Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...

Polski Airsoft na tle zagranicznego


Recommended Posts

Poziomie "czego"? Popularności? Dostępności? "Skilla" graczy? Ilości i jakości organizowania imprez?

 

Myśle że jesteśmy w czołówce jeśl chodzi o popularyzację tego sportu.

 

Ta, definitywnie przebijamy wszystkie kraje. Szczególnie widać tę popularność po tym, że jest u nas może pięć na krzyż komercyjnych "pól" airsoftowych - to zdecydowanie więcej niż np. taka Japonia, Taiwan czy USA.

Link to post
Share on other sites

Z moich obserwacji różnych europejskich dużych zlotów wynika to, że zupełnie różne jest pojęcie tego co można nazwać "milsim loadout". W Polsce na milsim starasz się zabrać jak najmniej rzeczy, z oporządzenia to co najwyżej pasoszelki/chest rig i plecak. Wszystko na lekko. Jaką wizję mają Europejczycy? Kamizelka z płytami, plecaki, hełmy, ma być jak w "Generation Kill". CIRAS albo IBA i do lasu. Zakładają, że ktoś będzie ich woził hummerem, ale często pojazdów brak :D

Link to post
Share on other sites

Cóż, zawsze doceniam to, że (póki co :icon_razz:) nie muszę nosić pomarańczowych końcówek, jakichś wesołych kolorów w stylu neonowego niebieskiego, albo jakiegoś całego pozwolenia, w stylu UKARA. Nawet coś takiego jak granatniki jest u nas ogólnodostępne, i dobrze.

 

Natomiast popieram to co pisze Hudy01, brakuje pól, choćby zwykłych hal ze sklejek jakich pełno na filmikach z Ameryki. Oferty sklepów też raczej nie powalają, w porównaniu z tymi w USA/Azji.

 

Lubię polski ersoft, ale póki co trawa jest zieleńsza w innych częściach Europy, a dalej to już w ogóle mekka. No ale to zależy kto jaki ersoft lubi, milsimowcy, którzy jadą na zloty na pewno mają więcej opcji niż speedsofterzy, czy tacy niedzielni wojownicy, którzy chętnie by wykupili jakiś karnet i wpadali nawet w środku tygodnia na takie sklejkowe królestwo. Gdzie w Polsce jest to możliwe, żebym wiedział gdzie się przeprowadzać :P?

Edited by Mixon
Link to post
Share on other sites

Może niedoprecyzowałem - chodzi mi o jakość imprez przede wszystkim i np. chyba liczbę ludzi zaangażowanych w airsoft, ilość grup regionalnych , etc. Patrząc też np. na zarobki i ich dysproporcje w stosunku np. do USA zyskujemy chyba trochę punktów :D

Link to post
Share on other sites

Zastanawiałem się ostatnio, na jakim poziomie jest polski airsoft w stosunku do reszty świata . Czy na wysokim, czy na najwyższym, jeżeli nie to w jakim kraju jest na wyższym? Ma ktoś jakieś rozeznanie ? :icon_smile:

Może niedoprecyzowałem - chodzi mi o jakość imprez przede wszystkim i np. chyba liczbę ludzi zaangażowanych w airsoft, ilość grup regionalnych , etc. Patrząc też np. na zarobki i ich dysproporcje w stosunku np. do USA zyskujemy chyba trochę punktów :icon_biggrin:

 

Dobrze, że doprecyzowałeś, ale dalej nie są to żadne wskaźniki. By określić "poziom" jak to nazwałeś potrzeba zastanowić się nad tym czym airsoft jest dla ludzi z różnych środowisk. Zupełnie inne zaangażowanie wykazują grupy znajomych strzelających w halach a zupełnie inaczej na as patrzą rekonstruktorzy, a jeszcze inaczej grupy paramilitarne OT. Jakby nie patrzeć, środowisko rozwija się dynamicznie i oprócz podziału ze względu na lokalizację warto ująć w to ramy czasowe czy kwestie środowiskowe o których wspomniałem.

