Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

"Alternatywa Pattona" cz. 2: "Misja Arado" - Wola Wodyńska k. Mińska Maz., 25-26 czerwca 2022 r.


Recommended Posts

  • Replies 73
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Również bardzo dziękuje organizatorom za grę. Bawiłem się dobrze i ogólnie rzecz biorąc gra mi się podobała. W kwestii ASH jestem totalnym żółtodziobem, bo była to moja 2 gierka w ogóle, ale z pewnością na duży plus trzeba zaliczyć odgrywanie kwestii fabularnej w miasteczku. Chapeau bas dla graczy wcielających się w którąkolwiek z ról, a w szczególności dla leśniczego i jego szanownej ;)
Sprawa najważniejsza do przemyślenia to, moim zdaniem, większe dopracowanie scenariusza, aby uniknąć tak wielu zadań związanych z czekaniem. Zawsze wychodzę z założenia, że wolę działać niż „aktywnie czekać”. Rozumiem też, że wojaczka w większości polegała na czekaniu. Jeżeli był w naszym oczekiwaniu na lotnisku/w miasteczku jakiś głębszy sens, którego jako żółtodziób nie dostrzegłem to z góry przepraszam za nietrafną uwagę.

Ogólnie jeszcze raz dzięki wszystkim uczestnikom za grę, a organizatorom za często niedoceniany wkład pracy! Zapewniam, że z gry wyciągnąłem dużo więcej niż siniaka i zakwasy na łydkach!

Pixel

Link to post
Share on other sites

Od naszego teamu też wielkie dzięki Vlad, Cortez & spółka za trud jaki włożyliście w przygotowania. Tematyka bowiem jest super i mam nadzieję, że wątek będzie miał kontynuację. 

Ode mnie, osobiście, dodam, że uważam, iż jednak nie możecie dawać dowódcą stron aż takiej swobodnosci- delikatne moderowanie na bieżąco jednak byłoby mile widziane, bo wówczas może częściej byśmy się spotykali z NPLem w polu. Bowiem brak jakichkolwiek kontaktów aż do 18 godziny sprawił, że w drużynie nastąpiło mocne zluzowanie- nie czuło się tego oddechu wroga na karku, tyle. 

 

Ale całą grę zrobiła mi jedna akcja: Wish krzyczący "  Hände hoch!" To jest bowiem prawdziwy larp!  Więcej takich akcji! Dzięki za to! 

Do następnego! 

Link to post
Share on other sites
2 godziny temu, małpetti napisał:

Ode mnie, osobiście, dodam, że uważam, iż jednak nie możecie dawać dowódcą stron aż takiej swobodnosci- delikatne moderowanie na bieżąco jednak byłoby mile widziane, bo wówczas może częściej byśmy się spotykali z NPLem w polu. Bowiem brak jakichkolwiek kontaktów aż do 18 godziny sprawił, że w drużynie nastąpiło mocne zluzowanie- nie czuło się tego oddechu wroga na karku, tyle.

Każda faza gry była prowadzona wg. szczegółowych rozkazów przekazanych przez naczelne dowództwo. Ja się cieszę, że udało się wykonać wszystkie zadania oprócz znalezienia pręta uranowego. W sumie jednak trochę strzelania było bo i atak i obrona miasteczka, atak na duży fort no i walka na koniec na lotnisku :)

Link to post
Share on other sites

Niedługo będzie dostępna  praca naszego fotoreportera  National Geografic dzielnie pracującego nad naszym wizerunkiem. Czekamy na zdjęcia Robala  oraz zdjęcia kolegi fotografa strony Niemieckiej. Co do  strzelania  to obie strony miały w tej kwestii do podjęcia  samodzielne decyzje. Dowódca Aliancki jednak nie palił się do głębokiego  rozpoznania terenu co mogło  doprowadzić do kontaktów bojowych.  Miał widać inny plan działania.  

 

Edited by Vlad
Link to post
Share on other sites

Ode mnie krótkie "Dziękuję" dla Vlada i Cortesa, wyszło lepiej niż się spodziewałem. Osobne podziękowania dla Ani i Ape'a za zabawę w leśniczego i jego małżonkę. Od początku byli "politycznie podejrzani", ale robili świetną robotę, choć - tak jak Sikora i Thompsona - pewnie słyszano ich w całym powiecie. W ostatniej chwili uniknęli najwyższego wymiaru kary, bo wystarczających dowodów na ich działalność na rzecz SS dostarczyli nam Wojtas i Bartoromeo, którzy wcielili się w role "dezerterów", będących w istocie niemieckimi szpiegami. Mam nadzieję, że "zaawansowane techniki przesłuchań" jakimi zostali poddani po zdemaskowaniu przez wywiad Royal Navy ich nie zniechęcą do odgrywania takich ról w przyszłości, bo byli znakomici. Debiut w takiej roli, ale jakże udany! Wielkie wyrazy uznania z mojej strony Panowie, gratulacje.

Podkreślić też trzeba bardzo wysoką kulturę rozgrywki, nie słyszałem żadnych oskarżeń o terminatorkę, chyba też obyło się bez innych spin, a na zwrócone uwagi reakcje były bardzo szybkie.

Teraz trochę konstruktywnej krytyki.

Niestety, ale teren jest zdegradowany i dopóki nie zostanie posprzątany i naprawiony (np. duży fort wygląda jak po bombardowaniu) to dla mnie jest niegrywalny. Przy takim stanie infrastruktury nawet rozbudowana stylizacja terenu nic by nie dała, bo by zniknęła w morzu ruin. Doskonale sobie zdaję sprawę z tego, że jest to poza wpływem organizatorów, ale trzeba takie rzeczy brać pod uwagę.

Brakło mi cywilów, w miasteczku było ich tylko czworo. Dobrze byłoby zwerbować większą liczbę chętnych, myślę, że znaleźliby się chętni do roli inżynierów z zakładów lotniczych, konstruktorów rakiet, etc.

Sens niektórych zadań - mieliśmy zlokalizować lotnisko i doprowadzić je do stanu używalności. Po co? Mały oddział rajdowy, działający już w radzieckiej strefie operacyjnej raczej nie spodziewa się posiłków drogą powietrzną, więc nie zajmuje się tego typu rzeczami. To Niemcom powinno zależeć na uruchomieniu lotniska by móc ewakuować siebie lub jakieś cenne cargo.

Kolejne zadanie - spenetrować dawną szkołę Abwehry w Bad Charlottebrunn i ją zaminować. OK, wykonaliśmy, tylko po co? Gramy scenariusz z końca wojny, Hitler nie żyje (od 1944 r. i operacji "Big Ben", a w Berlinie zastrzelono jego sobowtóra), Berlin się poddał, a my mamy minować jakiś opuszczony i opustoszały obiekt? Jeżeli chodziło o zapewnienie rozrywki saperom, to powinno być chyba dokładnie odwrotnie - powinniśmy jako wyzwoliciele oczyszczać teren z min i pułapek.

