Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

Ardeny '44 Niedźwiedziny k. Skoków- 8-9.10.2021


Recommended Posts

No i kolejna gra za nami. Ja się bawiłem dobrze, mam nadzieję, że Wy również. Czas podsumować zmagania, zarówno pod względem organizacyjnym jak i samej gry. To moje drugie może trzecie wypracowanie po zakończeniu liceum więc wybaczcie błędy stylistyczne gramatyczne i  inne. Pisane ciągiem. Mam nadzieję że jakiś sens to ma.
Swoje fotki wyślę do Pita gdzieś je umieści i da znać. Czekamy na fotki od Pani medyk/fotograf/frontowy killer.

Na grę zapisało się 56 osób, graczy było na odprawie 48osób więc wychodzi na to, że 8 nie dojechało. Część nocna gry rozpoczęła się prawie o czasie czyli ok 2200 i trwała do 0130. Część dzienna rozpoczęła się 1030 i trwała do 1600. Zakończenie gry wyniknęło głównie  ze zmęczenia materiału czyli graczy.

Krótko o zadaniach i ich realizacji.
Nocna część działań.
Niemcy mieli za zadanie pilnować mostu i patrolować rzekę nad którą leżał most. Wyraźnym rozkazem było patrolowanie rzeki. Strona aliancka dostała zadanie wybudowania dwóch mostów przez rzekę, aby umożliwić dalsze natarcie lekkim pojazdom. Alianci ruszali z północy i południa sam most znajdował się mniej więcej na środku terenu na którym nastąpił zrzut. Od samego początku pojawił się problem z łącznością, mimo, że obie strony dzieliło zaledwie  ok 1,5km nie działały krótkofalówki, więc alianci mieli problem z komunikacją, jednak bez względu na napotkane trudności  natychmiast ruszyli wykonywać zadanie bazując na wcześniejszych ustaleniach.
W tym czasie garnizon niemiecki umacniał pozycje na moście i wysyłając kolejne patrole, kontrolowali rzekę. Niemcy nie byli świadomi zadań alianckich, jedynym rozkazem który mieli było pilnowanie mostu. Dopiero po pewnym czasie zwiadowcy donieśli dowódcy obrony mostu o tym, że widzieli przenośne mosty niesione przez Brytyjczyków. Niemcy zwiększyli więc ilość patroli wzdłuż rzeki, jednak nie udało im się powstrzymać rozłożenia mostu przez amerykanów nacierających od południa. Od tej pozy alianci mieli możliwość przekraczania rzeki i w końcu mieli  ze sobą kontakt.  Mniej więcej w tym samym czasie gdy amerykanie rozstawili most, dowództwo wojsk sprzymierzonych przekazało informację o tym, że udało się przedrzeć dywizjom pancernym w głąb terenu i konieczne będzie przerzucenie ich przez rzekę. W związku z czym mosty pontonowe okazały się niewystarczające. Nastąpiła więc niespodziewana zmiana rozkazu, od tej chwili głównym celem stał się silnie broniony most. Niestety, silne obwarowanie na moście, ogromna determinacja Niemców  a także brak czasu i zasobów ludzkich spowodował, że misja ta okazała się być niewykonalna. I mimo ogromnego poświęcenia zarówno amerykanów i jak i wojsk brytyjskich most pozostał niezdobyty. W związku z czym następnego dnia alianci nie mogli liczyć na pomoc jednostek pancernych.