Link to post
Share on other sites

Z moich obserwacji różnych europejskich dużych zlotów wynika to, że zupełnie różne jest pojęcie tego co można nazwać "milsim loadout". W Polsce na milsim starasz się zabrać jak najmniej rzeczy, z oporządzenia to co najwyżej pasoszelki/chest rig i plecak. Wszystko na lekko. Jaką wizję mają Europejczycy? Kamizelka z płytami, plecaki, hełmy, ma być jak w "Generation Kill". CIRAS albo IBA i do lasu. Zakładają, że ktoś będzie ich woził hummerem, ale często pojazdów brak :icon_biggrin:

Z tego co widzę na filmach z zachodnich i północnych to oni nazywają milsimem "ambitniejsze gry scenariuszowe" ze sztabem, respami i zadaniami bardziej rozbudowane niż zwykłe jebanki, coś jak Combat Alert.

Edited by sledz
Link to post
Share on other sites

Sądzę, że w porównaniu z innymi narodami dysponujemy większą ilością terminatorów, z tym że nieudokumentowanych nagraniami bo u nas co drugiemu z kamerą na czole wydaje się, że jednocześnie nagra jak świetnie zmienia magazynki i wroga w krzakach 40m dalej.

 

Zarobki to można było w pierwszym poście tematu odhaczyć. Ale i tak najbardziej rozwalają mnie ludzie ze środowiska, którzy mają pieniądze na repliki, akcesoria, tuning, a szkoda im wydać raz na rok więcej niż 50zł na większą imprezę. (W sumie to nie wydadzą na żadną, gdzie "czują", że organizator może zarobić.)

 

No i co z tego jakbyśmy mieli nawet 50 komercyjnych pól po całej Polsce, jak każdemu by było daleko i nikomu nie chciałoby się jechać, tym bardziej, żeby pograć tylko 4h bo "lokalsom" się już nie chce. W takim USA odległość to nie problem, bo wbija się na autostradę, godzinka, półtorej i jest się na miejscu, gdzie zostaje się przynajmniej na pół dnia.

Link to post
Share on other sites

Mieszkam na bawari i tu poza małym plackiem niema nic. Trzeba jechać albo do Austri albo do Czech. Czasami taka podróż trwa 5 godzin w jedną stronę więc łatwo niema. Terminatorzy się zdarzają, a użytkownicy hp często po chronowaniu podkręcają regulatory do maksimum. Do tego dochodzi niemieckie prawo :icon_confused3:

Link to post
Share on other sites

W sumie porównując ze swojego doświadczenia rosja-niemcy-austria: Gorzej chyba tylko u ruskich, tam terminatorzą nieźle, ale mają też swoje zalety bo nie gra tam dzieciarnia tylko ludzie 18+. Ale nie jest tam tak popularne asg.

W Polsce jest jakaś moda wśród gimbazy ( w sumie to i nie tylko) że im wszystko wolno i chcą być a'la Call of Duty bo się nagrali i wydają więcej na szpej, pseudokamizelki, kominiarki, rękawiczki, hełmy niż dobra replika, okulary ciemne/jasne i wygodne buty. Też często termoszą, ale zawsze można ich sprowadzić do pionu tym czy innym sposobem.

Gorsi są już tylko oszpejowani, PRO elo KRISS KOSTA MADAFAKA Warrior Reko Marine Specnaz Force, którzy swoim zachowaniem wywyższają się i myślą że im wszystko wolno, bo wydali więcej na szpej niż ja na benzynę przez rok. Nie piszę że wszyscy, ale często się tak zdarza na większych strzelankach szczególnie.

Kwestia pól do rozgrywek/imprez płatnych: tak, polacy to skąpiradła pod tym wzlędem. Ciężko im wydać te kilka dych na coś co zapamiętają na długo. Z góry są przekonani że nie opłaca się i wolą niedzielną siepankę w lesie, a ich kosztem nie będzie się nikt dorabiał. W sumie po części mają i rację bo niektóre imprezy w kraju jak na nasze zarobki to jest duży wydatek, a organizatorzy mimo że dostają fundusze i pomoce od władz, nie płacą też za wynajmowane tereny to liczą sobie.