Dalej, mieliśmy prowadzić działalność patrolową i obserwować oddziały niemieckie i maruderów. Problem był taki, że żadnych maruderów nie było, tylko od razu zwarte grupy (które przeważały liczebnie i siłą ognia nad każdym z patroli alianckich), w dodatku zrzucone dokładnie po drugiej stronie mapy od naszych pozycji. Nie było zatem kogo obserwować. Nawet jakbyśmy ustawili punkt kontrolny na skrzyżowaniu to by nikogo nie wyłapał, bo Niemcy nadeszli z północy, od razu nastawieni na konfrontację i żaden posterunek by ich nie zatrzymał.

Ja rozumiem, że historia alternatywna rządzi się swoimi prawami, ale zabrakło mi logicznego uzasadnienia ww. rozkazów.

I jeszcze last but not least – warto przypomnieć na odprawie o tym, że np. nie wchodzimy w zasiewy, nie robimy szkód w polach. Nie jest to oczywiste (choć powinno), dlatego warto o takich rzeczach mówić.

 

Teraz zwracam się do amerykańskich marud, którym nie podobały się „duże przerwy w wydawaniu rozkazów, albo rozkazy trochę dziwne. np. Zamiana pilnujących lotniska, z tymi pilnującymi miasteczka, przemarsz 4 - 5 ludzi z miejsca na miejsce ???”

Otóż @wish długie przerwy były po to byście odpoczęli w cieniu, napili się wody i doładowali amunicję. Pogoda, przypomnę, niespecjalnie sprzyjała bieganiu, dzięki któremu można było się szybko przegrzać. Żołnierz zmęczony nie walczy efektywnie, nawet kiedy ruszyliśmy Wam z odsieczą, po tym jak Niemcy zaatakowali fort w Wusterwaltersdorf zrobiłem chłopakom krótką przerwę by po forsownym marszu w upale doszli do siebie przed walką.

Z kolei rotacja oddziałów, które były na lotnisku została wprowadzona po to byście nie zamienili się w skwierczące na patelni kiełbasy. Ponadto chciałem byście pochodzili po całym terenie, pogadali z wieśniakami i wykonywali różnorodne zadania, bo potem byście narzekali, że tylko tkwiliście na lotnisku i nic więcej nie zrobiliście (tak było w przypadku oddziału SS na „O jeden most za daleko”, na co wtedy zwrócił mi uwagę Grisza). Więc te „dziwne rozkazy” były podyktowane przede wszystkim Waszym interesem.

Piszesz, że „od 16/1630 trochę więcej zaczęło się dziać więc było już lepiej”, ale przypomnę Ci, że nasz cel ogólny obejmował przede wszystkim poszukiwania tajnej dokumentacji i depozytów złota i dewiz, nie zaś eliminację Niemców. Do realizacji tego zadania nie była konieczna konfrontacja, zwłaszcza w sytuacji gdy przeciwnik dysponował przewagą liczebną i większą siłą ognia. Ponadto w zadaniach mieliśmy explicite napisane by „w przypadku napotkania nieprzyjaciela obserwować go i (…) wykorzystać w celu zdobycia dokumentacji oraz depozytów”, a także „działania wobec nieprzyjaciela prowadzić w sposób skryty, unikając starć”.

@Matt Baker piszesz, że „(…) mimo ogromnego terenu, gra tak naprawdę skupiała się pomiędzy fortami, w centrum których były główne cele: lotnisko i miasteczko (…)”. Niestety, ale nasze działania skupiały się w tym rejonie ze względu na zadania („zająć i uruchomić lotnisko”) oraz meldunki o pojawiających się oddziałach niemieckich. Był plan wysłania Was do Landeshut, ale byliście świeżo po porażce jako siły odsieczy dla Rangersów oblężonych w kościele we Friedland, dlatego wysłałem Darka i jego chłopaków, którzy już doszli do siebie i mogli wejść do gry.

@Pixel07 Twoim zdaniem zasadne byłoby „(…) większe dopracowanie scenariusza, aby uniknąć tak wielu zadań związanych z czekaniem. Zawsze wychodzę z założenia, że wolę działać niż aktywnie czekać”. No dobrze, ale kiedy tak długo „aktywnie czekaliście”? Kiedy poszliście zająć lotnisko? Czy wtedy kiedy poszliście na rozpoznanie do Friedland i rozmowy z wieśniakami? To, że nie trafiliście wtedy na Niemców to nie jest moja wina, że ich tam wtedy nie było.

Wasza obecność w każdym z punktów w terenie była podyktowana koniecznością ich zlokalizowania, spenetrowania, zdobycia informacji i ewentualnego utrzymania, jeżeli miało to sens. Powtórzę, nasza misja jako strony alianckiej miała charakter typowo wywiadowczy, nie zaś „niszczycielski”. W zadaniach mieliśmy wyraźnie napisane „unikać starć”. Utrzymywanie wsi było nam do niczego niepotrzebne. Co innego lotniska – które mieliśmy uruchomić. Po wykonaniu tego zadania opuściliśmy je, by śledzić cywilów i penetrować inne obiekty w poszukiwaniu tajnych dokumentów i depozytów. A do tego strzelanie nie było nam potrzebne, wręcz przeciwnie niepotrzebnie przyciągało uwagę.

@małpetti wskazujesz, ze dowódcy nie mogą mieć swobody wykonywania rozkazów, „bo wówczas może częściej byśmy się spotykali z NPLem w polu. Bowiem brak jakichkolwiek kontaktów aż do 18 godziny sprawił, że w drużynie nastąpiło mocne zluzowanie-nie czuło się tego oddechu wroga na karku (…)”. Absolutnie się nie zgadzam. Ta gra miała charakter milsimowo-larpowy, nie była zwykłą strzelanką, dlatego dowódcy powinni mieć pełną swobodę ruchów. Mieliśmy w zadaniach unikanie starć i tak też robiliśmy, bo wiedzieliśmy - z obserwacji Waszych ruchów i naszych źródeł w terenie - że macie przewagę liczebną i siły ognia. Żaden rozsądny dowódca nie przyjmie bitwy w takich warunkach, zwłaszcza jeżeli jego misja ma zupełnie inne cele niż oczyszczenie terenu z nieprzyjaciela.

Nawet gdyby zadania nie wskazały nam charakteru działań to też bym chłopakom polecił unikanie konfrontacji. Rozkaz ataku wydałem tylko raz – kiedy uznałem, że oddział który ma go wykonać dysponuje dwukrotną przewagą nad Niemcami (finalnie oba oddziały okazały się równe liczebnie).