Sobota 9 października.
Piękny słoneczny dzień, nic nie zapowiadało nadchodzącego piekła. Do w miarę spokojnego odcinka, zbliżał się front aliancki. Niemcy obsadzeni na wzgórzach mogli spodziewać się natarcia, ale nie czegoś takiego co przyszło im przeżyć. Niestety dla większości z nich było to ostatni tak piękny poranek. Wzgórze 107 i jego okolice okazały się miejscem ich wiecznego spoczynku. Pierwsze natarcie zaczęło się już ok 1030 i dość szybko zostało odparte, jednakże kolejne ataki powodowały, że linie obrony zaczynały się załamywać. Po jednej i drugiej stronie trup ścielił się gęsto im zacieklej alianci atakowali tym zacieklej Niemcy stawiali opór. Sprzymierzeni przerzucili ogromne siły aby zdobyć to cholerne wzgórze. Kolejne fale nowy żołnierzy zdawały się nie mieć końca. A Niemcy cały czas się wykrwawiali, tuż przed godziną 12 padł pierwszy bunkier na wzgórzu do tego nagle rozpoczął się silny ostrzał artyleryjski który znacznie opóźniał uzupełnianie strat wśród obrońców. Drugi bunkier i całe wzgórze padł o 1230. Widok na wzgórzu był przerażający, pośród stosów połamanych drzew leżały dziesiątki ciał poległych. Ale to nie był koniec dnia. Zdeterminowani alianci ponownie postanowili zdobyć most. Pozostała na nim już tylko garstka najbardziej zaciekle broniących było ich ledwo dwudziestu kilku, ale bardzo zdeterminowanych by obronić ten most, wiedzieli czym groziła jego strata. Przez ponad godzinę stawiali ciężki opór, Brytyjczycy i Amerykanie skierowali na most wszystkie swoje siły. Nie było możliwości utrzymać go. Ta dzielna grupka, zdziesiątkowana nocą, tym razem uległa przed potężnymi siłami z którymi musiała się mierzyć. Wszyscy polegli, nie przeżył dosłownie nikt, ciała spłynęły w dół rzeki. Ofensywa przesuwała się na wschód. Niemcy tego dnia podjęli jeszcze jedną, ostatnią już próbę odwrócenia losów tej wielkiej bitwy. Jednak zadanie którego się podjęli z góry skazane było na porażkę. Chcąc ponownie odbić wzgórze zaatakowali od jego zachodniej strony starając się zaskoczyć aliantów. Kto o zdrowych zmysłach odważyłby się atakować po niemal pionowym stoku, w grząskim piasku pod karabinami wroga. Zadanie nie do wykonania. Niemcy zebrali wszystkie siły, by odbić to wzgórze byli zdeterminowani, rządni krwi i zemsty za poległych kolegów. Z pierwszej fali ataku nie powrócił nikt, nie spowodowała ona też jakichkolwiek strat po stronie broniących. Morale lekko podupadło, ale tylko trochę. Ruszyły kolejne fale, wydawało się, że im więcej ich ginęło tym więcej nowych wojsk przybywało. Kolejne uderzenia wywoływały osłabienie u Brytyjczyków i Amerykanów.  W pewnym momencie na lewej flance wydawało się, że nastąpi przełom jednak w ostatniej chwili nadciągające nowe posiłki uratowały wzgórze przed zdobyciem. Była już 1530, obie strony zmęczone walką miały dość, jednak dowódca niemiecki zabronił wycofywać się z pozycji. Udało się zdobyć wsparcie artylerii co trochę przerzedziło obrońców a co ważniejsze spowodowało, że nowe siły przestały przybywać. Niemcy idąc po trupach kolegów, powoli przedostawali się na już prawie opuszczone wzgórze. Garstka obrońców zaciekle się broniła. Sztandar padł o 16.01 o 16.02 powiewała już flaga niemiecka. I stało się coś czego nikt się nie spodziewał….

Przyszedł Wish  powiedział, że gra była do 16 i ogłosił remis. Więc chłopaki zbili piątki posprzątali respy i ruszyli na żarcie. W końcu od początku była mowa że o 1630 będzie micha, no i była. Był też browar, nawet dla nieletnich i kierowców. Posiedzieliśmy jeszcze przy ognisku, chłopaki porobili fotki, wyjaśnili wszelkie kwasy, wspólnie podziękowaliśmy gospodarzom i ekipa powoli zaczęła się rozjeżdżać do domów. Przed niektórymi było ponad 600km do pokonania.