Na zachodzie stosunek cena=jakość=emocje jest jak najbardziej współmierna. W rosji też, imprezy ze sprzętem to wydatek 30/40 $.

 

W Polsce też barierą jest że najlepsze imprezy to południe Polski. Ludziom z północy, szczególnie tym jesczze na utrzymaniu rodziców/uczących się ciężko jest się zebrać i pojechać.

 

Nie rozumiem też polskiej manii "małego siusiaka" przekładającej się na tuning wszystkiego i ile się da. Nie ma już replik na imprezach poniżej 400 fps. Zawsze tylko wincyj i wincyj. A po imprezie ludzie wracają z guzami, rozciętymi wargami, głową(serio, kulki rozcięły skórę głowy w dwóch miejsach). Rozumiem że ludzie to nie zwierzęta, potrafią myśleć, przewidywać... ale nie zawsze, nie wszyscy... Zamiast czasem pomyśleć, zainwestować w preckę, rhopa i mieć na 400 fps zasięg snajperki, co praktykuje się na zachodzie, to nieee lepiej dowalić 500 fps do szturmówki i heja.

Link to post
Share on other sites

Kwestia pól do rozgrywek/imprez płatnych: tak, polacy to skąpiradła pod tym wzlędem. Ciężko im wydać te kilka dych na coś co zapamiętają na długo. Z góry są przekonani że nie opłaca się i wolą niedzielną siepankę w lesie, a ich kosztem nie będzie się nikt dorabiał. W sumie po części mają i rację bo niektóre imprezy w kraju jak na nasze zarobki to jest duży wydatek, a organizatorzy mimo że dostają fundusze i pomoce od władz, nie płacą też za wynajmowane tereny to liczą sobie.

Na zachodzie stosunek cena=jakość=emocje jest jak najbardziej współmierna. W rosji też, imprezy ze sprzętem to wydatek 30/40 $.

 

W Polsce też barierą jest że najlepsze imprezy to południe Polski. Ludziom z północy, szczególnie tym jesczze na utrzymaniu rodziców/uczących się ciężko jest się zebrać i pojechać.

Trzy, a właściwie dwa razy byłem na płatnej imprezie. Właściwie dwa, bo na jednej zrzucaliśmy się po 5zł na paliwo dla orga - trochę go wyjeździł i wolnego czasu przy tym zużył. Dwie pozostałe imprezy doprowadziły mnie do wniosku, że na płatne imprezy jeżdżę tylko do osób zaufanych (znajomi + Straszydło Olsztyn) lub na imprezy renomowane na WMASG.

Najpierw o tym udanym razie - 4 czy 5 urodziny olsztyńskiego Straszydła. Wstęp - 10zł. Paliwo - 10zł od osoby (jechaliśmy w 4). Czas dojazdu w dwie strony - 2 godziny. Czas strzelania - 3 czy 4 godziny plus after party. Choć na prawdę wystarczyłoby samo strzelanie bym był zadowolony, a i after party nie było płatne - z tego co wiem było sponsorowane przez różne firmy - opiszę je jednak (troszkę dalej), bo było na prawdę fajnie. Samo strzelanie było mega - sporo ludzi, fajny teren, działo się, sensowne respy. Bawiłem się setnie. Następnie (liczę to już jako after party) konkursy indywidualne i konkurs drużynowy (w którym zajęliśmy jedno z ostatnich miejsc, ale nikt z nas się nie śmiał, btw, sorry Drops, że Cie upuściliśmy) kiełbaska z grila i bułeczka (dla każdego uczestnika chyba po jednej), ciasto (które organizatorzy wciskali, bo było go aż za dużo), loteria z różnymi fantami (sporo tego było). Każdy dostał naszywkę - zgaszona flaga Polski z napisem "Warmia airsoft" - mnie bardzo ucieszyła i mam do dziś na plecaku. Chyba nawet toi-toi był w pobliżu. Była też zbiórka charytatywna (mam nadzieję, że udało się pomóc temu dziecku, na które wtedy zbieraliśmy).