@Vlad piszesz, że „Dowódca Aliancki (…) nie palił się do głębokiego rozpoznania terenu co mogło  doprowadzić do kontaktów bojowych”. Wybacz, ale to nonsens – takie zresztą mieliśmy zadanie i dokładnie po to podzieliliśmy swój oddział na 3 patrole by spenetrować większy teren. Do Landeshut nie dotarliśmy tylko dlatego, że Niemcy podjęli działania zaczepne. Gdybyśmy wszędzie poruszali się całym oddziałem lub w dwóch grupach to pewnie Niemcy spotykaliby nas jeszcze rzadziej.

Tyle ode mnie póki co. Na zakończenie jeszcze podziękowania dla członków oddziału brytyjskiego, którzy wykazali się żelazną dyscypliną (poza szeregowym Kujawem, który jako Polak wyskoczył z munduru i zaczął grillować we wsi ;), odwagą (zwłaszcza st. saper Arkusz podczas minowania i rozpoznawania minerskiego obiektów) i profesjonalizmem (st. szer. Daffy, kapral Bullet, szeregowy Foorman). Ukłony dla dzielnych Rangersów (Darku dziękuję za współpracę), dla spadackich malkontentów, a nawet dla Niemców, z którymi dało się dogadać (szybkie rozwiązanie kwestii dużego fortu, dzięki Marku).

Link to post
Share on other sites
1 godzinę temu, Domin007 napisał:

 Vlad piszesz, że „Dowódca Aliancki (…) nie palił się do głębokiego rozpoznania terenu co mogło  doprowadzić do kontaktów bojowych”. Wybacz, ale to nonsens – takie zresztą mieliśmy zadanie i dokładnie po to podzieliliśmy swój oddział na 3 patrole by spenetrować większy teren. Do Landeshut nie dotarliśmy tylko dlatego, że Niemcy podjęli działania zaczepne. Gdybyśmy wszędzie poruszali się całym oddziałem lub w dwóch grupach to pewnie Niemcy spotykaliby nas jeszcze rzadziej

Moja wypowiedź miała na celu pokazanie  swobody działania i Twojego dowodzenia oddziałem alianckim. Miałeś różne opcje i wybierałeś taką, jaką uważałeś za najlepszą dla Siebie i żołnierzy.  Mogłeś zrobić zasadzkę na Niemców ?  Mogłeś ale nie musiałeś i o to głównie chodziło.  

Link to post
Share on other sites

Dodam też coś od siebie. Wielkie podziękowania dla Vlada i Corteza za zorganizowanie klimatycznej imprezy. O mojej roli wszyscy wiedzą więc wypowiem się coś na ten temat. Ogólnie znałem swoją rolę znałem ale żadnych konkretnych wytycznych nie miałem bo i mieć nie mogłem do ostatniej chwili co zrozumiałe. Na finalną część czyli jawne działanie w radzieckim mundurze gra okazała się za krótka. Ogólnie przez całą grę starałem się uzyskiwać jakiekolwiek informacje bo nie wiedziałem co mi będzie potrzebne. Podejrzewałem kto mógłby być naszym łącznikiem jeśli taki miał być. Pozostawieni bez wytycznych i z domysłem że gra nie przeciągnie się na część nocną z powodu opóźnionej zupy postanowiliśmy przechwycić to co na tej grze było najcenniejsze czyli tajne dokumenty praktycznie w ostatniej chwili. Wysłany na czujkę do młyna gdzie dowódca ukrywał dokumenty wykorzystałem okazje i je zabezpieczyłem w ostatniej chwili gdyż moment po moim powrocie na stanowisko dowódcy udali się po nie. Początkowo uciekłem ale było to głupie więc postanowiłem wrócić i do końca rżnąć głupka bo nie mieli mi nic do udowodnienia nawet gdyby rozstrzelali dokumentów nie znajdą ani oni ani amerykanie a to dla naszej sprawy liczyło się najbardziej. Ściemniłem że poszedłem za potrzebą.  O prętach dowiedzieliśmy się dopiero po grze.

Jeszcze na początku gry po ucieczce z lotniska postanowiłem się przebrać w cywilne łachy i obadać wioskę. Dokumentów co prawda nie miałem ale zamierzałem podawać się za uciekiniera z transportu do obozu. Co by alianci z tym zrobili to nie wiem ale znając ich zapędy pewnie by mnie rozwalili. Jednak nie spodziewałem się że reszta tak szybko wróci na respa więc nic z tego nie wyszło.

Może zadziałaliśmy zbyt pochopnie ale jak powiedział tow. Stalin "Czekista ma dwie drogi albo awans albo pod ścianę" Zrobiliśmy to co było istotne na tej grze. Wracając do młyna widziałem że skrzynka prawdopodobnie ze złotem chowana jest w zbożu ale u nas na Kołymie tyle się tego wydobywa że nie uznałem tego za cenny ładunek zwłaszcza w takiej ilości.

Osobne podziękowania dla leśniczego i jego żony jak żalił nam się że Anglicy mu żonę zabrali to myślałem że się popłaczę ze śmiechu. Co wyście z nią zrobili?

Link to post
Share on other sites

@Domin007
Po pierwsze to 101AB nie musi odpoczywać. Jesteśmy zawsze zwarci i gotowi do ataku nawet wtedy kiedy giwery odmawiają posługi ;)
Po drugie dostawaliśmy za mało rozkazów związanych z patrolowaniem terenu. Sporo siedzieliśmy na lotnisku. Ja nie narzekałem, bo dla mnie mil-sim to 50%czekania 40%łażenia 5%na respie i 2% walki. Tylko po prostu potencjał bojowo/penetracyjny naszej elitarnej jednostki się marnował ;)

Link to post
Share on other sites

Panowie, koledzy, towarzysze broni...

Przede wszystkim bardzo dziękuję organizatorom za grę! Zaznaczam, że mimo tego co napiszę niżej, podobało mi się bardzo i szczerze pisząc "Arado" jest dla mnie na tą chwilę grą roku ( choć ciężko mi było się zdecydować przez wzgląd na rewelacyjny "Budapeszt").

Poniżej wypunktuje co MOIM ZDANIEM wypadło fajnie, a co mniej fajnie.

Pozytywy :

1) Patrolowo - eksploracyjny charakter rozgrywki. Serio, najwięcej frajdy miałem do momentu, gdy zaczęło się więcej strzelania a nieprzyjaciel zbił się w większą kupę. Od wtedy zrobiło się zbyt... nie wiem, strzelankowo? Osobiście nie jestem fanem ostrego larpowania i organizowania tzw " przemarszów", ale takie wypośrodkowanie miedzy larpem, eksploracją a strzelaniem bardzo mi siadło.