Bilans strat
- jeden w szpitalu (będzie żył, kibicował już od 12 w sobotę)
- kilku z ranami na twarzy
- zapewne kilku z naruszonym ego, ale to przejściowe

Zyski
- ze 40 kilku chłopa raczej zadowolonych z rozgrywki
- dla niektórych zapewne nowe kontakty na całe życie
- no i jak dla mnie kolejny wpis w CV jako organizator 4 gry w życiu

A tak ciut bardziej serio,
mam nadzieję, że się podobało. Wiem, że było trochę kwasów, gdzie mogłem starałem się interweniować od razu. Jeśli nie było mediatora mam nadzieję, że po prostu się dogadaliście i po zbiciu piątek każdy poszedł w swoją stronę. Jeśli ktoś ma jakieś uwagi do moderacji bardzo proszę o konstruktywną krytykę. Czyli mówcie co było źle, ale też piszcie jak to zmienić. Uczmy się na moich błędach niech kolejne gry będą tylko lepsze.

P.S wiem że zupa była za słona, następnym razem możecie przywieść swoją. No i weźcie swoje menażki i łyżki to nie restauracja.

P.S 2 teściowe wyrazili zgodę na kolejną grę, nie zostanie wpuszczony tylko ten co pyszczył, że parking był płatny. Więc do zobaczenia za mniej więcej rok. Jest jeszcze kilka wąwozów do zdobycia.

Link to post
Share on other sites
  • Replies 69
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

Posted Images

Zapomniałem wspomnieć, po grze w obozie zostały
- rękawiczki
- karimata składana

Jeśli ktoś zgubił proszę o kontakt, proszę podać kolor zguby i jakąś cechę szczególną. Fanty mogę zabrać na kolejne gry lub wysłać za zwrot kosztów paczki.

Link to post
Share on other sites

Serdeczne dzięki za przygotowanie imprezy z takim rozmachem. Bawiłem się świetnie, podobnie zresztą jak na całej trylogii Husky. Teren bardzo fajny, ale wymagający szczególnie w ostatniej fazie gry. Towarzystwo i pogoda nam dopisały, można było zamarznąć i się spocić :)
Pozdrowienia dla kolegi Krystiana z Koszalina - do wesela się zagoi.

Link to post
Share on other sites

Wielkie dzięki organizatorom jak i wszystkim uczestnikom za piątkowo-sobotnie potyczki na plastikowe kulki. Teren wyśmienity, organizacja samej gry jak i zaplecza "pryma sort". Ostatnia część, czyli szturm wzgórza "Hakenkreuz", pomimo wyciągnięcia ze mnie resztek sił, dostarczyła chyba najwięcej funu. To moja druga gra ASH i na pewno nie ostatnia. Do następnego!

Link to post
Share on other sites

Wishu, dzięki wielkie! Dobra gra bitewna, mnie akurat najbardziej podobała się rozgrywka w nocy bo było więcej kombinowania. W dzień chyba wszystkim najwięcej emocji dostarczył ostatni epicki atak na wzgórze - tutaj szacunek dla strony Niemieckiej za wytrwałość i odwagę. Dzięki również wszystkim hamburgerom za wspólną walkę w zespole, w szczególności udane akcje w nocy.

Dwie uwagi techniczne co do gry: (i) na przyszłość warto zmieniać częściej broniących/atakujących żeby uniknąć rutyny i dać wypocząć atakującym, (ii) w nocy w co najmniej 2 przypadkach strzelano do mnie z broni długiej bez tracera/światła a część oznaczeń trupów była niejednoznaczna -> zarezerwujmy wszelkie odcienie czerwonego właśnie dla trupów i starajmy się używać migającego światła - lampka rowerowa to wydatek 5-15 zł. (https://allegro.pl/kategoria/akcesoria-oswietlenie-rowerowe-16427?string=lampka rowerowa&strategy=NO_FALLBACK&stan=nowe&price_to=15&rodzaj=tylne&order=d

Link to post
Share on other sites

Pisałem już na FB, ale napiszę też tu. Bardzo proszę osoby z frakcji niemieckiej, które nie dojechały na grę aby się do mnie zgłosiły. PM, mail, lub messenger. Czekam na kontakt do soboty.

Dwie osoby już mam, pisały przed grą co zostało już zanotowane.

Edited by wish
Link to post
Share on other sites
W dniu 11.10.2021 o 12:32, wish napisał:

Bilans strat
- jeden w szpitalu (będzie żył, kibicował już od 12 w sobotę)
- kilku z ranami na twarzy
- zapewne kilku z naruszonym ego, ale to przejściowe

I na tym szczęśliwie stanęło, przynajmniej w moim przypadku, bo po RTG okazało się, że żebra są całe. Ego jednak wciąż dochodzi do siebie...