Teraz druga strona medalu - moja pierwsza większa impreza. Wstęp - 40zł. Paliwo od osoby - 20 czy 30zł (a jechaliśmy w 5 osób). Czas dojazdu w dwie strony - około 4-4,5 godzin. Czas strzelania - 2 czy 3 godziny. Jak dla mojej ekipy brak after party. Do przejechania mieliśmy około 150km w jedną stronę, zimą, nieznaną mi (kierowcy) trasą więc wyruszyliśmy wcześnie. Na miejsce dotarliśmy około pół godziny przed rozpoczęciem rejestrowania ekip. Stoimy więc w jakiejś wiosce i się szpejujemy. Wkoło sporo ludzi - super. Pierwszy oszpejowany z nas poszedł szukać orgów i rejestracji - jeszcze nie rejestrują. W między czasie spod obory czy stodoły gdzie siedzieli orgi wydobył się dym - mega! Dla mnie to był pierwszy kontakt z granatem czy świecą dymną. Dużo ludzi + dymy = airsoftowa erekcja u laika na 150%! W końcu z małym opóźnieniem rejestrują, a właściwie nie bardzo, bo jeśli pamięć mnie nie myli to stwierdzono, że kto ma być ten jest i tyle... Pada hasło - ruszamy w las. No to wszyscy ładują się na auta i jadą. To my też. Dojechaliśmy do końca wsi i szybki rzut oka na drogę - polną, zaśnieżoną z dwiema błotnistymi koleinami (odwilż była). Pojazd Uniwersalny, Niedrogi, Terenowy, Osobowy (czyt. Punto) nie przejedzie. W tył na lewo i idziemy z buta. Na szczęście nie było daleko. Doszliśmy. Ludzie wyłażą z aut i czekamy wszyscy, ustawiamy hopki i czekamy. W pewnym momencie przyjeżdża ciągnik z przyczepką - nikt nam nie powiedział, że można się na taki transport załapać (a robił dwa czy trzy kursy po tych, którym nie chciało się iść). W końcu przybył on - org. Trwa oznaczanie trzech stron konfliktu i w końcu zbiórka ekip na krótki instruktaż. Przed instruktażem odśpiewaliśmy "sto lat" dla orga. Akurat dzień wcześniej org miał urodziny i skwitował to nasze śpiewanie radością i... wyciągnięciem kontry na kaca z ładownicy - spoko, niech se piwkuje. Dorosły facet - wali mnie to. W końcu ruszamy bój (z chyba godzinnym opóźnieniem). Najpierw org (był po mojej stronie) wziął więcej jak połowę mojej ekipy do ataku - ja zostałem na obronie. Później poszedłem atakować, po powrocie okazało się, że org z kolegami wziął połowę mojej ekipy na wspólne kontrowanie przy ognisku. No cóż... Pal licho to, że nasze drużyna stanowiła teraz 50% każdej z wrogich ekip, ale respy... Było ustalone, że na plac boju wraca się po pojawieniu się na respie zdaje się 15 osób. Nas zostało 20, może 25 - na respa czekało się długo. Po dwóch czy trzech godzinach strzelania ogłoszono przerwę po której mieliśmy strzelać dalej, ale nam się już nie chciało czekać. Sorry, ale jak na 2 czy 3 godziny strzelania niemal 2/3 spędzasz na respie (i to nie dlatego że jesteś cienki, ale dlatego, że org zachlał) to się odechciewa.

Pal licho też kubeczek za który zdaje się zapłaciłem i którego nie otrzymałem (nie pamiętam czy był zwrot tych 5zł). W ogóle pal licho forsę (dla mnie wtedy to była spora kwota), ale czas. Straciłem na tą imprezę 6 czy 7 godzin, a działałem może godzinę. Wolałbym ten czas spędzić chociażby na graniu na kompie, o wyjściu z Ukochaną czy kumplami nie wspominając.