2) Teren! Pomimo faktycznie panującego... bałaganu na terenie gry, mam bardzo duży sentyment do Woli wodyńskiej i cieszę się na każdą grę która ma tam się odbywać.

3) Odrobina larpu.

4) Ogólny zarys fabuły i szczypta "science fiction" - mam nadzieję, że będzie więcej dużych rozgrywek łączących historię z fantastyką pokroju serii Wolfenstein, z prototypowym uzbrojeniem czy postaciami rodem z filmów grozy/ superbohaterskich.

5) Działania w mniejszych składach - tego chyba tłumaczyć nie trzeba. Wszyscy wiedzą, że lubimy działać swoją ekipom i wolimy być zbici w kupę, nie zmieszani z innymi. Tym razem udało się zostać oddzielną drużyną i taki charakter działań był super.

6) Łączność radiowa i łańcuch dowodzenia.

7) Armaty 8,8cm!

8) Ostatecznie znośne limity kulkowe.

9) Ogólny klimat końca wojny, ciągłe uczucie z tyłu głowy, że każdy napotkany cywil może być dywersantem, a na każdym skrzyżowaniu mogą czaić się Niemcy…

 

Negatywy :

1) …który był skutecznie zabijany przez zawziętość, liczebność i ogólne zorganizowanie przeciwnika ( dokładnie w punkcie niżej).

2) Zbyt alternatywna historia alternatywna. Mamy rok 1945, wódz Rzeszy nie żyje zaś jej terytorium jest rozszarpywane przez aliantów. I myk, mamy zorganizowane grupy armii niemieckiej ( liczniejsze od sił aliantów w regionie), w pełni umundurowane i doskonale wyposażone. Mało tego, siły te mają do dyspozycji transport lotniczy ( w przypadku kradzieży samolotu i nagłej ucieczki gdzieś w finale gry byłoby okej) i walczą bardziej zajadle, niż załoga wału atlantyckiego 6 czerwca rok wcześniej.

Tymczasem, zwycięskie siły aliantów, dwie najmocniej zmechanizowane armie tej wojny, nie mają do dyspozycji żadnego transportu, są stale zagrożone atakiem silniejszego przeciwnika i mają ograniczoną amunicję. Totalnie mi to nie grało.

Rozumiem kwestie balansu, ale z drugiej strony nie była to standardowa strzelanka w historycznych skinach, a coś zakrawającego o milsim/larp. Więc każdy kto jechał na tę grę powinien mieć świadomość, że walki będzie mniej a priorytetem będą ZADANIA i wczuwanie się w rolę sposobną do realiów. I to wykonywanie zadań powinno być promowane a nie zdobywanie pozycji, zabijanie nieprzyjaciela etc.

 

3) Organizacja wojsk niemieckich oraz obecność cywili. W nawiązaniu do punktu wyżej, to w co zbili się Niemcy, a co także wpływało na ich zachowanie, to wrzucenie wszystkich do jednego wora z napisem „NIEMCY”. Mamy 1945 rok… Moim zdaniem, wojownicy Rzeszy powinni byli zostać wyraźnie podzieleni na Wehrmacht i SS. Dlaczego? Bo pasowałoby to do realiów i pozwoliło urozmaicić rozgrywkę.

Wprowadziłoby to kłopotliwe sytuacje, bo oto po tej samej stronie barykady, ale jednak na przeciwległych jej końcach mielibyśmy żołnierzy WH którzy nie bronią już swoich ziem, a starają się po prostu przeżyć i uratować siebie, lub swoje rodziny przed sowietami, być może kosztem honoru i ustępstw wobec aliantów zachodnich. Natomiast na drugim końcu mamy Ssmanów, zbrodniarzy którzy nie mogą sobie pozwolić na kapitulację, a przynajmniej nie bez oferty czegoś na tyle cennego, aby przysłoniło oczy zachodnich decydentów na okrucieństwa których się dopuścili.

Do tego było nieco za mało cywili, mających dosyć wojny, brakowało jakiegoś nie wiem… Volkssturmu czy marionetkowej milicji lub innych sił porządkowych ustawionych przez okupantów.

Wszystko wyżej spowodowało, że mimo jednej próby porozumienia między niemieckim dowódcą a moim oddziałem postanowiłem zakończyć rokowania i odprawić przybysza, bo po pierwsze nie wiedzieliśmy nic na temat którym próbował nas przekupić, po drugie był rok 1945 i nie byli w pozycji pozwalającej im negocjować jakiegokolwiek ustępstwa czy zdrady po stronie alianckie! A po trzecie… Rangersi nie będą zdradzali swoich towarzyszy!

4) Gdzie Rosjanie?! Totalnie brakowało mi choćby małego oddziału radzieckiego. Nawet takiego kombinowanego, na zasadzie komisarza i miejscowych działaczy komunistycznych. Po pierwsze dawałoby to Niemcom realne poczucie, że są w ciężkiej sytuacji i muszą uważać na „czerwonych”, po drugie stwarzałoby to ciekawe sytuacje, kiedy cele sowietów i aliantów zachodnich byłyby podobne, jednak ich osiągnięcie nie zakładało porozumienia. Relacje stron mogłyby się dynamicznie zmieniać od początkowo przyjaznych, przez szorstkie aż do niezbyt przyjaznych czy nawet wrogich.

5) Czasami niezbyt logiczne zadania, biorąc pod uwagę scenariusz gry ( to o czym pisał wyżej Dominik).

 

I to by było na tyle, nic więcej mi do głowy nie przychodzi. Jeśli chodzi o bardziej fabularno osobiste relacje, to zostawię je na opowiastki przy jakimś piwerku czy innym napoju :).

 

Podczas całej gry doświadczyłem tylko jednego kwasu związanego z uczciwością żołnierza strony przeciwnej, ale nie miało to wielkiego znaczenia w sytuacji w której się znaleźliśmy, więc nawet nie ma po co tego przywoływać. Jednocześnie przepraszam jeśli samemu dopuściłem się jakichś niegodziwości – jeśli to zrobiłem to całkowicie nieumyślnie.
Na koniec pragnę podziękować w szczególności moim kompanom, kapralowi Miśkowi, Sierżantowi Guzolowi, Kapralowi Darkowi oraz szeregowemu Lockowi bo bez was ta gra nie miałaby dla mnie większego sensu i z całą pewnością nie dałaby mi tyle frajdy. Nie mam wątpliwości, że jesteście iście elitarnym zespołem a błękitno-złote emblematy na waszych mundurach są zasłużone.