Również dziękuję za dobrą grę.

Jak zawsze w przypadku Wisha i Wielkopolski mieliśmy do czynienia z niemiecką wręcz organizacją: tu parking (co prawda płatny, ale co zrobić, spodziewałem się tego), tu leża, tu szama, a tam W(iadomo) C(o) (brawa za pierwszy na naszych grach tak pomyślany przybytek tego typu w terenie niekomercyjnym).

Gra była męcząca, wyczerpująca, ale dostarczająca satysfakcji z dobrze wykonanej roboty. Nie będzie zaskoczeniem, jeżeli przyłączę się do opinii Sikora i powiem, że więcej emocji dostarczyła mi część nocna, ale to dlatego, że wg mnie najlepsze gry to takie na których nie wystrzeli się ani razu. Dniówka to z kolei wesoła akcja za akcją - dużo biegania, dużo strzelania i - powrót koszmarów ze "Skarbów III Rzeszy" i "Monte Cassino" - ciągle pod górę. Teren był trudny, trochę za dużo podszycia ułatwiającego życie obrońcom (którzy zwykle byli i tak wyżej od nas).

Co można moim zdaniem poprawić? W terenie brakowało dróg - jedyna droga przecinająca las grała jako rzeka, dlatego odnalezienie mostu, który mieliśmy zaatakować w nocy i za dnia nie było łatwe. Na mapie most był zaznaczony tylko na tej wydanej na część nocną, ale łatwiej byśmy go odnaleźli gdyby wiodła do niego też droga, która w teorii powinna po nim przebiegać nad rzeką. Dałoby nam to też szansę na skryte podejście i zaskoczenie. Inaczej jedynym sensownym sposobem odnalezienia przeprawy był marsz wzdłuż rzeki - oczekiwany też przez Niemców, więc bez przewagi opisanej wyżej.

Ponadto wzgórze, które mieliśmy bronić na końcu było w ogóle nie zaznaczone na mapie - może byśmy się sprawniej przemieszczali po drodze, którą moglibyśmy do niego dojść.  Wskazane jest także jaśniejsze określenie zadań bo przyznam, że z odprawy nie wyciągnąłem wniosku, że my mamy wybudować most pontonowy na południe od stałego, a Amerykanie - na północ. Warto też jasno określić łańcuch dowodzenia, żeby nie było sporów kompetencyjnych (a u nas się pojawiły - zastrzeżenia proszę słać na adres kwatery generała Eisenhowera, Place d'Armes, 78000 Wersal, Francja).

Kolejna uwaga jest natury językowo-edukacyjnej, bo spora część towarzystwa ma problemy z gramatyką języka polskiego. Może warto wynająć na następną grę jakiegoś polonistę, który na odprawie wytłumaczy różnicę między orzeczeniem w pierwszej osobie liczby pojedynczej, czasu przeszłego, a trzecią osobą, na przykładzie słowa "dostać": JA -  DOSTAŁEM, ty - dostałeś, ON - dostał. To bardzo ważny komunikat, zarówno dla nieprzyjaciela (bo pokazuje, że grasz fair i chroni cię przed dalszymi kulkami), ale też dla twojego dowódcy (bo ma bieżące info nt. strat). Jeżeli ktoś kto został trafiony krzyczy "dostał" to wysyła swojemu dowódcy info, że zdjął przeciwnika i niepotrzebnie naraża w ten sposób kolegów na postrzał.

I last but not least - skoro mieliśmy się przenieść w Ardeny, to wypadałoby załatwić śnieg. A tymczasem... ;)

Podziękowania kieruję też do oddziału brytyjskiego - co prawda musimy popracować nad kondycją i mobilnością, ale zdyscyplinowanie i współpraca były naprawdę na wysokim poziomie. Dzięki też dla Amerykanów - za odwagę i upór w atakowaniu. Widzę natomiast duży potencjał do poprawy w dziedzinie współpracy "interallie" ale to temat na inną dyskusję. Dla Niemców uprzejmości za stawianie twardego oporu.