Nie jestem skąpiradłem - teraz (jak już miałbym czas) mógłbym zapłacić za imprezę sporo - miesięcznie 200zł na imprezę i dojazd (a nie trzeba jeździć co miesiąc więc kwartalnie byłoby to nawet 600zł). Tylko, że jakoś jestem zrażony do imprez robionych przez nieznane mi osoby czy bez renomy tu, na WMASG.

Edited by MarekMac
Link to post
Share on other sites

O stary, urodziny straszydła to były imprezy pierwsza klasa. Koszulkę zgarnąłem wtedy, mam do dzisiaj, z camoshopu. Masówki chowają się przy tym, a kozikistan to już wogóle... Ehhh szkoda że już nie organizują.

I nie martw się my też Dropsa zgubiliśmy :P

Gdyby ludzie się przykładali do organizacji to zawsze by się chętni znaleźli. Na dobre imprezyjest potrzeba. A na północy polski jedynie chyba tylko Feste boyen i w Gołdapii coś się dzieje.

Link to post
Share on other sites

Nie pamiętam nazwy imprezy, ale ogólnopolska, znana impreza w Bornym Sulinowie - chyba Borneo to się nazywało czy jakoś tak...

 

Kilka godzin jazdy, rozbijanie obozu późnym wieczorem, akredytacja itd. - w sumie spoko luz.

Tojki były, jakaś "rynna" z kranami też się znalazła - super, był to chyba maj lub czerwiec (nie pamiętam) więc spoko.

 

Następny dzień, dostanie wytycznych, podział ludków, dotarcie do miejsca rozpoczęcia gry - w sumie nie ja kierowałem więc na to jak wytłumaczono kierownikowi drużyny, gdzie mamy się zgłosić nie będę komentował, ale dotarliśmy.

Ustawienie replik, podzielenie się już na mniejsze składy, ogarnięcie kto i co robi.

 

Wyruszyliśmy do akcji - w sumie spoko, nie jest źle ludzie sobie radzą.

Obchodzimy przeciwnika dookoła - ruszaliśmy chyba spod szpitala czy jakoś tak - drogi sporo, no ale nic trzeba iść.

Po drodze napotkaliśmy przeciwnika i to w sumie niemal przy samym naszym starcie - niby jakim cudem, ale OK - chyba ktoś nie skorelował czasu rozpoczęcia gry albo tak miało być...

 

Później było już jakby lepiej - potyczki mniejsze lub większe po drodze, okopany przeciwnik itd.

Jednak duża ilość magów nawet real/low-cap się przydaje no i jest frajda.

 

Jak na razie wszystko OK!

 

Docieramy po dobrych dwóch godzinach (jak nie więcej) do głównej bazy przeciwnika = będzie ciężko bo jest silnie okopany w budynku - jedynym na środku czystego pola, a linia lasu raczej jest dalej niż zasięg większości replik no ale nic trzeba kombinować.

Więc wszyscy atakują, zbliżamy się powoli do budynku i co się nagle okazuje?

K...a ekipa z budynku ma respawn pomiędzy budynkiem, a ścianą lasu czyli od strony, z której atakowaliśmy - zasadniczo jedynej możliwej bo za budynkiem było pole off-game.

I co się okazało? To, że ludzie, którzy wyszli z respa byli za plecami tych, którzy podeszli bliżej budynku.

 

Wielka awantura, zebranie obu stron, kilka drużyn powiedziało, że wali coś takiego i jedzie do domu.

Reszta z atakujących miała się wycofać i zasadniczo spadać, a może zacząć wszystko od nowa. Obrońcy budynku wszyscy mieli wrócić do niego...

 

Niestety ludzie, z którymi byłem stwierdzili, że to nie ma sensu - znowu przedzierać się kilka godzin przez las, aby ponownie natknąć się na respa pośrodku pola gry więc wszyscy stwierdziliśmy, że jednak wracamy.

 

Niby impreza na tamte czasy z jakąś tam renomą, ale spory niesmak pozostał...