Także naszemu komandorowi – Dominiku, służenie pod twoim dowództwem było przyjemnością – oby jak najwięcej takich batalii, ponadto Brytyjczykom z którymi współpraca szła bardzo owocnie ( zwłaszcza dwóm kolegom, z którymi zdobyliśmy lotnisko ;) ).

Chylę też czoła przed twardymi Niemcami, bo warunki pogodowe były ciężkie, a mimo to znakomita większość z was nie odpuściła do. Nieźle nas podeszliście ( choć nie będę udawał zaskoczenia takim obrotem spraw) w miasteczku a ostrzał z waszego karabinu maszynowego i wrzucane do kościoła granaty napawały grozą.

I oczywiście wielkie dzięki dla fotografa!
Do zobaczenia na następnej :D !

Link to post
Share on other sites

Również serdecznie dziękuję organizatorom z grę. Tak jak Domin, uważam, że wyszło lepiej niż się spodziewałem.

Opiszę marszrutę mojego oddziału:

Zostaliśmy wyrzuceni we wsi na wschód od pola gry i dostaliśmy jako pierwsze zadanie by się spotkać z FJ-tami i przedyskutować dalsze plany. Wyruszyliśmy w stronę naszego respa poprzez wiejskie drogi. Na miejscu poczekaliśmy trochę aż sojusznicy przyjdą. Następnie okazało się, że mają nieco inne misje od nas i jeszcze muszą poczekać z 1-1,5h na zrzut zaopatrzenia. Wraz z WH uznaliśmy, że nie ma sensu czekać w miejscu (tym bardziej, że nasz resp nie był w dobrze zacienionym miejscu) i pójdziemy na patrol do folwarku. Tam zbadaliśmy teren i znaleźliśmy kilka kartek ze zdjęciami części samolotu. Ja wziąłem jedną, Mekar resztę (zakładałem, że lepiej bym ja nie miał większości by w razie schwytania nie musiał wszystkiego oddawać). Do folwarku przyszedł leśniczy z żoną. Po krótkiej rozmowie dali nam ciuchy cywilne i powiedzieli, że prawdopodobnie coś jest ukryte w lesie na wschód od głównej drogi, a także na cmentarzu w mieście. Mieli wrócić i przynieść nam marynarki.

               Będąc w folwarku uznaliśmy, że nie ma sensu czekać i pójdziemy przeszukać las. Tam nic nie udało nam się znaleźć, więc poszliśmy sprawdzić mały fort, a w dalszej perspektywie lotnisko. Podchodząc do fortu zobaczyliśmy, że ktoś tam jest. Mieliśmy po jednym magazynku załadowanym i rozkaz by nie wchodzić w kontakt, więc go ominęliśmy. Jakoś w międzyczasie dostaliśmy po radiu informacje, że FJ przejęło zrzut i ma amunicję. W drodze na lotnisko zatrzymaliśmy się na przerwę i zastanawiałem się, czy jest sens iść prawie bez kulek dalej, czy nie lepiej wrócić. Ale przez radio dowiedzieliśmy się, że FJ wyszło z respa i niesie nam amunicję. Poszliśmy zatem na lotnisko, które okazało się puste. Przez radio usłyszeliśmy, że jednak do nas FJ nie przyjdzie teraz bo wykonuje inne zadania i mamy rozkaz czekać. Posiedzieliśmy tam ze 20-30 minut (ten upał był okropny), aż przyszli amerykanie. Trafiliśmy kilku z nich ale zaszli nas od boku i odstrzelili wszystkich poza Griszą, który siedział schowany pod drzewem. Amerykanie weszli na wał i byli z jego perspektywy jak na widelcu. Wszyscy ranni Niemcy czekali aż Grisza na spokojnie wyjdzie i ich rozstrzela, a ten wstał u uciekł XD.

               Z całej naszej rannej ekipy został przez amerykanów odratowany tylko medyk Mekar. Pomimo, że miał ważne papiery, to go nie sprawdzili. Odeszliśmy z lotniska na respa, widząc po drodze jak spadacy się spóźnili na pomoc ekipie Dara. Po drodze na respa spotkaliśmy Griszę, który przebrał się w cywilne ciuchy i zaraz musiał z powrotem w mundur. Na respie okazało się, że FJ zabrało całą amunicję i teraz to już prawie nic do strzelania nie mieliśmy. Po dosyć długich dyskusjach przez radio, poszliśmy z nimi się spotkać w folwarku. Wydaje mi się, że było to koło między 15:00 a 16:00. Od tego momentu obie ekipy niemieckie działały praktycznie razem. My jako WH nie mieliśmy nowych rozkazów, więc została nam pomoc FJ w wykonywaniu tych które oni otrzymali. Dwóch Niemców się przebrało, ustaliliśmy im nową tożsamość i wysłaliśmy do miasta. Niby mieliśmy czekać aż wrócą, ale uznaliśmy, że nie ma sensu i poszliśmy zająć mały fort który miał być naszym kolejnym respem. Tam nikogo nie było, tylko zaminowane drzwi.

               W międzyczasie dowiedzieliśmy się, że Brytole wykopali w mieście złoto i prawdopodobnie mają je w dużym forcie. Po ustaleniach z Ashigarą, poszedłem na lotnisko, a następnie do miasta gdzie była ekipa Dara, by zaproponować im wspólny atak na Brytyjczyków, przejęcie i podział złota i spokojne życie do końca wojny. Ale niestety odrzucili naszą hojną ofertę, co skończyło się w niedługim czasie przyjściem całej ekipy niemieckiej do miasta i rozwaleniem ich. Po zajęciu miasta przyszli na pomoc rangersom znowu spóźnieni spadacy, których udało się odeprzeć.

               Ze względu na problemy techniczne, baaardzo długo zajęło przeniesienie nam respa z małego fortu do miasta. Ale gdy w końcu się to udało, wyruszyliśmy do dużego fortu. Dzięki czujkom wiedzieliśmy, że Brytyjczycy gdzieś sobie poszli w las, więc atak mógł potencjalnie pójść gładko. Rzeczywiście tak było, ale trzeba przyznać, że wcale tak szybko nam nie poszło z zajęciem fortu. Niedługo po tym, do fortu wrócili Brytole i zaczęli nas atakować. Udało się ich pokonać i off-owo ustalić, że szybko się stamtąd zwiniemy, ze względu na bliskość respa. Podczas walki, w forcie udało się znaleźć złoto i czarną teczkę Dominika omyłkowo wziętą, za fabularną.