I na koniec pozdrowienia dla osób, które się na grę zapisały a nie przyjechały, nie informując Organizatora. Naprawdę pomagacie - jesteście wielcy... :\

Link to post
Share on other sites

Dzięki Wish za chęć przygotowania i moderowania gry. Tereny naprawdę przyjemnie zróżnicowane ( po drodze widziałem chyba kilka opuszczonych bardziej zurbanizowanych tranów  ala PGR-y - ciekawe czy grywalne :) ).

Niestety nie byłem w stanie dotrzeć na część nocną czego bardzo żałuję :/ ale dynamiczna i pełna akcji część dzienna przyniosła wiele radości.

Podziękowania dla wojsk alianckich za pełne determinacji i poświecenia ataki na okopane pozycje , dla towarzyszy broni za dzielne stawianie oporu i aktywne dowodzenie rotujące nasze siły. Broniliśmy się do ostatniego żołnierza, niestety przewaga sił alianckich stopniowo zdobywała nasze umocnienia i byliśmy zmuszeni wycofać się w okolice rzeki gdzie również ulegliśmy naporowi. Ostatkiem sił zdobyliśmy się na zdobycie wzgórza, pełne fanatyzmu ataki przyniosły skutek ale wspomnienia o ilości poległych pozostają...

 

Z kwestii organizacyjnych, prośba do wszystkich graczy, jak dostaniesz to głośno to oznajmij i do czasu wyciągnięcia "szmaty" proszę poważać "dostałem". Wiele osób po dostaniu kładła się na ziemię, lub odczołgiwała się za zasłonę i dopiero powoli szukała trupiej szmaty co wprowadzało zamieszanie bądź inne "kwasy" ( tzw podejrzenia o terminatorkę )

Link to post
Share on other sites

No to chyba ostatnia wiadomość od organizatora, puściłem przelewy nieobecnym, którzy się do mnie odezwali, ponieważ była nadwyżka w budżecie. Ci do których poszła kasa zostali o tym poinformowani. W razie wątpliwości proszę o info na priv.

Jeszcze raz prośba o info odnośnie stoperów.
Na pewno ktoś je ma, prośba do tych osób o wyciągnięcie z nich baterii i zwrotu przy najbliższej okazji.

Link to post
Share on other sites

Dziękuję za grę. Za strawę po zabawie - niby każdy mógłby sobie już coś na powrocie załatwić, ale to naprawdę buduje szacunek. Dzięki również za przejażdżkę willysem, fajnie nim buja ;) Za chęci, za sławojkę i za ognisko. Żałuję jednak że nie było chronowania replik, myślę że powinien to być obowiązujący standard na każdej z naszych gier. Wraz z chronowaniem, ostateczne upomnienie o zakazie strzelania poniżej 15m. Wiele osób na tej strzelance miało z tym problem przez co wynikły niebezpieczne sytuacje i niepotrzebne rany, niektórym wciąż trzeba powtarzać że to zabawa i te repliki mają swoją moc - szczególnie niektóre springfieldy czy garandy...

W odniesieniu do scenariuszy - nocna część była naprawdę ciekawa, szkoda że nie sprzyjał nam poziom oświetlenia - 3% aktywności księżyca sprawiało że nie było widać nic lub prawie nic, nawet po dłuższym przyzwyczajaniu oczu. Trochę więcej światła i część nocna byłaby dużo bardziej dynamiczna, a przez to grywalna. Ale i tak było ciekawie. Nie zapomnę gdy na patrolu okazało się że 5 metrów obok nas stał aliancki żołnierz którego w tej ciemnicy nie dało się zauważyć wcześniej ;)

Część dzienna - obrona dwóch wzgórz była natomiast bardzo dynamiczna i nadrobiła za nocną - chociaż cel rozgrywki był bardzo prosty, jednak najprostsze rozwiązania są często najlepsze ponieważ grało się wyśmienicie. Jako dowódca miałem pełne ręce roboty z przerzucaniem 1/2 żołnierzy z zagrożonego rejonu w rejon zagrożony jeszcze bardziej. Dzięki ofiarności niemieckich żołnierzy, zaangażowaniu i determinacji udawało się obronę wzmacniać na czas przez całe 2 godziny zażartych walk. Jestem bardzo zadowolony z kondycji każdego żołnierza Rzeszy który stanął w obronie wzgórz. Danke Kameraden.