 

W sumie jak na to patrzę to w mniejszej skali lepiej wtedy wychodziły małe zloty organizowane w lokalnym środowisku - trzeba było tylko zapewnić trochę atrakcji, zainwestować w prostą elektronikę i wymyślić jakiś nietypowy format gry i to się udawało, a cały koszt zrzutki wynosił kilka złotych wtedy, a kilkadziesiąt osób potrafiło się zebrać.

Link to post
Share on other sites

Przyrzeklem sobie nie pisac nic na innich forach oprocz norweskiego, ale temat taki fajny i moj dawny kolega wojtekk sie wypowiedzial.

Ale w sumie to o czym jest ten tamat? O pisaniu o polskich imprezach? E chyba nie...

 

Wojtekk8 Na ''Majowce z airsoftem'' w Bornem bylismy z ekipa, z tego co pamietam w zalozeniu byla to impreza alkoholowo-airsoftowa z naciskiem na alkoholowo no i wszstkim sie wtedy podobalo.

 

No a teraz cos ode mnie. Moze nie moge napisac o airsofcie zagranicznym w ogole, w sumie nawet nie chce. Od paru lat mieszkam za to w Norwegii i conieco moge o tym norweskim, choc lokalnym bo bergenskim, airsofcie napisac, bo tez od paru lat z drobnymi przerwami uczestnicze czynnie w rozgrywkach. I dodam tylko ze moja wiedza o aesgejowie polskim to max 2010 wiec pare spraw moze byc nieaktualnych.

 

ad rem.

 

Rozgrywki lokalne: Norwegia jest krajem dosyc specyficznym, tzn nie ma tu zadnych obostrzen co do replik, by uczestniczyc w rozgrywkach trzeba byc pelnoletnim, choc i na to przymykane sa oczy. Problem zaczyna sie z transportem i generalnie z przechowywaniem karabinkow bowiem bron palna jest dosc powszechna tutaj, zdobycie pozwolenia na bron mysliwska czy sportowa to w sumie formalnosc przy dostatecznym wladaniu jezykiem. Karabin szturmowy w reku wojaka na ulicy to widok czestszy niz w polsce. Dodajac do tego metalnosc autochtonow bardzo latwo o zawiadomienie o broni palnej w miejscu publicznym. Z tego co pamietam w pl nie trzeba bylo sie jakos specjalnie kryc z replikami.

Same rozgrywki to typowe niedzielne strzelanki, czasem zdarzy sie cos ciekawszego ale bez fajerwerkow. Czeste i dlugie przerwy miedzy rozgrywkami to standard. Liczebnosc tez nie powala bo na aglomeracje o liczebnosci 420tys mieszkancow przypada max. 10-15 graczy tygodniowo, co jednak bardziej irytuje w 2-3 strzelankach jednoczesnie...

Aha, aktualnie polski airsoft przejal lokalna inicjatywe i nie chwalac sie ludzie zaczynaja przyjezdzac do nas bo mamy wiecej do zaoferowania.

 

Porownujac do polski gdzie w lokalnym srodowisku mniej lub bardziej zintergowanym wystawialismy 15-20 osob niemal co tydzien, okresami wiecej, mysle ze pod sztandarem bialo czerwonym nie mamy sie czego wstydzic.

 

Aha, jest jeszcze ogolnonorweska impreza zwana w sumie norweskim milsimem pt. ''Ghost zone''. Ten milsim tez powinien byc w nawiasie. Strzelanka pokroju starych raszowek (kto jeszcze pamieta), 2 dniowa z czego drugi dzien to walka o 200 metrowy plot! (serio, 3 godz strzelania przez dziury w plocie). Tam naprawde warto bylo jechac ponad 600 km ze srednia predkoscia 60km/h. Naprawde! Ciekawostka: ok 10% graczy na tej imprezie to polacy. Orgowie uzywali nas jako speszal forses do przesluchan i do szturmow. I uwierzcie: slowo kurwa otwiera wiele furtek.

 

Na koniec moja mala konkluzja: Czy polski airsoft wypada dobrze na tle innych krajow to w sumie pytanie retoryczne. Zastanawia mnie z kolei inna kwestia: Jaki jest odsetek polakow w rozgrywkach w innych krajach i jak wplywaja na jakosc takowych.