               Wraz ze wszystkim wróciliśmy do miasta, gdzie zostały ukryte złoto, teczki i maszyneria. Zaczęliśmy się przygotowywać do obrony miasta by wytrzymać do godziny 21:00. W międzyczasie ogarnęliśmy, że zniknęła czarna teczka Dominika, więc zmieniliśmy miejsce ukrycia pozostałych rzeczy. Dowiedzieliśmy się, że alianci poszli nie wiedzieć czemu na lotnisko i nie mają zamiaru z niego wychodzić. W związku z tym, jak zostało już 20 minut do grochówkowej przerwy i podejrzewając, że gra potem nie będzie kontynuowana, postanowiliśmy sobie zaatakować lotnisko by nie siedzieć bezczynnie do końca czasu. Atak oczywiście zakończył się niepowodzeniem.

               Co do rozkazów, to ogólnie były w porządku, ale rzeczywiście mogły być trochę bardziej agresywne, ale jednak nie takie było założenie gry. Nie spodziewałem się intensywnej wymiany ognia i poza kilkoma wyjątkowymi, rzeczywiście tak było. Jedynie bezsensowne wydaje mi się, że Niemcy zostali rozrzuceni daleko od terenu gry. Zejście się nie stanowiło żadnego problemu i tylko nie potrzebnie chodziliśmy sobie po wsiach. Wiem, że założenie było nieco inne, ale tak wyszło.

               Co do roli dowódców, to jako gracz i organizator uważam, że dowódcom powinno dać się maksymalnie dużo swobody i org powinien reagować jak najrzadziej, w sytuacjach które mogą położyć grę, albo sprawią, że pójdzie ona w złym kierunku. Skoro zadania zakładały jak najmniej kontaktu z wrogiem, to czemu nagle dowódcy mieli na siłę tego kontaktu szukać i sprzeciwiać się rozkazom?  

               Bardzo, ale to bardzo nie podoba mi się na takich grach, z góry wyznaczenie jakichś osób na szpiegów i zdrajców, jak to miało miejsce w przypadku „Rosjan”. Jak już się coś takiego robi, to powinna być jasna i klarowna informacja/sugestia podana przed grą lub fabularnie w czasie gry, że coś takiego może mieć miejsce. A nie, że z góry na wszystkich grach mamy zakładać, że ktoś jest zdrajcą, nikomu nie ufać  i wszystko zatajać. U mnie w drużynie jasno mówiłem, gdzie idziemy, po co, co mamy zrobić i wydaje mi się, że tak jest fajniej dla wszystkich, a nie jak u aliantów parę osób mówiło, że dużo czasu łazili po terenie, nie wiedząc nawet gdzie, czy po co? Humor mi jednak poprawia, że „Rosjanie” ukradli bezwartościową przypadkowo zabraną teczkę Dominika, a ważniejsze rzeczy zostawili XD.

Link to post
Share on other sites
19 godzin temu, Vlad napisał:

Moja wypowiedź miała na celu pokazanie  swobody działania i Twojego dowodzenia oddziałem alianckim. Miałeś różne opcje i wybierałeś taką, jaką uważałeś za najlepszą dla Siebie i żołnierzy.  Mogłeś zrobić zasadzkę na Niemców ?  Mogłeś ale nie musiałeś i o to głównie chodziło.  

Vlad, swoboda ruchów jaką dostaliśmy w rozkazach była kluczowa dla sprawnej eksploracji terenu i wykonania zadań. A to, że skupiliśmy się w pierwszej kolejności na zadaniach "do zrobienia", a nie do"robienia" nie znaczy, że "nie paliliśmy się do głębokiego rozpoznania". Gdyby Niemcy trochę dłużej kryli się po lasach to byśmy teren spenetrowali dogłębnie, wzdłuż i wszerz, ale przez meldunki o ich pojawieniu się trzeba było reagować.

18 godzin temu, Grisza1122 napisał:

Dokumentów co prawda nie miałem ale zamierzałem podawać się za uciekiniera z transportu do obozu. Co by alianci z tym zrobili to nie wiem ale znając ich zapędy pewnie by mnie rozwalili.

Grisza, jakie zapędy? Chłopaki przyszli do nas, mieli spodnie WH, więc z automatu stali się podejrzani. Ale dopiero kiedy okazało się, że nas bezczelnie okłamują (bo jeden na zdjęciu miał okulary, a nie miał ich w rzeczywistości, a drugi nie miał takiego nosa jak na zdjęciu, nie wspominając już o takim drobiazgu jak znajomość własnych personaliów ;) wzięliśmy ich w obroty. I przypominam, że finalnie - choć doskonale wiedzieliśmy że są szpiegami - przewerbowaliśmy ich i wysłaliśmy z misją informowania nas o Waszych ruchach. A mogli skończyć pod murem. ;)

12 godzin temu, Wade1051 napisał:

Do tego było nieco za mało cywili, mających dosyć wojny, brakowało jakiegoś nie wiem… Volkssturmu czy marionetkowej milicji lub innych sił porządkowych ustawionych przez okupantów.

Ja bym dodał do tego Darku zdemoralizowanych, prawdziwych dezerterów z Wehrmachtu, tak jak pisałeś wyżej, mających dość wojny i chcących wrócić do domu. Zrobiliby mega klimat.

@XrayPl Marek, a skąd się dowiedzieliście, że wykopaliśmy złoto? Bo nurtuje mnie to od Waszego ataku na duży fort. Przecież Wasi szpiedzy nie widzieli skrzynek w bazie.

Link to post
Share on other sites
Godzinę temu, Domin007 napisał:

Grisza, jakie zapędy? Chłopaki przyszli do nas, mieli spodnie WH, więc z automatu stali się podejrzani. Ale dopiero kiedy okazało się, że nas bezczelnie okłamują (bo jeden na zdjęciu miał okulary, a nie miał ich w rzeczywistości, a drugi nie miał takiego nosa jak na zdjęciu, nie wspominając już o takim drobiazgu jak znajomość własnych personaliów ;) wzięliśmy ich w obroty. I przypominam, że finalnie - choć doskonale wiedzieliśmy że są szpiegami - przewerbowaliśmy ich i wysłaliśmy z misją informowania nas o Waszych ruchach. A mogli skończyć pod murem. ;)

To się rozumie ;) Jak się idzie na takie zadanie to trzeba mieć gadkę ułożoná wzdłuż i wszerz. Ale z tego co opowiadałeś jak na pierwszą taką akcję to i tak dobrze się wkręcili. Oby więcej takich ;)

Link to post
Share on other sites
Godzinę temu, Domin007 napisał:

Ja bym dodał do tego Darku zdemoralizowanych, prawdziwych dezerterów z Wehrmachtu, tak jak pisałeś wyżej, mających dość wojny i chcących wrócić do domu. Zrobiliby mega klimat.