Późniejsza obrona mostu, chociaż bez dodatkowej amunicji i bez posiłków również ukazała hart ducha naszych wojsk. Okopani zadaliśmy nieprzyjacielowi ciężkie straty na wszystkich podejściach, jednak ilość (oraz czas) wypiera jakość, nic nie poradzimy, cel jak najdłuższej obrony uważam za wypełniony wzorowo.

Ostatni atak okazał się pyrrusowym zwycięstwem. Przelany pot nie poszedł na darmo ponieważ mimo trudnego terenu udało się zdobyć pozycje nieprzyjaciela. Znowuż, zaciekłość i determinacja pozwoliły zdobyć poycje nieprzyjaciela. Jednak w samej kwestii organizacji ostatniej części: jeżeli teren ma takie nachylenie, wypadałoby chociaż udawać że stara się zapewnić sprawiedliwą rozgrywkę, i oddalić resp aliantów, bądź wydłużyć czas powrotu. Albo chociaż wyznaczyć dłuższy odcinek do obrony bo te 200 metrów to był akurat najgorszy odcinek, nie pozwalający na żadne fantazyjne manewry a zwykłą jatkę - chociaż może taki był cel ;)

Kończąc moją relację, raz jeszcze dziękuję żołnierzom niemieckim, naprawdę jestem zadowolny z Waszej kondycji, determinacji i skuteczności. Wspaniale było Wami dowodzić.
Dziękuję aliantom za upór w ataku i w obronie. Dziękuję organizatorowi za grę.

Klimat był wyborny i mam nadzieję na rychłe powtórzenie atmosfery, obyśmy jak najszybciej znów zasiedli z herbatką w zdobytym amerykańskim willysie ;) 

Edited by Loperenco
Link to post
Share on other sites
10 godzin temu, Loperenco napisał:

(...) niektórym wciąż trzeba powtarzać że to zabawa i te repliki mają swoją moc - szczególnie niektóre springfieldy czy garandy... (...).

Prawda, ale gwoli sprawiedliwości dodajmy jeszcze StG-i, bo ślad na policzku mam po właśnie takiej zabawce...

Link to post
Share on other sites

No to dołóżmy jeszcze tomki, steny, mp40, colty i lugery bo i one mogą zrobić krzywdę.
Podstawowa zasada jak dla mnie to przed strzałem pomyśleć chwilę czy sam bym chciał dostać ze swojej zabawki z tej odległości z której do kogoś strzelam.
Pamiętajmy zawsze, że gramy z kolegami. Nasze gry to nie masówki na 200 i więcej osób tylko kameralne spotkania gdzie prawie wszyscy się znamy. Z widzenia to na pewno, a z imienia/ksywy raczej większością (oczywiście zależy to od stażu graczy).

Ja tylko jeszcze mogę powiedzieć to na co zwróciłem uwagę podczas szturmu niemców na wzgórze.
Po otrzymaniu trafienia pojedynczego czy też serii, ZAWSZE należy się odwrócić plecami do miejsca z którego kulki lecą. Często widziałem, że gracz po trafieniu prostował się jak generał na defiladzie i zaczynał szukać szmaty obrywając kolejne serie. Moim zdaniem po otrzymaniu trafienia w takiej sytuacji, lepiej jest zwinąć się w kulkę i udawać, że nas nie ma. Najlepiej z jedną łapą w górze, żeby dodatkowo pokazać puste ręce.

Kończmy offtop. Psujecie mi wątek. Tu miało być bez krytyki.

Link to post
Share on other sites

Również serdecznie dziękuję za udaną grę organizatorowi. Teren bardzo mi się podobał i dobrze by było kiedyś tam wrócić.

Pomysł na część nocną bardzo ciekawy, szkoda, że alianci się nie zgrali by robić swoje przeprawy po dwóch stronach mostu, tak jak było w założeniach. Niestety nie licząc ostatniego ataku, to przy naszym moście nie_wiele się działo. Cóż, ale właśnie takie są uroki gry w nocy - nie da się przewidzieć jak się sytuacja potoczy.