 

Pozdrawiam!

Link to post
Share on other sites

@fidell: w sumie jak to zawsze bywa mimo pewnych niezgodności w dawnych czasach to w sumie wszystkim chodziło o to samo - jak najlepszą zabawę.

Problem zawsze był w tym jaką drogą ją osiągnąć - jedni chcieli ją osiągnąć "pozerstwem" czy jak to się ładnie od kilku lat nazywa "reko", a inni grywalnością, gdzie byli też ludzie, którzy chcieli połączyć jedno i drugie...

 

Z tego co czytam czy oglądam to wszędzie na świecie jest to samo.

 

Mimo, że mam alergie jak "emigranci zarobkowi" nie potrafią już napisać Polska, Polacy z dużej litery mimo, że robią to w odniesieniu do ich obecnego miejsca zamieszkania/pracy to nasz airsfot nie odbiega zbytnio od tego zagranicznego.

 

Kwestia jest tego na, którą stronę świata spojrzymy i na to jakie tam są możliwości bo różnią się one diametralnie pomiędzy terenami, gdzie jest sporo opuszczonych budynków czy całe osiedla od tego, gdzie jest sporo lasu, gdzie nie spotkasz nikogo - ciężko porównywać takie tereny.

 

Co do "Borneo" to nie pamiętam tego jako imprezy z naciskiem na alko - jeżeli chodzi o dni rozgrywki - co innego dzień przed i dzień po (czy wieczór po), ale w tamtym okresie była to jedna z większych imprez w Polsce, a jednak niesmak pozostał...

 

Tak czy inaczej ciężko zorganizować imprezę czy to ASG, LARP czy inną, gdzie każy gracz będzie odgrywał najważniejszą rolę i miał wiele zadań do wykonania.

 

Mniejsze imprezy, ale odpowiednio zorganizowane potrafią być czasami lepiej zorganizowane i dostarczyć więcej atrakcji niż duża impreza nastawiona kasę...

Link to post
Share on other sites

@fidell: w sumie jak to zawsze bywa mimo pewnych niezgodności w dawnych czasach to w sumie wszystkim chodziło o to samo - jak najlepszą zabawę.

Problem zawsze był w tym jaką drogą ją osiągnąć - jedni chcieli ją osiągnąć "pozerstwem" czy jak to się ładnie od kilku lat nazywa "reko", a inni grywalnością, gdzie byli też ludzie, którzy chcieli połączyć jedno i drugie...

 

Z tego co czytam czy oglądam to wszędzie na świecie jest to samo.

 

Mimo, że mam alergie jak "emigranci zarobkowi" nie potrafią już napisać Polska, Polacy z dużej litery mimo, że robią to w odniesieniu do ich obecnego miejsca zamieszkania/pracy to nasz airsfot nie odbiega zbytnio od tego zagranicznego.

 

Kwestia jest tego na, którą stronę świata spojrzymy i na to jakie tam są możliwości bo różnią się one diametralnie pomiędzy terenami, gdzie jest sporo opuszczonych budynków czy całe osiedla od tego, gdzie jest sporo lasu, gdzie nie spotkasz nikogo - ciężko porównywać takie tereny.

 

Co do "Borneo" to nie pamiętam tego jako imprezy z naciskiem na alko - jeżeli chodzi o dni rozgrywki - co innego dzień przed i dzień po (czy wieczór po), ale w tamtym okresie była to jedna z większych imprez w Polsce, a jednak niesmak pozostał...

 

Tak czy inaczej ciężko zorganizować imprezę czy to ASG, LARP czy inną, gdzie każy gracz będzie odgrywał najważniejszą rolę i miał wiele zadań do wykonania.

 

Mniejsze imprezy, ale odpowiednio zorganizowane potrafią być czasami lepiej zorganizowane i dostarczyć więcej atrakcji niż duża impreza nastawiona kasę...