W samych założeniach   w  mieście miało być więcej osób cywilnych  Nasi goście mieli odgrywać inne role niż grali gdyż  pozostali musieli zrezygnować z udziału, powody były różne.  Mogę nieco powiedzieć,  że miał być  miejscowy policjant, leśniczy,  załoga Hubrtus Gasthoff ( byli), my--> orgowie, czasem wcielający się  w swoje role  Burgmiestera i  Dziedzica, oraz uchodźcy ze wschodnich terenów, lub dawni pracownicy pobliskiej fabryki ARADO. Oddział  NKWD wchodzący do gry w innym czasie. 

 Wasze głosy  są bardzo dla mnie istotne w ew  wnioskach organizacyjnych.  

Wyjaśnię zatem pewne założenia.  ( było ich nieco więcej)

Gra była przygotowana na 50 osób , szczególnie z przewagą strony alianckiej. Przy waszych zgłoszeniach przekraczając 30 os postanowiliśmy z Cortesem  jednak ją zrobić w okrojonym scenariuszu.  Przewaga  Niemiecka nie była tak wielka  17/15 os  z listy startowej ---> nie liczę późniejszych awarii etc. 

Rozrzucenie w terenie miało za zadanie dać czas obu stronom na zorganizowanie się i wejście do gry z przygotowaniem jakiegoś planu, zorganizowanie  tymczasowej bazy.  Stąd wynikało,  by dać Wam 3 pkt startowe bez pokazania punktu gdzie jesteście, większy czas na dojście, krótki odpoczynek, przejęcie zrzutu, rozpoznanie terenu, punktowe prowokacje sił alianckich.  Miały być to zadania symulacyjne w mało znanym terenie.  Dominik miał jednak mało ludzi  i nie bardzo rozpraszać sił jak wspomniał. Być może  gdyby nie znał liczebności strony Niemieckiej, starałby się  patrolować drogę  z  Muhlendorfu do Fabryki ARADO w Landeshut, lub wystawiałby czujki informujące go o ruchach Niemców.  Z kolei bliższe rozmieszczenie  skutkowało by szybkimi kontaktami bojowymi.     

Wniosek może być taki  by startować nie znając ilość swoich sił.  Tak było na I Alternatywie wymaga to jednak większej ilości ORGów znających założenia scenariusza w dobrej łączności i lepszej logistyki.  Jedn z kolegów, będący na pierwszej edycji nie mógł przybyć z powodów zawodowych. Nieco w  tym pomógł nam fotograf " Robal " za co dziękuję.

Kolejna sprawa to łączność. Tutaj musimy mocno popracować nad jej poprawą. Cały czas nie miałem dobrej łączności z oddziałem niemieckim.  Ustaliłem kanał PMR nr 8    446. 093 MHz  jako łączność z OKL i była na nim cisza lub problemy z łączeniem. Liczyliśmy się z możliwością pewnego moderowania dodatkowymi rozkazami gry nie  zmieniając głównych założeń.

Sama łączność pomiędzy drużynami  jakoś działała. Strona aliancka miała swój ustalony  FRS 462, *** MHz ale korzystali też z PMR 1 446. 006MHz jako orgowskiego.  Założyłem, że mamy w tej kwestii jakieś doświadczenie ale okazało się niestety, nie jest wystarczające. Być może i radia nie mają tak dobrego zasięgu  w terenie  To wszystko wymaga testów, dopracowania.

Wniosek  Dokładnie przetestować radia  na ustalonych częstotliwościach wyznaczyć  operatorów radia jakim w oddziale Alianckim był  Daffi. 

Wprowadzenie osób cywilnych do scenariusza na pewno urozmaica grę i pozwala na szersze wykorzystanie fabuły samej gry.  Leśniczy z żoną  to starzy wyjadacze konwencji laprowych  ale i simowych, biorący udział w różnych rozgrywkach  tego typu, więc wiedzą o co chodzi. Potrafią sami wnosić  pewne  dodatkowe  questy oczywiście związane z  grą i jej scenariuszem by go urozmaicić. 

Wniosek Trzeba dać  możliwość gry w dużych scenariuszach takim ludziom co może i spowalnia grę strzlenakową  ale daje więcej klimatu, poszukiwań, rozwiązywania zagadek.    

 Moim wnioskiem końcowym jest by stworzyć grupę inicjatywną  wśród orgów ASH, do budowy większych scenariuszy semi milsimowych   co pozwoli  nam na lepszą integrację środowiska  ASH,  popularyzację  naszych gier i dopływ nowych  graczy zainteresowanych tematem II WŚ.  

   

Link to post
Share on other sites
2 godziny temu, XrayPl napisał:

Humor mi jednak poprawia, że „Rosjanie” ukradli bezwartościową przypadkowo zabraną teczkę Dominika, a ważniejsze rzeczy zostawili XD.

Widziałem jeszcze drugą brązową teczkę którą młody ukrywał dalej ale za nią już nie chciało mi się łazić bo i tak nie było to naszym celem. Złoto nie stanowiło dla nas specjalnej wartości. Ta akcja to już była z naszej strony samowolka bo wiedzieliśmy że gra się kończy i chcieliśmy zrobić cokolwiek. Szpiedzy/agenci i tak zwykle są instalowani w kadrach dowódczych bo wiadomo że szeregowy to nie ma do niczego dojścia i może co najwyżej przeprowadzić drobną dywersję. Może i powinniście coś wiedzieć ale gdyby choć było wspomniane o Rosjanach to bym już kompletnie nie mógł nic zrobić z wiadomych przyczyn.

Link to post
Share on other sites

Również dzięki za grę. Od razu zaznaczam, że pomimo skrócenia gry, ograniczenia scenariusza i mojego przedwczesnego zejścia na parking, żeby nie "zejść", mówiąc metaforycznie, to bawiłem się dobrze i grę oceniam na plus. Oczywiście do doszlifowania, ale na plus.

Większość wad i zalet została już rozpisana i wyjaśniona. Więc...
Od siebie chciałbym tylko dodać, że lepszym rozwiązaniem na start gry (przynajmniej ze strony niemieckiej), byłoby wywiezienie nas na skraj właściwego terenu i rozkaz budowy bazy np. w Landeshut. Moim zdaniem, HQ w takich grach nie powinny być off-game (przykład Wyspa Ośmiornicy lub Reverbate), więc przygotowanie 3 chatek i terenu dookoła do obrony, byłoby ciekawe i zajęłoby trochę czasu. (Tak tak, wiem, że mieliśmy rozkaz postawienia sztabu, ale wyznaczone miejsce było tak dalekie od jakiejkolwiek strefy działań lub zadań, że Ashigara sobie koniec końców darował.) To tak odnośnie argumentów o czekaniu, bo rzeczywiście od początku do końca gry było dużo siedzenia "na luzaku". Tym samym nie dawałbym opcji przestawiania respa głównego, a dał 1 do ustawienia tymczasowo, w którymś z zajętych obszarów.