Pierwsza obrona wzgórza była z mojej perspektywy świetna. Zażarta walka i ataki z praktycznie każdej strony. Co chwila z Pawłem gadaliśmy przez radio prosząc się nawzajem by przysłać wsparcie w zagrożone przez nieugiętych aliantów odcinki. W wielu momentach cała linia obrony wisiała na włosku. Na początku walk, jak nasz człowiek wysadził prawie całą obstawę drugiej flagi własną miną (chyba finalnie obrońcom przyniosły znacznie więcej szkody niż pożytku), myślałem, że już dla aliantów to szybko pójdzie zajęcie naszych pozycji.

Przebieg walk o pozycje przy moście był dla mnie bardzo dużym zaskoczeniem, ponieważ nie spodziewałem się, że tak długo uda nam się wytrzymać bez jakichkolwiek respów. Jednakże jak widać, ponawiane ataki w to samo miejsce przyniosły aliantom pożytek i już po przełamaniu naszej prawej flanki, oczyszczenie reszty pozycji poszło im już górki...

... pod którą to musieliśmy zaraz z wielkim trudem włazić. Myślę, że długo tego nie zapomnę. Niestety podzielam zdanie Loperenco, że alianci mieli tutaj aż za dużą przewagę, którą można było nieco wyrównać przynajmniej wydłużając respy obronie. Ale cóż, org kazał włazić pod górkę, to co na to poradzi? I tak ku mojemu zaskoczeniu, udało się w kilku miejscach wejść na szczyt, ale niestety zawsze brakowało tam z kilku żołnierzy do utrzymania przyczółka. 

Też chciałbym serdecznie podziękować wszystkim graczom z armii niemieckiej, ponieważ naprawdę, w tej grze spisali się na medal ;)

Pozdrawiam i do następnego :D

 

Link to post
Share on other sites

I ja dodam od siebie podziękowania za organizację dość wymagającej fizycznie gry w bardzo ciekawym terenie. 

W ramach podsumowania części nocnej dodam tylko, że alianci nie dążyli początkowo do zwarcia bowiem ich zadaniem było zbudowanie przeprawy, a że widoczność była na poziomie maks 20 cm to i wszystko trwało bardzo wolno - akcja ze sznurkiem którego trzymał się cały oddział była jednym z ciekawszych fragmentów naszego niełatwego zadania. Dopiero zmiana rozkazów z dowództwa na atak na niemiecki most spowodował bardziej dynamiczne działania zaczepne. I tu była bardzo zauważalna różnica w stosunku do dotychczasowych nocnych gier - konieczność używania markera wystrzału zdecydowanie uatrakcyjniła rozgrywkę i zmniejszyła liczbę sytuacji, w których jeden snajper mógł położyć cały oddział. 

Część dzienną w zasadzie koledzy już opisali - od siebie dodam tylko, że ataki ze strony brytyjskiej bez wsparcia żołnierzy amerykańskich wyposażonych w PM w zasadzie załamywały się za każdym razem ze względu na przewagę ognia obrońców wyposażonych i w MG42 i StG gdy z naszej strony były momenty podchodzenia tylko z 4-taktami albo bronią boczną. Gdy role zostały odwrócone i nastąpił kontratak niemiecki na naszą stromą górkę wbrew temu co pisze tutaj drużyna niemiecka nasza obrona była dość zaskakująco krucha i marna: po pierwsze byliśmy pod słońce z fatalną widocznością, po drugie zakończenie górki do oddania strzału w dół wymagało znacznego wychylenia się poza skraj co dość szybko kończyło się otrzymaniem serii z MG. Szacunek dla przeciwnika, że pomimo zmęczenia fizycznego przy skrajnie trudnych warunkach nie chciał przejść do negocjacji pokojowych ;) 

Na koniec jeszcze tylko dodam szacunek za wszystkich nocujących w namiotach - warunki przynajmniej w części odwzorowały realia historyczne gdy nad ranem przywitał wszystkich piękny szron. 

Link to post
Share on other sites
  • 2 weeks later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

Loading...
×
×
  • Create New...