 

Och widze, ze nadal przy braku argumentow posilkujemy sie personalnymi wycieczkami a potem piszemy truizmy:) Buziaczki

Link to post
Share on other sites

Widzę, że nic się nie zmieniło...

 

I to jest właśnie ten polski airsoft, gdzie zarówno np. na amerykańskich stronach dotyczących czy to strzelectwa czy airsoftu można też to uświadczyć to po kilku tego typu postach dochodzi do uzgodnienia szczegółów ew. współpracy lub jej braku to dalej wychodzi to "lepsiejszość" czy jak kto woli "polaczkowatość" widoczna na ogół u tych co to w kraju roboty znaleźć nie mogli...

 

Tak tutaj widzisz kompletną złośliwość z mojej strony, którą jednak nie raz z kolegami ze swojej ekipy właśnie w ten sam sposób przejawiałeś, gdzie akurat tekst odnośnie "pozerstwa" nie odnosił się do ciebie, a do kilku/kilkunastu osób z późniejszej ekipy, które na początku płakały, że nie mają pieniędzy na sprzęt, a później rozwaliły właśnie taką gadaniną jaką zaprezentowałeś całe lokalne środowisko.

 

Bo nie ma to jak obłożyć się szpejem i na 20 minut gry przez 15 minut siedzieć przy miejscu jej rozpoczęcia, a później jak już grupka na respie się uzbiera nagle wchodzić na pole gry, aby zejść niby niepokonanym - przy czym nie raz dać się zajść od tyłu przeciwnikowi stojąc w tym samym miejscu co się zaczęło...

Doskonale pewnie wiesz o kim mówię.

 

Więc czy nasz airsoft różni się od zagranicznego - nie.

Czy Polacy odgrywają jakąś rolę w zagranicznym airsofcie - pewnie tak, ale tutaj mało kto to potwierdzi bo już dawno pewnie się odlali na krajowe fora.

Link to post
Share on other sites

Widzę, że nic się nie zmieniło...

 

I to jest właśnie ten polski airsoft, gdzie zarówno np. na amerykańskich stronach dotyczących czy to strzelectwa czy airsoftu można też to uświadczyć to po kilku tego typu postach dochodzi do uzgodnienia szczegółów ew. współpracy lub jej braku to dalej wychodzi to "lepsiejszość" czy jak kto woli "polaczkowatość" widoczna na ogół u tych co to w kraju roboty znaleźć nie mogli...

 

Tak tutaj widzisz kompletną złośliwość z mojej strony, którą jednak nie raz z kolegami ze swojej ekipy właśnie w ten sam sposób przejawiałeś, gdzie akurat tekst odnośnie "pozerstwa" nie odnosił się do ciebie, a do kilku/kilkunastu osób z późniejszej ekipy, które na początku płakały, że nie mają pieniędzy na sprzęt, a później rozwaliły właśnie taką gadaniną jaką zaprezentowałeś całe lokalne środowisko.

 

Bo nie ma to jak obłożyć się szpejem i na 20 minut gry przez 15 minut siedzieć przy miejscu jej rozpoczęcia, a później jak już grupka na respie się uzbiera nagle wchodzić na pole gry, aby zejść niby niepokonanym - przy czym nie raz dać się zajść od tyłu przeciwnikowi stojąc w tym samym miejscu co się zaczęło...

Doskonale pewnie wiesz o kim mówię.

 

Więc czy nasz airsoft różni się od zagranicznego - nie.

Czy Polacy odgrywają jakąś rolę w zagranicznym airsofcie - pewnie tak, ale tutaj mało kto to potwierdzi bo już dawno pewnie się odlali na krajowe fora.

 

No kolego w sumie to zrobilo mi sie przykro z powodu moich bledow w pisowni, ciekawie jest jednak czytac twoje wyjasnienia:) I chyba tymi wywodami powinien zainteresowac sie jakis admin/moderator bowiem obrazasz pewna grupe spoleczna, na ktorej nomen omen podforum piszesz - bardzo madre!

 

Przepraszam za OT

Pozdrawiam!

Link to post
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

Loading...
×
×
  • Create New...