No i niestety tutaj przeszkodził spory problem frekwencji. Gra wyszłaby dużo lepiej przy tych 50ciu osobach, ale no jest jak jest. Pogody też nie zmienimy, ani nie zamówimy, więc przyznam Dominikowi rację. Gry w okresie letnim, powinny być organizowane od godzin popołudniowych. Zresztą na mil-simach, najbardziej ekscytującą częścią są nocki (też w końcu chcielibyśmy przetestować ZG1229 w polu xD), więc gra np. od 18tej, do 18tej dnia następnego byłaby na miejscu. Pomimo wczesnego zakończenia gry z wiadomych przyczyn, myślę, że jakby ludzie zaczęli grać, gdy słońce tak nie prażyło to wytrzymaliby w terenie dłuższy czas. A skoro to gra z alternatywnej historii to zawsze można zarządzić zawieszenie broni na jakiś czas, żeby porządnie odpocząć, coś zjeść i ułożyć w żołądku.

Najlepszym przykładem jest Pogarnicze w Ogniu. Początek gry - budowa bazy/wioski/ przejść granicznych. Większość gry - larpowanie/patrole/wykonywanie zadań. W trakcie był też moment luźniejszy, gdzie niektórzy odpoczywali w niemieckim sztabie, jedli lub nawet ucinali drzemkę. Końcówka - potężna bitwa. Wtedy się ubawiłem doskonale i myślę, że w podobnym formacie gry, każdy znajdzie coś dla siebie. 

Link to post
Share on other sites

Koledzy!   W ankiecie wypowiedziało się 19 osób na 33  opłacone.

Wyniki na dzień dzisiejszy są następujące 12 os wykorzystać   dla  5 osób zwrot.   

Moja propozycja jest następująca  Przedłużam  ankietę  do 11 07 poniedziałek  tak by pozostali się mogli wypowiedzieć. 

Osoby które  prosiły o zwrot 5 os  otrzymają  zwrot kasy.  Proszę  o przypomnienie się  na  maila wqurek@gmail.com z nr konta i Nickiem. To ułatwi mi zwrot kasy. 

Zwroty zostaną odnotowane  a pozostałą  kwotę  wykorzystamy na organizację  następnej imprezy.    

 

Link to post
Share on other sites
W dniu 29.06.2022 o 12:27, Domin007 napisał:

którzy wykazali się żelazną dyscypliną (poza szeregowym Kujawem, który jako Polak wyskoczył z munduru i zaczął grillować we wsi)

Rozkaz był żeby odpocząć to zgodnie z zasadą "kiedy można usiąść to siedź, a jak można leżeć to się połóż" skorzystałem z przerwy i bliżej zapoznałem się z wygodnym dołkiem i suchym chlebem (zaopatrzenie oddziałów frontowych choć w pajdę chleba jak stało na mizernym poziomie na innych, wcześniejszych odcinkach frontu tak w oddziale, który miał szukać cennego złota nie zostało poprawione - Niemcy mogli by nas przekupić za kawałek ciepłego kurczaka i dzbanek piwa :D ).

A tak bardziej na serio gra wypadła całkiem nieźle - szczególnie jeżeli chodzi o sam sposób poruszania się oraz zabezpieczenie patrolowe w oddziale brytyjsko-polskim. Widać tu znaczną poprawę gdzie z reguły wcześniej sami się wystawialiśmy na odstrzał jeden za drugim. Upał był jednak niemiłosierny i prawdę mówiąc to dziękowałem niebiosom że nie było więcej zadań związanych z patrolowaniem, przechodzeniem z miejsca na miejsce itp. Atak na lotnisko z zespołem amerykańskim i tak zakończył się litrami potu, który lał się w oczy i podobnie jak Meister do udaru cieplnego niewiele brakowało. 
Ps. Dobrze, że po wszystkim zostało opisane jakie zadania miały drużyny. Bo do tej pory nie wiedziałbym, że kontrolowani przez nas leśniczy z małżonką mówiący, że idą robić pranie jednak zanosili ubrania cywilne dla jednostek niemieckich bez żadnych naszych podejrzeń. Jest to jakiś smaczek.

Link to post
Share on other sites
  • 2 weeks later...
W dniu 29.06.2022 o 16:19, wish napisał:

Po pierwsze to 101AB nie musi odpoczywać. Jesteśmy zawsze zwarci i gotowi do ataku nawet wtedy kiedy giwery odmawiają posługi ;) (...) Tylko po prostu potencjał bojowo/penetracyjny naszej elitarnej jednostki się marnował ;)

W sensie która jednostka jest tą elitarną? Bo ogólnie mówiąc z aliantów to nominuję do tego miana głównie rangersów. Tak jak było napisane wyżej, koledzy już wyjaśnili. Zresztą co tu dużo mówić o jakiejkolwiek elitarności jeśli nawet broń nie działa ;) Ale skoro twierdzisz że nie musicie odpoczywać to jestem pewien że na następnej grze dostaniecie jakieś zadanie na miarę niezmordowanych spadaków, np. noszenie skrzynek z ammo czy innym zaopatrzeniem :)

Link to post
Share on other sites
W dniu 12.07.2022 o 22:52, Loperenco napisał:

Ale skoro twierdzisz że nie musicie odpoczywać to jestem pewien że na następnej grze dostaniecie jakieś zadanie na miarę niezmordowanych spadaków, np. noszenie skrzynek z ammo czy innym zaopatrzeniem :)

Ależ oczywiście że  dostaną :)  Już pracuję nad tym w spokoju ducha i będzie coś ekstra. 

Link to post
Share on other sites

Ankieta

Na dzień 11-07 na pytanie ankiety odpowiedziały 23 osoby 

Wynik ankiety wynosi 17 os za wykorzystaniem  6 os za zwrotem tym samym ankietę zamykam !

Osoby które prosiły o zwrot  ( część otrzymała )  proszę  zgłoszenie do mnie na priv lub maila  wqurek@gmail.com  z nr konta i Nickiem. To ułatwi mi wykonanie przelewu. 

Link to post
Share on other sites

https://drive.google.com/drive/folders/160DjTKFVNKHcmgua4w3feJprJVr2ZALL?usp=sharing

Trochę spóźnione zdjęcia. Przepraszam (powinny być, jeszcze kilka z aparatu, ale z tymi jest problem techniczny i nie wiem czy je odzyskamy). Tak swoją drogą gra się podobała mimo, że wlałem w siebie 3,5 litra płynów. Liczę na więcej tego typu fabularnych gier, aczkolwiek myślę, że dobrym pomysłem było rozstawienie Brytyjczyków bliżej Niemców na początku, żeby było więcej akcji (ten wątek był nawet wcześniej poruszany). 

Było super.

Link to post
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

Loading...
×
×
  • Create New...