizowanie. Przejęliśmy wszystkie bunkry n-pla , nie wysadziliśmy 3ciego bo ktoś kto miał ładunki poszedł na respa ;]

Dostaliśmy rozkazy by wrócić do lotniska i wesprzeć obrońców, po drodze napotkaliśmy na desant ze śmigłowca (najpierw swoich) później nieprzyjaciela ( w ostępie 20 sekund).

Następnie uderzyliśmy na wroga od pola idąc w kierunku lotniska, artyleria za plecami stworzyła niezły klimacik ( o czym pisał Crogool).

Doszliśmy do drogi pomiędzy polem a lotniskiem i od południa zaatakował wróg zza samochodu. W tym momencie wystąpiło najwięcej nieporozumień, ale zdołaliśmy opanować sytuację i wykończyć czerwonych.

O 3 etapie to już wszyscy napisali co trzeba.

 

Dla mnie manewry były bardzo udane, organizacja była bardzo dobra, wszystko było dobrze skoordynowane, nie było dużych przerw pomiędzy etapami i aż dziwie się, że od 10-15 było tak dużo akcji, a w 2 i 3 etapie była ona prawie non stop.

 

Dzięki wielkie wszystkim, oby więcej tego typu strzelań!

Link to post
Share on other sites

OK, mała poprawka. Właśnie się dowiedziałem, że grupa "Zocha" przekroczyła linię rzeki na moście 0M4, nie jak mieli - 0M5. Obeszła teren lotniska od prawej strony (E8 ) i następnie obchodząc szerokim łukiem natrafiła na sztab npla w kwadracie I8, gdzie ostatecznie go zlikwidowała, biorąc jednego jeńca.

Link to post
Share on other sites

Zgadza się. Nie było możliwości obejścia zgodnie z planem. Wybraliśmy więc alternatywną trasę. Obeszliśmy dużym łukiem przeczesując teren w poszukiwaniu sztabu npl. Kilka razy nawiązaliśmy kontakt wzrokowy nie podejmując walki. Po zajęciu dogodnych pozycji zaatakowaliśmy najpierw straż przyboczną poźniej bezpośrednio członków sztabu. Niestety nie udało się wziąść do niewoli dowódcy LWP. Wybrał śmierć ;) W nasze ręce wpadł "jedynie" członek sztabu LWP . Uzyskane informacje przekazaliśmy do sztabu NATO.

Zgodnie z poleceniem Majora R. przemieściliśmy się w kierunku działa 0D2, nie napotykając oporu wsparliśmy siły broniące Lotniska 0L3.

 

W drugim scenariuszu przewidując atak npl przemiesciliśmy się poza 0L3. Napotykając przeważające siły LWP przyczailiśmy sie przepuszczając wroga by poźniej zaatakować niepilnowane tyły ponownie likwidując głównodowodzącego. Niestety również tym razem nie udało się wziąśc go do niewoli. Po zlikwidowaniu dowódcy wyeliminowaliśmy resztę oddziału atakującego lotnisko i przemieszczając się wzdłuż obrzeży 0L3 likwidowaliśmy kolejnych napastników.

 

W ostatnim scenariuszu nasz 3 osobowy pluton wspierał pozostałe siły NATO broniące wieży mordując bez litości ;)

Link to post
Share on other sites

Prośba do wszystkich fotografujących i filmujących podczas "Leartesa" - kontaktujcie się z Waltzem ( waltz "maupa" :wink: 4moza.pl ) w sprawie efektów waszej pracy :D - przydałoby się to jakoś razem zebrać i wrzucić w jedno miejsce w galerii.

 

Zdjęcia na zakończenie manewrów i filmik, na którym wszyscy się drą i strzelają wyszły porażająco piękne :mrgreen:

 

 

=== Edit ===

Te zdjęcia jak i filmik mój główny trafią w ciągu kilku dni, natomiast zanim zmontujemy porządny film z imprezy to trochę czasu minie :)

Link to post
Share on other sites
Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...